No i zaczęło się

Kotki odebrałam w sobotę i ruszyliśmy z Wawy do Wrocławia. W drodze kotki były super grzeczne. Mania trochę wycofana, nieco nieśmiała, raczej wolała się wtulać w sweterki w transporterku. Trisza wrzeszcząca non stop - przytul, przytul!!! Cóż było robić - tuliłam

W domku koteczki zaczęły od razu harce, hulanki, swawole. W pierwszy dzień tylko w sypialni i łazience. Noc, hehe.... była ciekawa

moje pierwsze hulaszcze tuptania wszędzie pod, nad, obok .... się normalnie nie wyspałam ... W nagrodę dla mnie nad ranem Mania wparowała do łóżka i traktorząc robiła baranka za barankiem - serce mięknie i sen przestaje być ważny

Dziś byłyśmy u weterynarza. Koteczki mają założone książeczki zdrowia. No i co się okazało

kotki się zapchliły.... więc było odpchlanie...pchły przerażone skakały po trzech godzinach jak wściekłe - wszystkie ubiłam z pomocą Pauli

No i okazało się, co już podczas drogi wyczułam, że Mania ma przepuklinę. Mam nadzieję, ze nie będzie groźna i da się ją usunąć przy okazji sterylizacji. Będę miała na to oko. Ogólnie Mania nie przejmuje się przepukliną za bardzo i skacze jak kamikadze.... Szalona koteczka

Paula jako doświadczona kociara, pokazała mi jak obcinać koteczkom pazury i czyścić uszy - a Mania i Trisza mają duuuuużo do czyszczenia. To jest chyba mix devona rex'a: wielko - uszastego. Koteczki dostały dziś nowe miski i udostępniłam im kolejne pomieszczenie - pracownię. Są zachwycone! W pracowni jest dużo zakamarków i schowków gdzie mogą się zaczaić. Ale głównym zajęciem ciągle pozostaje od pierwszej chwili gonienie baranków na mojej pościeli

słodycze.... zdjęcia niebawem
