Daina wygląda jak eksmodelka, która zaczęła kolejną kurację odchudzająca.

Dostaliśmy zgłoszenie, że facet wyrzucił koty na pole, zostawiajac sobie jednego.
Na miejscu okazało się, że kiedyś były tam baraki, które zostały wyburzone, stawiaja tam teraz piękne bloki.
Ludzie z baraków wyprowadzili się, a koty...koty zostały.
Koty żyją na dość dużym terenie porośniętym trawą i krzaczorami, rośnie też tam kilka drzew.
W przyszłości na tym całym terenie staną domy i nie będzie tam miejsca dla "śmierdzących kotów".
Koty te dokarmia pewien człowiek z domku jednorodzinnego, to o nim było zgłoszenie.
On twierdzi, że na zimę dał tym kotom schronienie w piwnicy, ale przez sąsiadów zrezygnował z tego.
Kotów jest około 9 trochę dzikawe, troche oswojone, według słów tego człowieka.
Podobno trzy kotki sie już wykociły, ale teren tak ogromny, że nie sposób znależć kociąt.
Wieczorem na ten teren wychdzą ludzie z psami, z psami bez smyczy i kagańców.
Wtedy koty skaczą jak "małpy", muszą dotrzeć do drzewa przed psem, inaczej jest żle.

Podobno tak psy, jak ich właściciele traktują to jako rozrywkę w czasie spaceru, polowanie.

Okoliczni mieszkańcy nie lubią tych kotów, bo pchły, bo obszczywają, bo kot dominant leje ich własne koty.
Wieczorem te koty przychodzą do nich jeść, podobno dostają.
U tego pana została tylko jedna koteczka, miziaczka. Podobno ma 10 lat.
Wygląda jakby miała 20 lat, albo jakby była przewlekle chora.

Podczas całej naszej rozmowy robiła ósemki wokół naszych nóg, nie dawała sobie zrobić fotek,
bo właziła" w obiektyw".
Jest sttrasznie chuda, kanciasta, ma rzadką sierść aż prześwituje skóra, nie jest to choroba skóry,
po prostu ma postawioną sierść, tak jakby było jej stale zimno, po prostu kot ma "gęsią skórkę".
Otworzyłam puszkę i dałam jej jeść, zjadła chętnie, ale niedużo,to też świadczy, że może być chora.
Pan zaprotestował, przecież on daje im jeść, puszek to one nie lubią zbytnio, on im gotuje.
Okrył pokrywę sporego kotła i zobaczyłam zupę-niezupę gdzie królowała kapusta, ogórki

i jeszcze jakaś zielenina, podobno było tam też mięso, ale za Boga go tam nie widziałam.

Ten pan dałby kotkę nam od razu, ale my nie miałyśmy jej gdzie zabrać.

Zresztą na leczenie nie mamy kasy, wszędzie długi. Pan pomoże też w złapaniu kotów na sterylizacje.
Założyłam ten wątek z nadzieją na pomoc dla Dainy, niech jej starość wygląda inaczej.
Kotkę trzeba przebadać, jeśli trzeba wyleczyć, a potem znależć jej dom.
Kotki z tej grupy trzeba przede wszystkim wysterylizować, jeśli uda sie znależć jakieś kocięta,
wyadoptować, być może też któreś z dorosłych będzie sie nadawać do adopcji.
Na wszystko to potrzebna jest też niestety kasa, czy znajdą sie ludzie, którzy zechcą pomóc ?
Fotki Dainy, niestety z telefonu, wiec niezbyt dobre.






EDIT. Pomoc dla Dainy:

Dagmara-Olga- 50zł.
Taizu- 80 zł.
Szyszek- 100 zł.
Cindy- 31 zł.
-----------------------
261 zł.
Wydatki:
kuracja antybiotyk.- 30zł.
sterylizacja- 100zł.
badania krwi- 89zł.
krople do oczu- 19zł.
------------------------------
238zł.
scanemune- 20zł.
-----------------------------
razem 258zł.
Zbieramy na szczepienie Dainy i jej przybranej córeczki Zue.

Potrzebujemy 100 zł.
Możesz również pomóc. Wystawione bazarki:
viewtopic.php?f=20&t=131745
viewtopic.php?f=20&t=132015
viewtopic.php?f=20&t=133344
Z 1 bazarku jak narazie mamy 27 zł.
Z 2 bazarku mamy 52 zł. Turkawko dziękuję.

Z 3 bazarku mamy 118 zł. CoolCaty dziękuje.

EDIT. Zue przybrana córeczka Dainy już zaszczepiona, od niedzieli jest w nowym domu.
Odwiedziłam ją dzisiaj, mała obwąchała mnie, spokojna, zadowolona.

Daina również została zaszczepiona, a teraz ruszamy z ogłoszeniami. Trzymajcie kciuki.
