Pierwszy raz połączone zostały dwa psy...
Głównie dlatego,że Amy jest 5 miesięcznym szczeniakiem,w dodatku płci żeńskiej i było spore prawdopodobieństwo,że bokser ją zaakceptuje.
Nie przewidziałam,że oprócz akceptacji,Amy spotka się z nader entuzjastycznym przyjęciem,wyrażanym głównie poprzez intensywne magulanie jej karku,barków i grzbietu. W efekcie małą w kółko trzeba było czyścić z nadmiaru śliny boksera,a wieczorem i tak się załapała na kąpiel...
Psy po zapoznaniu z miejsca puściły się do zabawy,mimo różnicy gabarytów,i ta zabawa trwała półtora dnia. Pierwszy raz widziałam Amy padniętą,na drugi dzień w porze południowej. Po prostu szalały,ale było to urocze. W ogóle stwierdzam,że bajanie o przywiązaniu psa do człowieka to trochę narcystyczne wymysły - psu najbardziej do szczęścia jest potrzebny drugi pies i nie ma lepszego widoku niż dwóch szczęśliwych psów...
Na spacery chodziły osobno,ze względu na nieco inne zapotrzebowanie i charakter tych spacerów. Wizz,który wychodził wtedy gdy Amy wracała,zapominał o spacerze i chciał już tylko wracać do domu...