



KOT, KTÓRY NIE ZA BARDZO RADZI SOBIE "NA WOLNOŚCI"
Nie jestem stary, mam dopiero roczek, w tamtym roku o tej porze byłem mały i chodziłem za mamą razem z moimi dwoma braćmi. Jednego mojego brata przejechał samochód jak się ganiał z drugim bratem. Od tej pory byliśmy już tylko Buba i Ja, no i mama. Później mama przestała się do nas odzywać i musieliśmy radzić sobie sami. Całą zimę karmiła nas taka Duża, sąsiadka. Nie mogę na nią narzekać. Ale wiosną zaczęło się źle dziać. Pobił mnie obcy kocur, obdarł mi kawałek skóry na ogonie i poranił łapkę. Ogonek wisiał na włosku. Kilka dni temu odpadł i teraz mam tylko pół ogona. Boję się innych kotów, szczególnie tych których nie znam. Boję się też ludzi, chociaż nigdy nie byłem do nich szczególnie przekonany, ale teraz to już za nic nie podejdę do obcego. Chciałbym mieć własne posłanko, miseczkę i kogoś, kto by mnie głaskał czasem. Tylko tyle mi trzeba. Może chciałabyś/chciałbyś mnie przygarnąć? A może znasz kogoś kto chciałby takiego kota jak ja?