

Na Paluch trafiła po raz pierwszy w 2009 roku, ale dość szybko udało jej się znaleźć dom. Niestety po trzech miesiącach została zwrócona z powodu „agresji wobec właściciela”. Przeprowadzona obserwacja wykazała, że Kotka wścieklizny (a to psikus!

Los uśmiechnął się do Gildy- na krótko… wróciła znów i znów ponoć podziabała domownika

(Poznałam ją i podczas jej drugiego pobytu w schornie i tylko z opowiadań wolontariuszek wiem, że faktycznie miała tendencje do zębo i łapoczynów, ale osobiście nigdy tego nie doświadczyłam.)
Trzecie podejście do życia w schronie, Gilda przypłaciła glutem, ale kuracja przyniosła efekt i ponownie zagościłyśmy kotkę w pokoju adopcyjnym. Nauczone doświadczeniem poprzednich domów każdy potencjalny adoptujący uprzedzany był o powodach zwrotu kotki i o tym, że nie jest to kandydatka na przytulankę kiedy to człowiek ma na to ochotę.
Gilda znalazła nowy dom- uzbrojony w telefon do alareipan, przygotowany na różne ewentualności i gotowy stawić im czoła.
Po kilku kolejnych miesiącach Gilda zaliczyła kolejny powrót. Według relacji - problemy z agresją praktycznie już nie istnieją, ale pojawił się problem z trafianiem do kuwety

Gilda była o krok od kolejnego opuszczenia schronu, ale podczas wizyty u Weta okazało się, że ma najprawdopodobniej spore kłopoty z widzeniem. Jej często rozszerzone źrenice to wynik wady wzroku, której do tej pory nikt nie zauważył, a z którego najprawdopodobniej wynika duża część jej zachowań! Kotka najprawdopodobniej niedowidzi lub nie widzi na wprost- jedynie pod pewnymi kątami.
Obecnie kotka leczy katar i czeka na konsultację okulistyczną. Jest bardzo spragniona kontaktu z człowiekiem. Ociera się o nogi, rozmawia i domaga się pieszczot. Wzięta na ręce czuje się odrobinę niepewnie, ale nie reaguje agresywnie. Taki bidusi urokliwiec!

Gilda bardzo potrzebuje wyrozumiałego domu- takiego na zawsze- który da jej szansę na psychiczną stabilizację. Najchętniej bez innych kotów, które ją- delikatnie mówiąc- irytują. Tej nidowiedzącej i niezrozumianej kotce już nie może zdarzyć się pomyłka

O ile ona może jakoś zniesie kolejny powrót to…ja chyba już nie.