PcimOlki pisze:Kilka pytań prostych, na które odpowiedzi powinny się znaleźć tutaj bez proszenia o łaskę:
- kto/gdzie/w jakich godzinach przeprowadza zabieg?
Napisane w postach.
PcimOlki pisze:- jak długo trwa zabieg?
Dziwne pytanie. Jeden kot jest mały, drugi duży albo gruby. Kocur a kotka to różnica. To chyba każdy kto ma kota wie.
PcimOlki pisze:- czy zwierzęta wydawane sa wybudzone?
Oczywiście.
PcimOlki pisze:- w jaki sposób przeprowadzany jest zabieg? (boczny, brzuszny)
W zależności od preferencji lekarza operującego. Zazwyczaj bocznie.
PcimOlki pisze:- czy statystyka powikłań po zabiegu znacząco odbiega od średniej krajowej? (jak znacząco i z jakim znakiem?)
A jaka jest średnia krajowa??? Na kilkadziesiąt zabiegów jeszcze (odpukać) nie zdarzyło się powikłanie.
PcimOlki pisze:Oraz kilka pytań złożonych na podstawie spekulacji opartych o plotki:
- Jaki interes ma UP w przeprowadzaniu zabiegów za 50zł? (w domyśle: cel edukacyjny.)
Kto powiedział, że za tyle UP przeprowadza zabieg? Tyle płaci właściciel. To różnica.
PcimOlki pisze:- Dlaczego opiekun, a szczególnie wolontariusz sterylizujący koty wolnożyjące, ma dopłacać do edukacji obcej?
Nie ma przymusu korzystania z naszego projektu. Można korzystać z pełnopłatnych zabiegów lub szukać innych możliwości.
Nie mówiąc o tym, że żaden wolontariusz (oprócz naszych fundacyjnych) do niczego nie dopłaca.
PcimOlki pisze:- Czy istnieją możliwości prawne otrzymania dofinansowania z gminy i darmowa sterylizacja kotów wolnożyjących?
Zapewne istnieją. Ale my nie jesteśmy pracownikami gminy tylko trzeciego sektora.
PcimOlki pisze:Oczywiśćie, te ostatnie pytania są retoryką akademicką, bo wątpię żeby wolontariusze decydowali się na darmowe zabiegi bez świadomości ryzyka. (brak wglądu do statystyk). Nie twierdzę przy tym, że statystyki powikłań pozabiegowych sa niekorzystne dla instytutu - może być wprost przeciwnie. Jednak nie znając ich, dla bezpieczeństwa należy zakładać opcję najgorszą z możliwych.
1. Do lekarzy z KW przyjeżdżają hodowcy / właściciele z całej Polski.
2. Zabiegi nie są darmowe.
3. W całej Polsce prowadzone są akcje wspierające zmniejszanie populacji kotów.
4. Kastracja to operacja i zawsze istnieje ryzyko powikłań. Te zdarzają się nawet przy wycinaniu ludzkich migdałków. Nie wiem jakie ogólne statystyki mają Kliniki. Do wybranych lekarzy mamy bezwzględne zaufanie - uratowali niejedno zwierzę.
PcimOlki pisze:Wiadomo, że student nauczyć się musi. Wiadomo, że okoliczności zabiegu mogą wpływać na ryzyko. Z drugiej strony, instytut ma znaczne środki i znaczne możliwości aby ryzyko minimalizować. Należało by więc poinformować o tym zainteresowanych aby mieli możliwość podjęcia świadomej decyzji. Niestety sposób prowadzenia rekrutacji, oparty na założeniu trafienia na głupiego co nie zadaje kłopotliwych pytań, nie wróży nic dobrego w temacie opieki sprawowanej nad zwierzakiem przed, podczas i po zabiegu. Ten sposób jest po prostu niepoważny.
Zupełnie nie rozumiem co do tego wszystkiego mają studenci??
p.s. A dlaczego dorośli ludzie plotkują zamiast sprawdzać fakty zawsze pozostanie dla mnie tajemnicą...