Bywa. Z moich doświadczeń wynika, że to kwestia indywidualna: mam kotę, której rany chirurgiczne zawsze się długo goją.
Można poprosić lekarza o podanie dłużej działającego antybiotyku - np. Convenii, która zabezpiecza na dwa tygodnie.
A ranę trzeba codziennie pielęgnować -- przemywać (np. solą fizologiczną), dezynfekować wodą utlenioną. Warto stosować opatrunki hydrożelowe, np. Flamozil* (tylko psikać nim najpierw na opatrunek, który przyłoży się do kota, a nie bezpośrednio na zwierza, bo futrzaki tego nie lubią).
Nie ma czegoś takiego, jak założenie kubraczka i zajrzenie tam dopiero po kilku dniach

.
nie ma też negocjacji ze zwierzem. Trzeba wezwać posiłki, jedna osoba niech trzyma agresywną kicię za futro na karku i grzbiecie. Jeśli się to robi mocno, zdecydowanie, i - najlepiej - w powietrzu, stwór w końcu ulegnie - to piszę ja, ana, pogromca krokodyli
Aha, przy zmianie opatrunku, warto ranę "przewietrzyć"

(lekarze kochają ten termin) -- potrzymać kotę przez jakiś czas z odkrytym brzuszkiem. Oczywiście pod ścisłą kontrolą.
*)
http://www.otopr.pl/pr/flamozil--niezas ... ,7150.html