„ O dwóch takich …” bajka o Pięknisiu i Sfinksie.
Pewnego pięknego dnia ich życie zaczęło się od nowa. Zostały wyrzucone całą rodziną z domu , w którym mieszkały . Trafiły do piwnicy w tym samym bloku. W zależności od stopnia wrażliwości ich losy potoczyły się różnie. Te najbardziej zrozpaczone i nieprzystosowane , które płakały wpatrując się w okna byłego już domu , zostały przygarnięte przez dobrych ludzi. Zostały dwa najbardziej odporne , które postanowiły udowodnić wszystkim , że dadzą sobie radę w nowym środowisku. Obydwa kocurki miały ponad rok i były już wykastrowane. Przeganiane przez zadomowionych w piwnicach bywalców znalazły w końcu swój mały azyl tylko dla siebie. To już ponad 4 lata , od kiedy mieszkają w dwóch blokach ze wspólnym podwórkiem naprzeciw siebie na bielańskim osiedlu. Kochani i dokarmiani przez niektórych mieszkańców , ciągle nie mogą znaleźć domu tylko dla siebie. Bo kto zechce przygarnąć takie indywidualności?
Jeden z nich to Piękniś. Dostał takie imię z uwagi na swą nieprzeciętną urodę. Niestety jest kapryśny i niedostępny jak filmowa gwiazda. Mimo wieloletniej opieki nad nim i codziennego dokarmiania nie można się doprosić oznak przywiązania. Piękniś daje się pogłaskać dwa razy , początkowo bez problemu , potem patrzy się podejrzliwie a za trzecim razem bije łapką i drapie pazurami. Dalszy upór w głaskaniu prowokuje go do syczenia , gryzienia i okładania pazurkami raz za razem a w końcu ucieczkę. Przez to , że już raz został wyrzucony zachowuje się tak , jakby chciał powiedzieć „nie rusz mnie , bo i tak mnie nie weźmiesz”.
Piękniś mieszka w piwnicy i zawsze jest o umówionej porze na karmieniu. Nie jest przy tym wybredny i wylizuje wszystko po innych kotach. Mimo , że demonstruje swoją niedostępność na pewno chciałby mieć prawdziwy dom. Często przesiaduje na balkonie nad swoim mieszkaniem a gdy drzwi są otwarte wchodzi bez zaproszenia i przechadza się po salonach. Właściciele mieszkania nie mogą go wziąć ze względu na silną alergię pana domu, ale stworzyli mu mały azyl : na balkonie dostał norkę , w której może leżeć w ciepłe i słoneczne dni. Mieszkanie w piwnicy nie jest dla niego bezpieczne , wręcz przeciwnie. Był już przeganiany , gdy jego piwnicę zamieszkali „dzicy lokatorzy” , utykał wtedy na jedną łapkę.
Wyganiany z piwnicy , siedzi w ogródku , który mimo , że ogrodzony nie chroni przed psami , wyprowadzanymi bez kagańców przez bezmyślnych właścicieli . Pewnego dnia niestety nie zdążył uciec i został pogryziony . Duża rana goiła się długo , także dlatego , że Piękniś szczególnie nie przepada za leczeniem i posmarowanie go maścią musiało się odbywać z zaskoczenia.
Drugi z nich to jego brat Sfinks. Jest cały czarny a imię otrzymał dzięki posągowemu wyglądowi. Sfinks potrafi okazywać oznaki przywiązania i miłości , ale najpierw trzeba poddać się specyficznemu testowi na lojalność. Najpierw udajemy się w miejsce , skąd Sfinks uprzednio przegania inne koty . Następnie zaczyna się inteligentna zabawa w chowanego , ja próbuję Sfinksa pogłaskać lub wziąć na kolana – a on ucieka , ja idę za nim a on ucieka coraz dalej. Gdy go wreszcie dopadnę i próbuję pogłaskać - gryzie i drapie skacząc wysoko w górę.
Albo kładzie się kilka metrów dalej i udaje , że się nie znamy. Tak odgrywa swój spektakl jednego aktora. Test trwa około 0,5 godziny , wtedy Sfinks sprawdza , czy go kocham i czy warto inwestować swój czas w tę miłość. Jeśli nie mogę z nim pobyć zostaje ze swoim przekonaniem , że nie warto. Jeśli zostanę , jestem nagrodzona – Sfinks przychodzi mi na kolana , przytula się , daje się głaskać i mruczy tak , że słychać go daleko. Strefa wokół nas jest zakazana , potrafi z niej przegonić nawet psa. Doświadczył już tego niejeden.
Sfinks nie lubi się rozstawać , pozostawiony na ławce biegnie za mną i uderza łapką lub ciągnie za nogawkę spodni , jakby chciał powiedzieć „wracaj”. Gdy wejdę na klatkę schodową szantażuje mnie , siadając na środku ulicy , skądś wiedząc , że wrócę i go nie zostawię. Ten wybieg zawsze mu się udaje.
Rozstając się z nim muszę wymyślać coraz to nowe sposoby odwrócenia jego uwagi i wykazywać się większą przebiegłością niż on.
Sfinks jest bardzo lubianym kotem , być może z tego względu ma też wrogów. Pewnego dnia zauważyłam , że ma ranę kłutą w okolicy odbytu. Leczenie go jest trudne , bo tak jak Piękniś jest z tego powodu zły na cały świat i reaguje agresywnie, nie toleruje również zamykania w izolatce . Nie daje się włożyć do pojemnika i aby go wynieść na jego ukochane podwórko trzeba go nieść na ręku.
Sfinksowi groziła utrata życia. Tylko kilka dni dzieliło go od śmierci głodowej w okropnych mękach. Ale to co przeszedł wystarczy mu na całe życie. Pewnego dnia zniknął bez śladu , poszukiwania nie dawały rezultatu. Jego zaginięcie było tajemnicze , bo był zdrowy , nie włóczył się , gdyby ktoś chciał go przygarnąć raczej wiedziałby , że się nim opiekuję. Po kilku dniach zaczęłam go opłakiwać , żąłując , że nie znalazłam mu bezpieczniejszego miejsca. Nie mogąc przestać o nim myśleć popełniałam głupie błędy w pracy , co tu dużo mówić – myślałam , że oszaleję. Wtedy na prośbę koleżanki zeszłyśmy we dwie do piwnicy w mojej klatce. Szłam bez specjalnego przekonania , nawet ze strachem , że jeśli tam był to po 12 dniach od zaginięcia nie będzie żył.. W piwnicy zawołałam –Sfinks i wtedy on się odezwał. Zaczął głośno miauczeć , nie wiem , skąd miał tyle siły , ale ja wiedziałam , że to on. Znalazła go koleżanka , był zamurowany żywcem, zastawiony cegłą w kącie tak , że nie mógł się nawet ruszyć. Pod nim były dwie rury : jedna bardzo gorąca , druga bardzo zimna. Wyjęłyśmy go osłabionego, z poparzonymi łapkami w strupach , z otartymi uszami bez sierści. Ale żył. Schudł o połowę i był odwodniony , ale po okresie rekonwalescencji zrobił się bardziej radosny , częściej i więcej się bawi, jakby chciał w pełni skorzystać z życia , które mu zostało darowane.
Chciałabym to „burzliwe” życie 5-letnich Pięknisia i Sfinksa zamienić na mniej atrakcyjny ale i bezpieczniejszy dom , choć rozstanie z nimi przyszłoby mi z trudem. Ale myślę , że rozsądek zwyciężyłby z uczuciem.