
Na całą gromadkę. Ja i moje (nasze, bo mężusia także

Bombilla:


a tu Xelmuś:


O kociarach już pisałam wcześniej, między innymi w wątku dot. kropli Bacha, bo kotuszki miały początkowo problem ze sobą, ale wczoraj i dziś zaliczyły pierwsze spanka ze sobą w koszyczku


Oba wydaje mi się, że wyszły ze szczęśliwych domków i u nas są równie szcześliwe. Oby jak najdłużej.
Początkowo nic nie zapowiadało, że będę mieć kiedykolwiek kota... Ale kilka wyjazdów i obecność gromadki kotów sprawił, że uświadomiłam sobie jak one fajnie na mnie działają, jak bardzo uspokajają... I nastała decyzja. Będziemy mieć kota. Jakiego ? To była spora droga zanim doszliśmy do tego, że będzie to RUSek. Ale wiem, że się nie pomyliłam. Bombi jest przecudowna, uwielbia przychodzić i się tulić, mruczeć i pogadywać sobie. Ma tradycje spania na mojej szyi. Nie ważne, że jest lipiec i 30 stopni upałów. Jej to pomaga

Wydawało mi się zawsze, że kot to taki samodzielny i indywidualista. Bombi wyprowadziła mnie z tego błędu, gdy po wielogodzinnym powrocie do domu widziałam jak czeka stęskniona pod drzwiami. Jak potem się tuli i chce głaskanka... Nawet teraz kontroluje z ramienia, co też o niej wypisuję

Więc kolejna decyzja- drugi kociak, żeby było towarzystwo dla małej... i znów nie wiedzieliśmy jaki. Czy też rusiątko. Stało się tak, że oczarował nas niezwykle przyjazny norweg taka "matka polka". Zaczęliśmy szukać. I trafiliśmy do hodowcy Xelma-mpodobał nam się jego braciszek- ale Xelmo wiedział co robi, przechadzając się obok męża i mrucząc przyjaźnie. Tak go oczarował, że nie było mowy o nikim innym. I już wiadomo było. To On

Tak więc dokociliśmy się. Było stresująco, ale teraz już jest dobrze. Wszyscy szczęśliwi

A dalsze nasze losy. W miarę na bierząco będą tutaj...
To chyba początkowo na tyle. Witamy się serdecznie

Zdięcia str: 1, 2, 3, 4, 7, 11, 14, 17, 25, 29,34, 38, 43, 58, 63, 65, 66, 80, 88
Foty Bombi wszystkie prawie że
