Jana była, za to kotków nie.
Ale rozmawiała z panem, który tam dozoruje. Koty są ponoć od ok. tygodnia, chowają się w jakichś bunkrach

, bo to ponoć jakaś szkoła z wojskiem związana była. Panów jest dwóch, na zmiany, i trzeba ich pytać o zgodę na łapanie, ale z tym problemów nie będzie. Nie wiemy tylko, czy nie będzie trudności ze strony bunkrów... Czy w nich kotki nie zabunkrują się na beton. Miejmy nadzieję, że nie.
Jana próbuje załatwić w Koterii termin na kastrację matki kotków - by sprawę załatwić od razu całościowo.
Jeszcze nie wiemy, kiedy ruszamy na łapankę.
Wieczorem Jana zda dokładniejszy raport.
Aha, ktoś kotki - jak zapowiedziała Henia - dokarmił, bo pusta tacka była.