girlonthebridge pisze:Co do polowania. Mi znane są inne wiadomości. Prawdziwy kot, który poluje (a nie zabija mysz dla zabawy) nie zjada głowy czy ogona - pierwsze w co się wgryza to brzuch myszy - czyli jelita, żołądek etc. (czyli tam gdzie są negowane zboża itp.)
Ja osobiście wiele razy widziałam jak kot teściów (aktywnie polujący) pałaszował myszy i zjadał je za każdym razem w całości włącznie z głową i ogonem. Ptaki, czy jaszczurki tak samo. Moja kotka wiele lat temu także tak konsumowała swoje ofiary, więc nie wiem skąd Ci są znane takie wiadomości.
Co do tych rzekomych zbóż w żołądku myszy to radzę Ci poczytać o tym tutaj:
http://barfnyswiat.org/viewtopic.php?t= ... ad5c4c385b Dodatkowo zauważ, że dorosła mysz waży ok. 20-30g, a żołądek stanowi zaledwie ułamek jej masy, a treść pokarmowa znajdująca się w tym żołądku stanowi jeszcze mniej i albo jest już nadtrawiona, albo jeśli nie jest i mysz rzeczywiście zjadłaby zboże to przeleci takie ziarenko przez kota (wyleci w takiej samej postaci jak wleciało), a karmy ze zbożami zawierają niekiedy do ponad 50% (nie mówię o Whiskasie itp. bo tam jest 4% smaku z kurczaka na przykład, a nie mięsa) węglowodanów w suchej masie, więc jak to się ma do naturalnej zawartości węglowodanów w kociej diecie?
Też się zastanawiam (jak osoba na 2 stronie wątku) pod jakim kątem wybierane są te karmy jako "najlepsze", znane są przypadki, że kot odżywiany takimi "najlepszymi" karmami potrafi odejść w młodym wieku a taki typowy karmiony nawet zwykłym whiskasem (znam przypadka) żył 24 lata w zdrowiu, szczęściu i innych takich.
Koty umierają na różne choroby, czy to genetyczne, czy też wirusowe i bakteryjne itd. (chyba, że chodzi Ci o wypadki, z którymi dieta w ogóle nie ma nic wspólnego) i sama dieta nie rozwiąże tych chorób. Karma nie jest rozwiązaniem wszystkich problemów świata, jednak zdrowa dieta zmniejsza ryzyko wystąpienia poważnych chorób i problemów zdrowotnych, a także może polepszyć komfort życia kota. Skutki złej diety nie są widoczne w ciągu miesiąca czy roku, a zwykle skutki te są widoczne po wielu latach dopiero.
Po pierwsze koty karmione Whiskasem zazwyczaj nie mają robionych regularnych, gruntownych badań u weterynarza, więc ciężko powiedzieć czy nic im nie dolega (organizm jest tak skonstruowany aby do ostatniej chwili utrzymywać równowagę nawet własnym kosztem) i, że ich komfort życia jest na wysokim poziomie. Po drugie duża część z tych kotów jest wychodząca, więc nie je samego Whiskasa, a żywi się naturalnie na dworze (i dzięki bogu, że mają chociaż taką możliwość lepiej się najeść) jedząc myszy, ptaki itp. Po trzecie jeśli przygarnia się zwierze to moim zdaniem powinno mu się zapewnić pokarm optymalny dla jego gatunku, więc tak jak królików i krów nie karmimy mięsem, bo są zwierzętami roślinożernymi i jest to dla wszystkich jasne jak słońce (raz próbowali dodawać mączkę mięsno-kostną i skończyło się chorobą wściekłych krów, co jest dla mnie głównym dowodem na to, że z naturą nie należy dyskutować) tak też kotów nie powinniśmy karmić kukurydzą, czy innymi roślinami w ogromnych ilościach, bo są to zwierzęta wybitnie mięsożerne na co wskazuje zarówno ich anatomia jak i metabolizm. Jak dla mnie już bardziej logiczne to być nie może.