Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Blue pisze:Taki zabieg wymaga doświadczenia i umiejętności.
Zdarza się że i dobremu wetowi nie uda się pobrać krwi od dorosłego, dorodnego kota.
A co dopiero wkłuć się w żyłę choremu maluszkowi.
I nie widzę nic szokującego w tym że wetka się zgodziła odstąpić od dalszych prób zakładania wenflonu - wręcz przeciwnie. Widziała że nie da rady.
Jaki był sens meczenia dalej chorego kociaka?
Ale ocenianie tego tylko na podstawie faktu że maleńkiemu, choremu kociakowi nie potrafiła założyć wenflonu jest troszkę na wyrost, uważam...
Sacilla pisze:Blue, ja jej nie oceniam...
i nie wymagam od niej umiejętności założenia wenflonu. Szukałam pomocy.
A skoro ma prawo jako młody weterynarz nie umieć założyć wenflonu na dyżurze nocnym, tymbardziej co szkodziło powiedzieć prawdę przez tel. a nie mówić, bym przyjechała.
Pewnie chciała dobrze...
Mulesia pisze:Chciała, miała dobre chęci ...
Jakoś nie kupuję tego.
Rozumiem, że niedoświadczony lekarz może mieć kłopoty, ale lecznica powinna tak to zorganizować, by była możliwość ściągnięcia weta bardziej doświadczonego. W końcu trzeba się liczyć z tym, że na nocny dyżur przyjeżdżają ludzie z "nagłymi" i często ciężkimi przypadkami.
To lecznica całodobowa, prawda?
Tak naprawdę kot nie otrzymał pomocy. Wizyta w lecznicy okazała się stratą czasu i być może też zdrowia kota ( o pieniądzach nawet nie mówię )
Jana pisze:Sacilla, czy wetka wiedziała, że to kociak z pp? Czy zachowano wszelkie środki ostrożności (tam pewnie jeszcze niejeden kot trafił w nocy albo następnego dnia), odkażono itp. gabinet???
Blue pisze:Mulesia pisze:Chciała, miała dobre chęci ...
Jakoś nie kupuję tego.
Szkoda.
Bo wet to też człowiek i potępianie go w czambuł za to że nie potrafił założyć wenflonu ciężko choremu kocięciu (malutkiemu) jest takie troszkę... Nie w porządku. w sumie nie wiem czemu służy.Rozumiem, że niedoświadczony lekarz może mieć kłopoty, ale lecznica powinna tak to zorganizować, by była możliwość ściągnięcia weta bardziej doświadczonego. W końcu trzeba się liczyć z tym, że na nocny dyżur przyjeżdżają ludzie z "nagłymi" i często ciężkimi przypadkami.
To lecznica całodobowa, prawda?
Nie oznacza to że w nocy siedzi ekipa specjalistów gotowa do fachowego zajęcia się każdym przypadkiem. Prawda wygląda tak że w nocy, w lecznicy całodobowej zwykle można liczyć na podstawową, internistyczną pomoc.
To i tak wiele.Tak naprawdę kot nie otrzymał pomocy. Wizyta w lecznicy okazała się stratą czasu i być może też zdrowia kota ( o pieniądzach nawet nie mówię )
Ale tak po prostu bywa.
I nie musi w tym być niczyja wina.
Mulesia pisze: Tak naprawdę kot nie otrzymał pomocy. Wizyta w lecznicy okazała się stratą czasu i być może też zdrowia kota ( o pieniądzach nawet nie mówię )
Dla mnie to wielki minus ... dla lecznicy.
Mulesia pisze:Co do braku podkładu powiedziałabym wprost wetce, aby go podłożyła.
Czasem wystarczy grzecznie wprost powiedzieć czego się oczekuje.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, magnificent tree, Silverblue i 500 gości