- Odebrałaś MMS-a?
- Właśnie się ściąga, a coś Ty znowu wymyślił?
- Zobacz! Żebyś ty wiedziała jakiego tu mam kota! Zupełnie jak Kitka! (hmmm - myślę - znaczy pingwin). Na dłoni się mieści! (o rany! - myślę - znaczy maciupki!)
- Gdzie Ty masz tego kota?
- No Brzezińska, przy Nowosolnej.
(Rany boskie! - myślę - Takie maleństwo tam? Przecież ono nie da rady!)
- Słuchaj! Ono tam nie przeżyje! Przy tych temperaturach, przy tym ruchu aut? Nie da rady! Albo psy dopadną... i po maleństwie! Proszę... nie zostawiaj go tam!
- Oj kończę, bo coś głupie myśli zaczynasz mieć!
(Rety! - myślę - Zamorduję chłopa jak go tam zostawi!)
Za pół godziny: telefon!
- Jak będę przejeżdżał to dam sygnał i wyjdź!
- Ale o co chodzi!
- No wyjdź! Przejazdem tylko będę!
- ???
- ...
(O kurczę! - myślę - Nie zostawił! Ale jaja! MÓJ TŻ nie zostawił kota!)
Lecę!
Staję w umówionym miejscu i czekam. Trzymam kurczowo transporter i nie wiem czego się spodziewać! Podjeżdża auto. Wysiada kolega TŻ-ta. Nie znam go, ale już go lubię. Przewiózł maleństwo za pazuchą. Podaje mi coś ukrytego prawie całkiem w dwóch dłoniach!
- Oj! Myślałam, że jest ciut większy!
Chwytam kuleczkę, jak figurkę z porcelany i kląc w duchu zapobiegawczość, chowam do transporterka (szczęście, że wzięłam malutki, taki po szynszyli). Qrczę! Mogłam nic nie brać, a malucha wsadzić za pazuchę. Obojgu nam byłoby wygodniej.
Biegnę prawie do domu!
W domu córy uprawiają już nerwowe oczekiwanie. Kiedy wyjmuję kuleczkę zachwytom nie ma końca! Cudowne okazuje się być nawet to, że maluch jest brudny jak święta ziemia i śmierdzi jak skunks.
Zaglądam pod ogon: chłopak! Zaglądam jeszcze raz: nie ma bata - pipki tam nie ma! Zagląda Baśka: chłopak na 100 %. Rezydentki baby, to dla równowagi tymczasy mi się trafiają płci męskiej

Wysyłam sms do TŻ-ta: To chłopak!
Niby o kocie, a zabrzmiało prawie, jakbym mu napisała: masz syna!
No i jest! Kajtek! Ku wielkiej uciesze wszytkich domowników (z wyjątkiem rezydentek, które obwąchawszy przybysza, potwierdziły, że wali toto jak skunks, ofukały znalezisko, a później w ramach solidarności jajników [których zresztą nie mają

Oto Kajtek:



Zdjęcia są kiepskiej jakości, ale mały jest torpedą, a i światło było wczoraj nienajlepsze.
Zaraz idziemy pokazać się u Cioć Ań
