Strona 3 z 3

Re: Walczymy z anemią

PostNapisane: Wto paź 19, 2010 18:58
przez pixie65
Mój Grzywka jest dwa tygodnie po transfuzji. Miał anemię związaną z niewydolnością nerek.
Przygotowywaliśmy się do podawania preparatu aranesp, stymulującego produkcję erytrocytów i aby dotrwać do czasu, kiedy lek będzie dostępny - wykonaliśmy transfuzję.
Ja w zasadzie nie zauważyłam ani jakiejś spektakularnej poprawy ani pogorszenia.
Transfuzja jest rozwiązaniem (można powiedzieć ) "czasowym" i w dodatku dość "krótkoterminowym". Ale daje zwierzęciu trochę czasu na wdrożenie właściwej terapii.
Mój kot cały czas dostaje preparat Chela-Ferr (żelazo, kwas foliowy, witamina B12). Wczoraj robiliśmy badania krwi - morfologię ma w normie (jeśli chodzi o parametry czerwonokrwinkowe).

Na forum jest wątek kotów białaczkowych - tam pewnie znajdziesz więcej informacji.
viewtopic.php?f=1&t=116724&hilit

Re: Walczymy z anemią

PostNapisane: Wto paź 19, 2010 19:03
przez Blue
To co da transfuzja zależy od przyczyny niedokrwistości.
Transfuzja u kota który stracił dużo krwi w wypadku albo w czasie operacji np. zwykle jedna wystarcza i kot odzyskuje po niej siły - o ile nie doszło do poważnego niedotlenienie organów, bo u kotów o to szybko.
Gdy przyczyna anemii cały czas jest (choroba zakaźna, autoagresja itp.) transfuzja jest działaniem jedynie tymczasowym. Czasem daje czas na dalszą diagnostykę lub leczenie - czasem jedynie przedłuża życie gdy nic innego zrobić nie można.

U kota który z powodu białaczki czuje się już bardzo źle, nie chodzi, nie je... Gdy weci nie mają już pomysłów na to co dalej - nie wiem czy jest sens transfuzji :(
Ona niczego nie uleczy :(
Ale jeśli ciągle walczycie - da Wam troszkę czasu.

Re: Walczymy z anemią

PostNapisane: Wto paź 19, 2010 20:38
przez ankke
Moja kotka nie czuła się bardzo źle - chodziła, jadła, mruczała z zadowolenia. Bardzo bała się wizyt u weterynarza i po nich nie chciała wyjść ze swojego miejsca, czaiła się, żeby wyjść do kuwety, rzadko się załatwiała. Wet powiedział, że trzeba po prostu znaleźć przyczynę (transfuzja w tym wypadku dałaby tylko czas, ale ona nie wyglądała na chorą, pozostałe wyniki były w miarę ok, chyba chodziło też o hematokryt). Wciąż nie dostałam wyników do ręki, ale widocznie nie mam siły przekonania, bo z książeczką też się nie udało :roll: Nawet nie jestem pewna, czy ten wynik był gorszy od poprzednich, bo jak dzwoniłam lekarz nie mógł znaleźć wyników, kotka nie miała założonej karty wcześniej.
Przytyła 150 gr przez 2 tygodnie.

Mam już termin sterylizacji, będzie jeszcze badanie krwi, ale zdaniem weta jest lepiej, dziąsełka na mój gust różowawe, kot żywotny, bardziej oswoił się, skacze mi po brzuchu, drapie krzesła (są z takiego sznurka jak drapaki :mrgreen: ). Przyczyna wciąż nie znana - podejrzewane hormony lub stres. Wierzę, że to nie jest zła decyzja i będzie wiadomo, czy to to, czy trzeba szukać dalej. Podobno narkozę znosiła dobrze, przy o wiele gorszych wynikach.

Re: Walczymy z anemią

PostNapisane: Śro paź 20, 2010 6:02
przez sharmanka
My już nie walczymy :(.

Re: Walczymy z anemią

PostNapisane: Śro paź 20, 2010 8:24
przez pixie65
Przykro mi...

Re: Walczymy z anemią

PostNapisane: Śro paź 20, 2010 10:37
przez ankke
sharmanka bardzo Ci współczuję, też to ostatnio przeszłam...

Re: Walczymy z anemią

PostNapisane: Śro paź 20, 2010 11:59
przez sharmanka
Czuję się paskudnie...
Ostatecznie zaniosłam go nad ranem na zastrzyk, bo zaczynał się dusić. W sumie wmawiałam sobie, że tylko jak się rusza, a jak leży jest jeszcze ok, ale ojciec mi wyjaśnił, że to już nie jest ok.

Re: Walczymy z anemią

PostNapisane: Śro paź 20, 2010 21:00
przez Maga99
pixie65 pisze:Mój kot cały czas dostaje preparat Chela-Ferr (żelazo, kwas foliowy, witamina B12). Wczoraj robiliśmy badania krwi - morfologię ma w normie (jeśli chodzi o parametry czerwonokrwinkowe).


Pixie, podaje się całą kapsułkę, czy zawartość dzieli się na części?

Re: Walczymy z anemią

PostNapisane: Czw paź 21, 2010 14:11
przez ankke
sharmanka pisze:My już nie walczymy :(.

My też już nie walczymy :(
Nie byłam w stanie rozmawiać, ale to był nowotwór śledziony i zaatakowane wszystko wokół.
Czy naprawdę nie było ratunku???
Czuję, że sama powinnam mieć wiedzę weterynarza, żeby wiedzieć, czy da się walczyć.
Tak mi źle...

Re: Walczymy z anemią

PostNapisane: Pon paź 25, 2010 7:20
przez Mari
prosze o pomoc

przepraszam ..to chyba mój pierwszy pot nie wiedziałam gdzie go wsadzić,
przez ostatni tydzień walczyłyśmy dzielnie z anemią,i to był błąd....
dzisiaj w nocy pojechałam do kliniki do lublina(50 km ode mnie) bo kotką (2 i pół roku)zamiast lepiej po leczeniu to jeszcze gorzej...jak się okazało Miłka nie miała już po prostu krwi,lekarz zrobił badania krwi le było już za późno skonała mi na rękach ,jestem roztrzęsiona i wściekła że wet na miejscu nie zrobił jej badań wcześniej ,zaczął dopiero jak go zmusiłam,ale pobierając krew stwierdził że jest jej za mało,gdyby mi wtedy powiedział...."ja nie umiem pomóc niech pani szuka innego lekarza albo kliniki " tak bym zrobiła,ale ten ostro podawała glukozę sole i b12 i tyle.......a kotek coraz gorzej.
W klinice w Lublinie z badań wynikło że to zatrucie i że można było kotka uratować-i tego nie mogę sobie darować.
wspomnę jeszcze że po drodze podejrzewał zapalenie dziąseł ,koci hiv i niewydolność nerek nie potwierdzając żadnymi badaniami.

miałam nadzieje że jak sie obudzę będzie to tylko zły sen... niestety mojej białej kity nie ma już ze mną (dzielnie walczyła ale sam...nie dała rady)a ja chce sprawiedliwości
czy wet który nie zrobił badań krwi i celował na ślepo może być podany do sądu??