Kochana, ja gdy tylko zobaczyłam Uśkę na bialystokonline wiedziałam, że z nami dożyje swego żywota. Płakałam ponad 3 godziny non stop jak jakiś psychol!! Nigdy nie zapomnę tej chwili. Ja i Rafał (narzeczony) mieszkaliśmy wtedy w wynajętym pokoju, ze współlokatorem w bloku na Orzeszkowej, studiowaliśmy, kasy nie mieliśmy.. zresztą wciąż mamy mało;) Rafał tego dnia wrócił z pracy i zasypiając usłyszał o Usi. Cholera jak strasznie bałam mu się o niej powiedzieć!! Ułożyłam się za nim i zaczęłam słowami:"wiesz?chciałabym adoptować kotkę?"..parę zdań. Rafał mi przerwał i powiedział: "pokaż mi ją"... zdziwiła mnie ta reakcja. Byłam pewna, że nawet nie będzie chciał mnie słuchać! Taki niedobry oportunista i mała sknera z tego mojego Rafała;) Odpaliłam stronę, zobaczył ją i już wiedzieliśmy - bez względu na to, co się będzie działo będzie z nami... i jest:)
Tak oto malusia koteczka, na początku podejrzewana o karzełkowatość złamała serce faceta o klacie dwa metry i bicepsie pół metra:)
Mówię Wam, kiedyś koteczka dzika, chodząca przy naszej nodze, nieufna a teraz?? Owszem klasyfikuje ludzi na lepszych i gorszych ale jest inna..zuupeeełnie innaaaa:)
Ma szew od szyjki po samo krocze. Zarósł sierścią ale gdy się go dotknie, wyraźnie czuć zgrubienie tzw "dzikie mięsko". Kiedyś wystarczyło, że ja czy Rafał zbliżymy rękę do wewnętrznej strony jej brzuszka - reagowała bardzo nerwowo. Teraz wciąż się wkurza jak zaczniemy ją tam macać ale jest to o wiele mniej paniczne, często nawet się zapomina, pozwala, heheh
.. właściwie to tylko tyle zostało po dawnym życiu Usi - szew i złe wspomnienia.
Czasem gdy sobie spojrzę na jej zdjęcia z czasów tuż po operacji, taka biedna, chudziutka, oczka przerażone, smutne i dla porównania przeniosę wzrok na borsuczka chrapiącego obok mnie - o maaatkooo, jestem przeszczęśliwa! Myślałam, że z czasem mi to minie. Nie, nie ma chyba takiej opcji. W listopadzie minął już 2lata od kiedy mamy Usię i dzień po dniu towarzyszy nam wciąż to samo uczucie troski, miłości i zakochania w niej. Zresztą - nie może być inaczej bo gdy ten mały pyś słodko miauknie do mnie czy Rafała po prostu nie możemy przejść obojętnie - zawsze następuje mizianko, chyba już na zawsze będziemy w siebie wpatrzeni.
Więcej - od zawsze byłam kociarą i wiele kotów przewinęło się przez moje ręce ale Usia jest jedyna w swoim rodzaju. Mogę o niej pisać i pisać...wtorek/środa narobię zdjęć wiec sami się przekonacie:)