..Zabrałam ją z łódzkiego schroniska i nazwałam Pućka,bo ciągle myje i pucuje te swoje maleńkie łapki i ciałko
..Na chwilę obecną Pućka ma już zdjęty gips i biega po domku tylko z opatrunkiem usztywniającym
..Jest zaczipowana
,odrobaczona
i zaszczepiona
..Lgnie do człowieka całym swoim maleńkim ciałkiem
..Uwielbia spać na człowieku głośno traktorkując kołysankę
..Pućka w schronisku:


O Ozzim tez niewiele wiem
..Czyste uszka
..Żadnych pchełek ani innych pasażerów na gapę
..Bez kociego kataru
..Weterynarz,który go badał,aż się dziwił,że sam i taki zdrowy
..Oczywiście nikt z okolicznych mieszkańców nie przyznawał sie do kocurka,więc jedynym ratunkiem dla małego,żeby nie trafił pod koła auta,było zabranie go do domu
..




