Nieuchronnie zbliża się pora pościelenia łóżka i ułożenia się do snu... zastanawiam się czy przypadkiem nie przywiązać Małego na noc do kaloryfera
Noc z wczoraj na dzisiaj w jego wykonaniu to było coś strasznego. Najpierw bezskutecznie usiłowałam przeczytać lekturę szkolną, Mały ciągle się na niej kładł. Wreszcie odpuściłam sobie i poszłam spać. Koło drugie w nocy obudził mnie Mały, który natarczywie wylizywał mi twarz. Bezskutecznie usiłowałam wyperswadować mu, że już się myłam i nie potrzebuję dodatkowych zabiegów pielęgnacyjnych. Po upływie pół godziny kot uznał, że jestem już czysta i położył mi się na twarzy, odcinając mi dopływ powietrza. Jakoś udało mi się zasnąć. Czwarta rano... czuję, że coś wwierca mi się w policzek... oczywiście pyszczek Małego. Nie miałam siły mu przyłożyć poduszką
Przez kolejną godzinę kot miotał się po mnie, mrucząc niczym traktor. Usnęłam na godzinkę z Małym na twarzy. O szóstej zadzwonił budzik, otwieram oczy i nie wierzę własnemu szczęściu... jestem wolna, Mały wreszcie się ode mnie odczepił... w tym momencie zostałam powalona na poduszkę przez Żelka, który usadowił swoje 7 kilo na mojej twarzy... ech, co za życie
A tu najnowsze fotki natrętnych kocurów
http://miau.pl/upload1/kocurki01.jpg
http://miau.pl/upload1/kocurki02.jpg
http://miau.pl/upload1/kocurki03.jpg
Ostatnio edytowano Śro sty 28, 2004 19:21 przez
Ellen, łącznie edytowano 1 raz