Chociaż - taka nasza miauowa karma chyba

Zapowiadał się piękny, słoneczny weekend, więc w 4 pyry miauowe udałyśmy się do Koszalina. Było pięknie faktycznie, niedzielny spacer przed powrotem do Poznania - aż tu nagle na małych szybkich nóżkach prosto w wielkie ruchliwe rondo w centrum miasta leci mały rudzielec z nastroszoną kitą

Błyskawiczne kici-mici - mały zawrócił (ufff!!!) i biegiem do nas

Mały rozmruczany oswojony rudzielec ...
No to mamy kota

Pierwsze jego szczęście - że urodził się rudy i pewnie szybciej dom znajdzie. Drugie jego szczęście - że w ogóle żyje ... za chwilę mógł dołączyć do tych wszystkich kociaków, którym się nie udało, a które widziałyśmy po drodze

Oczywiście szybka decyzja, mały Koszałek jedzie do Poznania. Nie pytajcie skąd znalazł się transporterek, podkład i ręcznik do klateczki, nawet paczka smacznego jedzonka


W mieszkaniu okazało się, że strasznie głodny


Pełny brzuszek przypomniał, że trzeba zawiązać sadełko - najlepsze miejsce do tego to oczywiście puchowa kołdra



W końcu trzeba się było zbierać do domu. W planie było jeszcze Mielno (pogoda jak brzytwa

No to jedziemy, mały w transporterku. Gofra w łapę i na plażę.
Szczyt szczęścia - tyyyyyle piachu




Jeszcze tylko szybki wpad do pamiątek po misia dla Koszałka i wracamy do Poznania.
Mały zmęczony przygodami spał jak zabity całą drogę w pozach przedziwnych


No i co? Nie sądzicie, że ktoś to dla nas zaplanował?

A dzień wcześniej mówiłam, że mam nadzieję, ze biała Stokrocia jest ostatnim znalezionym kociakiem na ten rok ....
Podsumowując : Koszałek jest rudy z białymi łapkami, ma ok.3-3,5 miesiąca, wygląda na zdrowego. Jest bardzo ufny, domowy. Jak na rudego przystało, musi mieć jednak skrzywienie psychiczne

Dzisiaj jedziemy do weta, na początek trzeba chłopaka pozbawić całego życia zewnętrznego i wewnętrznego, no i pokazać ogonek.
Oczywiście szuka domu !!!!