Odjechaliśmy w końcu stamtąd, jednak nie mogłam przestać o niej myśleć.
W poniedziałek pojechałyśmy z iskrą666, żeby ją zabrać, wykastrować i wypuścić. Nie udało się – była paskudna, deszczowa pogoda i kotka się nie pokazała. Za to dowiedziałyśmy się od pracowników restauracji, którzy ją dokarmiają, że kotka przychodzi do nich odkąd otworzyli stację (jakieś 3 miesiące temu). Ma też kocięta - kwietniowe lub majowe. Było ich pięć, został jeden lub dwa – niestety dzikie. Kotka jest oswojona, prosi o jedzenie ludzi siedzących na zewnątrz restauracji.
W środę udało się nam ją złapać. Była to chyba najkrótsza łapanka roku. Zamówiłyśmy jedzenie, usiadłyśmy na zewnątrz, a za chwilę pojawiła się kotka. Miauczała i prosiła o jedzenie. Sama weszła do transportera, w którym postawiłam talerzyk z karmą.
Kotka jest już po kastracji. Jutro będzie miała robione testy. W tej chwili przebywa u weta, u którego zostanie kilka dni – cięcie było duże, bo ciąża była zaawansowana. Jest oswojona i bardzo spokojna. Podczas długiej jazdy samochodem i czekania u weta, może raz miauknęła.
Nie mogę jej wziąć do siebie. Izolatkę mam zajętą tymczasem, który ma problemy z utrzymaniem kału i pewnie będzie potrzebował operacji. Nie mogę też jej wypuścić luzem, bo dopiero niedawno uporałam się z powikłaną infekcją i różnymi problemami behawioralnymi moich kotów i tymczasów.
Szukam dla niej DT. Ze swojej strony zobowiązuję się do pokrycia wszystkich kosztów utrzymania i leczenia. Jeżeli DT byłby gdzieś w moich okolicach (mieszkam w Pruszkowie), to także woziłabym ją do swojego weta. Zajmę się również szukaniem dla niej domu. Potrzebuję tylko miejsca, gdzie mogłaby przebywać, dopóki nie znajdzie się dla niej DS.
Nie chcę żeby wracała do takiego życia – żebrania o jedzenie, braku schronienia, zimna…
Mój telefon - 500 367 537
Wstawiam kilka zdjęć, niestety niezbyt dobrze ją widać, bo robiłam je kiedy już siedziała w transporterze, a bałam się go otworzyć, żeby nie zwiała.



