Dzisiaj rano na parkingu zauważyłam małego kociaka, podeszłam bliżej i okazało się że jest dwójka. Ok 2 miesięczny biało bury kociak i jakiś 6 tygodniowy burasek. Skoczyłam do domu po puszkę i im dałam. Kociaki zajadały równo ale są półdzikie bały się podejść. Przed chwilą byłam na dworze i zauważyłam Panią która dawała buraskowi jedzenie podeszłam więc i zagadałam. Pani je karmi od wczoraj, próbowałyśmy je złapać ale nic z tego nie wyszło

Jutro rano wezmę od siostry transporterka, dam tam jedzenie i może któryś wejdzie do środka

Tylko nawet jak je złapiemy to nie mamy co z nimi zrobić

Ja ich wziąć nie mogę bo nie mam nawet gdzie (moja kotka dostaje kropelki Bacha żeby się uspokoiła bo dalej nie akceptuje nowej kotki do tego jest chora i nie mogę jej dokładać więcej stresów bo to może bardzo źle się odbić na jej zdrowiu) Pani ich nie weźmie bo też sama ma w domu koty. A nie można ich tak zostawić samych sobie bo prędzej czy później któryś skończy pod kołami, na obkoło są same parkingi i ulice

No i do tego jutro muszę wracać do Wrocławia

Wymieniłam się z Panią Magdą nr telefonów i będziemy kombinować. Jedyną zaletą jest to że będą dostawać regularne posiłki i wodę...
Rano zrobiłam im fotki ale nie mam tutaj kabelka żeby zgrać.
Czy ktoś z Lubina mógłby pomóc ?!?!?!



A tutaj jak wygląda okolica (na prawo i lewa tak samo same parkingu z boku z resztą też..Dobrze że teraz przy blokach są porobione ogródki ogrodzone to mają się gdzie schować.
