Zwracam się z wielką prośbą o interwencję i pomoc w sprawie jednej z kotek, które dokarmiam od ponad roku. Kotkę dosłownie, przed chwilą, dzisiaj, przy pomocy dziewczynek z podwórka i pana z administracji udało mi się wyzwolić z otworu wentylacyjnego. Kotka posiada cztery, 4-5 tygodniowe, na oko zdrowe, malutkie kocięta. Jest młodą, filigranową, miłą, zdrową pingwineczką. Niedawno została odrobaczona. Koteczka bardzo często odprowadzała mnie do domu, pozwalała brać mi się na ręce i bardzo chciała wejść ze mną do mieszkania. Kocięta przebywały w otworze wentylacyjnym, który mieści się metr nad ziemią, na ścianie bocznej bloku w bydgoskim Fordonie, otwór był tak mały, że nie można było z niego wydostać kociaków, w związku z tym nie można było wcześniej zabrać karmiącej koteczki, odchodziłam więc z bólem serca.

Nieśmiało marzy mi się i bardzo liczę na DT dla tej małej, biednej rodzinki. Proszę bardzo ludzi dobrej woli o reakcję w tej sprawie. Jestem w stanie współpracować i jeśli będzie potrzeba dowieść kotki pod wskazany adres. Proszę o pomoc, bardzo zależy mi na szczęśliwym zakończeniu tej sprawy. Nie chcę się rozpisywać o sprawach prywatnych, ale niestety, naprawdę nie mam warunków, aby przyjąć w tej chwili kolejnego kota. Zabierając kotkę i jej kocięta kierowałam się odruchem serca, gdyż zapewne zginęłyby w tym otworze poniewierane przez młodzież z podwórka...
Pomogłam bardzo wielu zwierzakom, szczególnie kotom, chociaż nie prowadzę działalności ani fundacji. Pomagałam gdyż trudno mi odejść kiedy zwierzę cierpi. Niedawno udało mi się wyadoptować szczęśliwie kolejnego, wyleczonego kotka. Nie korzystam zwykle z pomocy i nie liczę na nią. W tej jednak sprawie nie mogę sobie sama poradzić, dlatego teraz ja proszę o pomoc i bardzo na nią liczę. Otrzymałam czas do końca tygodnia, a później będę zmuszona oddać zwierzaki do schroniska, czego nie mogę sobie wyobrazić

...Może ktoś ma chociaż trochę wolnego kąta dla przemiłej kotki i jej maluchów, bardzo proszę się rozejrzeć...[*][*][*][*][*][*]