Kim jest? Spokojnie, zaraz wszystko wyjaśnię.
Najpierw może kilka słów o tym, kim burasek był, zanim został Naszym Pierwszym Tymczasem.
Najpierw - był jednym z kociaków z Pycholandii - prześlicznego miotu, który przybył pewnego dnia do schroniska.
Potem - Czarusiem u pewnej pani, której kotka go biła i nie dawała mu spokoju. Musieli go oddać.
Po namowach, prośbach i tłumaczeniu rodzicom, że 'ja chcę tymczasa', w końcu uzyskałam pozwolenie. I tak mały trafił do nas.
Po kota pojechaliśmy wczoraj - ja - rozentuzjazmowana, i tata - nieco mniej szczęśliwy.
Pani poopowiadała nam trochę, pożegnała się z kotem i opuściliśmy jej mieszkanie z nowym tymczasem w transporterku.
Mały piskliwie płakał całą drogę. Ale potem, kiedy ulokowaliśmy go w łazience, szybko się uspokoił i już po chwili zwiedzał jedyny na razie dostępny mu pokój. Miziany i głaskany (a również zmęczony) zasnął po jakimś czasie na kolanach mojego brata. Jednym słowem - szybko wyluzował i uznał teren za "swój".
Na razie pokrótce i bez zdjęć, ale ulepszę to w najbliższym czasie...
