mala czarno biala koteczka, ktora uslyszalam placzaca w stodole na posesji obok domu tesciow.
Bylo juz pozno ale sumienie nie pozwalalo mi przejsc obojetnie obok tego placzu
weszlam uzbrojona w latarke....
stodola stara okrutnie, nie uzywana od wielu lat
nie rozgladalam sie, ale i tak czulam wiele pajeczych oczu na sobie, brrrrrrrrr
zobaczylam male brudne kociatko
patrzylo na mnie przerazone, nie chcialo podejsc na kici kici
pobieglam do domu po transporter i jedzenie
po kilkudziesieciu minutach "proszenia", kicia idac sladem miesnych kuleczek, weszla do transportera
zanioslam ja do domu i dalam spokoj na te jedna noc
rano znalazlam ja skapana w mleku, czarny weglowy pyl, ktorym byla pokryta, slicznie rozpuscil sie na futerku i wszystkim co bylo w klateczce..





cdn