Mam koty od 12-tu lat, wychodzące, ale nigdy nie widziałam pchły.
Żaden się nie drapał i nie drapie. Nigdy niczym ich nie odpchlałam (dziwnie to brzmi), zakładając, że pcheł nie mają.
Bungo twierdzi, że to niemożliwe, żeby wychodząc nie miały czasem pcheł.
Oczywiście, futerka rozgarniam, okulary ubieram, nic nie skacze, ani nie chodzi.
Ponieważ Czitusia od trzech chyba lat systematycznie wylizuje sobie brzuszek z futerka, a ostatnio tylne łapki od wewnątrz, to może jednak pchełki?
Lekarze ją oglądali, kupy badane, zaczerwienień nie ma, guzków zero, taki po prostu łysy brzusio. Czasami trochę zarasta, a potem wszystko od początku. A dzisiaj zauważyłam, że przy okazji lizania udka, tak ząbkami jakby ciachciachciach.
Przejrzałam futerko- nic.
Wyczesałam ją na karku gęstym grzebieniem i za którymś czesaniem na mokrej ligninie zostały z tego grzebienia trzy czarne kropeczki. Co to?
A Czitunia, czyli Królowa TUT, wczoraj skończyła 9 lat. Wydaje mi się, że jest w znakomitej formie, tylko te łysinki