Nie ma Gai - [']. już pięć lat. w sercach na zawsze

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt mar 12, 2010 20:35 Nie ma Gai - [']. już pięć lat. w sercach na zawsze

    15 kwietnia dołaczyła do nas jeszcze jedna kotka na dt.
    Gajka ma koleżankę, rozmrauczaną i rozmruczaną.
    Koleżanka, nazwana została Djuna (Dju, Djuś, Djunka).
    To prawdziwa bohaterka, która przeszła 15 kilometrów, by wrócić do swojego domu.
    Tam już niestety nie było dla niej miejsca...

    Od strony 8 toczą się ich wspólne losy


    9 czerwca 2010 roku odeszła od nas Gaja, zabrał ją FIP.
    viewtopic.php?f=1&t=108886&start=1020 <--- kilknij

    Korciaczki pisze:Gai.

    Kiedy tylko weźmiemy w ręce książeczkę zdrowia Gajki, w rubryce właściciel wpiszemy nasze nazwisko. Gajeczka, choć zniknęła, i choć nie będzie towarzyszyła przy wpisywaniu tego szeregu liter, nie usłyszy oficjalnych słów „Nasza Gajeczka” - Ona, mamy taką nadzieję i wierzymy w to - wie, że nie odeszła niczyja. Nawet jeśli tytuł Ukochanego Kota otrzymała już Po Tym Wszystkim, wie o tym, nie ważne jakim sposobem się o tym dowiedziała, ale wie. Być może słyszy to, czyta, czuje, widzi. Wie i już. Jeszcze jedno wie – że była kotem wyjątkowym. Tak naprawdę jeszcze nim stało się To Wszystko, w ostatnich kilku dniach, było jasne, że jest Nasza i Nasz Dom jest Jej Domem.

    Gajuś, wiemy, że przeszłaś już przez Tęczowy Most, wiemy to, ponieważ przez drogę tę przechodzą Dobre Koty i Psy, a Ty takim kotem byłaś, wiesz o tym.
    Gajuś, jeśli tylko trafisz już Tam, kiedy przejdziesz ufnie Tę Drogę, postaraj się zaprzyjaźnić z jakimś innym Dobrym Kotem. Samotnej będzie Ci źle, pamiętaj o tym. Nie zasługujesz na samotność.
    Gajuś, jeśli już trafisz Tam, powiedz nam, jak tam jest - czy to naprawdę Wielka Łąka?
    Gajuś, wiemy też jeszcze to, że spoglądasz z Góry, tutaj - na Dół, i wiesz, że brakuje Cię nam wszystkim. Bardzo brakuje.
    Powiedz, dlaczego To zrobiłaś?
    W Tym musiał być jakiś cel, nie odeszłabyś Stąd bez powodu - za bardzo kochałaś ludzi i cały ten świat, by odchodzić tak po prostu i już. Jaki więc miałaś cel?

    Obrazek

    Czy naprawdę chciałaś opuścić Ten Świat, by powędrować Tęczowym Mostem do Tamtego Świata, tylko dlatego, że przez chwilę pomyślałaś, że Tam jest lepiej?
    Nieprawdą jest to, że Tamten Świat jest lepszy, piękniejszy, nawet jeśli widzisz, że w Tym obrazku zamknięta jest magia i czar i nawet jeśli wydaje Ci się, że emanuje z niego szczęście i bezpieczeństwo. Może dla innych kotów, dla tych których życie od zawsze ustane było nie różami, a kamieniami szybującymi w powietrzu, jest lepszy, ale nie dla Ciebie. Dla Ciebie Tutaj jest lepiej, ponieważ tutaj żyją ludzie, których Ty kochasz, którym Ty ufasz i którzy obiecali, że będzie dobrze, zapewniali, że życie jest piękne. Tutaj powinno być twoje miejsce, ponieważ Ty masz wielką wiarę w ludzi i cały Ten świat. Tamten Świat jest wielka niewiadomą, nie wiemy jaki on jest i czy prawdą jest, że istnieje, być może jest tylko fikcją. Być może ta Wielka Łąka wcale nie istnieje, być może jest inna, sprzeczna z wyobrażeniami ludzi, którzy nie mogąc pogodzić się z bolesną stratą przyjaciela, tworzą w wyobraźni Piękny Świat, by lepiej poradzić sobie z utratą, wmawiając sobie, że Tam jest bezpieczniej, że tylko tam nie ma bólu i cierpienia. I tej trzyliterowej choroby, która Ciebie- znikotku i Inne Dobre Koty zabrała Ziemi. Ten świat, nasz świat, z którego uciekłaś jest prawdą i choć czasem przez tę prawdę przemawia Zło, dla Ciebie pisane było Dobro. Wiedziałaś o tym, wiemy to.
    Dlaczego więc postanowiłaś odejść?
    Co takiego się stało, że przestał Ci się podobać Ten Świat?


    Zniknęłaś, pozostawiając po sobie pustkę. Zniknęłaś tak szybko, tak jak szybko podbiłaś serca tylu ludzi, urzekając swoim wdziękiem i delikatnością laleczki z porcelany. Zniknęłaś, choć nie tak miało być, znikotko. Obiecałaś przestać czarować. Miałaś zwyczaj - nim się oswoiłaś - czarować, wypowiadając w myślach zaklęcie: chcę zniknąć. Używałaś magii, by stać się niewidzialną. Potem się to zmieniło. Dotrzymałaś obietnicy - zaufałaś, pokochałaś, przestałaś znikać, przestałaś czarować. I było pięknie.
    Do czasu.
    Aż zniknęłaś bezpowrotnie, łamiąc obietnicę.
    Uciekłaś, choć myślałyśmy, że skończyła się era dzikotki i uciekotki.
    Uciekłaś daleko stąd, uciekłaś od nas, wszystkich ludzi.
    Pobiegłaś poznać Tamten Świat, być może zapominając, że stamtąd nie ma drogi powrotu.

    Tak. Mówisz, że to tylko tak - pisanie, bo wtedy łatwiej.
    Może i tak. By zapomnieć, że chorowałaś.
    By zapomnieć tamten obraz, kiedy upadłaś na podłogę, rzucana atakiem padaczkowym, potem przez dłuższą chwilę twoje łapki były bezwładne, jak u niepełnosprawnego kota.
    By zapomnieć tamten obraz w lecznicy, kiedy Ty - niegdyś wesoły i rozbrykany kot, nie miałaś siły stać.
    I że odeszłaś, mając dwa lata. Tylko dwa lata.
    Ile to dni? Zwykłych - wiele, choć za mało jak na całe życie. Krótkie je miałaś.
    Ile to wspólnych dni? - niewiele. Tak niewiele.

    Pożegnanie. Pożegnanie może być tylko jedne, na zakończenie czegoś ważnego, czegoś radosnego, czegoś przykrego- wszystko zależy od wielu czynników. Gaja była kotem wyjątkowym, zasługuje na wiele pożegnań, na wiele słów, wiele słów. Nie będzie to ostatni list do Gai, w trudnych chwilach będziemy "odwiedzać" Gaję. Pisać do niewidzialnego znikotka.



    Gaja, znikotka która szukała adwokata...
    czyli wątek o naszym nowym tymczasiku-
    Gai z katowickiego schroniska u nas na dt


    ***
    Obrazek
    Było, minęło- za czasów schroniskowych...

    Szukam człowieka-adwokata, który powie "nie" słowom:
    bo ty nigdy stąd nie wyjdziesz.
    Nigdy nie powiedzieli mi wprost
    Ty tu zostaniesz na zawsze, ty nigdy stąd nie wyjdziesz
    Tylko raz ktoś zażartował, że potrzebuję dobrego adwokata,
    który wybroni moich praw
    Do szansy, domu, czasu, cierpliwości.
    Ale nigdy nikt, o wolontariuszach mówię – nie powiedział
    mi za pomocą wyartykułowanych dźwięków,
    tak bezpośrednio - że nie mam szans na wyjście ze schroniska
    Ale czasem nie trzeba słów, by zrozumieć
    Czasem słowa nie są potrzebne, są zbędne
    Bo wiem, że - by kot opuścił schronisko musi przekonać Odwiedzającego,
    że tak – to mnie szukasz, to ja jestem tym dla ciebie
    Ja tak nie robię. Nie potrafię. Boję się.
    I choć wolontariusze mówią, że przyjdzie
    i na mnie kiedyś czas, ja wiem swoje.
    Patrzę, rozumiem, przytakuję, oswajam się z myślą,
    że schronisko być może niedługo oficjalnie stanie się moim domem.
    Bo kto pokocha takiego kota?
    Bo kto da szansę. Kto da tyle czasu ile będę potrzebować?
    Patrzę na ludzi odwiedzających schronisko, a widzę ich często -
    i choć nie wypowiadają słów, gestami czy mimiką jasno mówią
    Nie czaruj się – i tak tu zostaniesz
    Albo w ogólne mnie nie widzą, bowiem ja skutecznie
    wciągam na siebie niewidzialną pelerynę, znikam.
    Chowam się w kąt na najwyżej półce obserwuję, znikam.
    Znikam, bo boję się.
    Mówię otwarcie: nie wierzę w szansę dla siebie.

    ***
    Jeśli ktoś zapytałby się mnie, czy wydaje mi się, że jestem gotowa otworzyć się na ludzi
    Powiedziałabym, że nie wiem
    Jeśli ktoś zapytałby się mnie, czy kiedyś będę przytulaśnym i rozmruczanym kotem
    Też powiedziałabym, że nie wiem
    Jeśli jednak ktoś zapytałby się, czy chcę
    spróbować otworzyć się, przełamać i zamruczeć
    Powiedziałabym, że tak. Owszem, chcę spróbować.
    Chcę spróbować, ale potrzebuję szansy.
    I czasu. Od człowieka.
    Który powie „nie” słowom: zostaniesz tutaj na zawsze.
    Potrzebuję domu. By opanować sztukę mruczenia.

    ***
    Drogi i Odpowiedzialny Człowieku:
    Ależ nie, nie błądź wzrokiem po półkach. I tak mnie nie dostrzeżesz, ponieważ wcisnęłam się w kąt.
    Teraz przemykam, kiedy ty spoglądasz w górę. Cały czas nie widzialna.
    Ależ nie, najlepiej i tak nawet nie próbuj, bo i tak wiem, że mnie nie wybierzesz.
    Ależ nie, nie mów, że ci przykro – bo chciałbyś, ale się boisz.
    Że nie wiesz czy dasz radę z nieufnym i bojaźliwym kotem.
    Ależ nie, nie przyjmuj się mną. Rozumiem, że wolisz innego kota, tego,
    który właśnie wskoczył ci na ręce i mruczy. Naprawdę rozumiem.
    On też czeka tak jak ja.
    Nie, nie – ja jeszcze nie próbowałam mruczeć. Może kiedyś spróbuję.
    Tylko jak mam uczyć się sztuki mruczenia?
    Boję się, więc muszę uciekać. Nie wiem, czy na pewno ludzie są dobrzy,
    więc muszę fukać i prychać czasem.

    Nie mam czasu na mruczenie, nie mam komu mruczeć.
    Tak, tak – wróć do domu z innym kotem. Ja poczekam. Jeszcze.
    Tak długo jak trzeba będzie. Nawet jeśli czekanie będzie długie.
    Ja poczekam.

    Idź…
    …albo poczekaj, proszę – wróć
    proszę, poczekaj, nie odchodź.
    nie zostawiaj mnie, wróć, jestem tutaj
    nie znikaj, nie odchodź

    ***
    -Nie, nie podchodź na razie do mnie tak blisko. Oswój mnie najpierw. Chciałabym być twoim przyjacielem, ale musisz mnie oswoić, stworzyć więzy. Pokazać, że mnie lubisz, że nie zrobisz mi nic złego. Potem postaram ci się zaufać. Wiem, że takie koty jak ja – nieufne i bojaźliwie, jeśli zaufają to tylko mocno i na zawsze. Wiem też, że koty, które przełamały się, otworzyły, porzuciły nieufność, zaufały – ufają najmocniej na świecie. Nie jestem ufnym kotem. Nie jestem przytulaśnym. Ale nie jestem też dzikim. Tylko wystraszonym. I takim, który jeszcze jest przekonany, czy warto ufać. Żyć z ludźmi, a nie obok. Na razie jestem elementem schroniska, z kartką przyklejoną na boku: nieufna, wystraszona, niechciana. Ta z Niechcianych. Ta mała tygrysia.

    ***
    Obiecuję, że pokocham i zaufam na tyle ile będę w stanie, ile będę umiała.
    Obiecuję postarać się nie zmarnować swojej szansy.
    Tylko potrzebny jest czas. I chęci. I zrozumienie. I cierpliwość.
    I te przytulne domowe cztery ściany, które dodadzą pewności siebie.
    Czekam na człowieka, który powie "nie" słowom:
    bo ty nigdy stąd nie wyjdziesz.
    I powie: "Nie mów nie, i tak spróbuję. Dam Ci czas, szansę, dom."
    Czekam na adwokata, który powie: opuszczasz schronisko
    I jednocześnie powie, że jestem jego.

    Szukam przyjaciela. Szukam ocalenia. Szukam szansy.
    Szukam ucieczki do lepszego świata.

    Obrazek

    Obrazek
    Kod: Zaznacz cały
    [url=http://tiny.pl/hg9cf][img]http://img359.imageshack.us/img359/3730/gaja.png[/img][/url]


    ***
    Szukałam- znalazłam. Trafiłam do domku tymczasowego.
    Zaczynam nowe życie.
Ostatnio edytowano Wto cze 09, 2015 22:14 przez Korciaczki, łącznie edytowano 40 razy
Gaja - ['] -09.06.2010 | Miya - ['] -05.05.2012 | Krzywy - ['] - 30.09.2012 | Niania - ['] - 19.01.2013 | Thaja - ['] - 04.02.2013 | Gaspar - ['] - 18.07.2013 | Kora - ['] - 21.06.2014
Obrazek Obrazek

Korciaczki

 
Posty: 15413
Od: Sob lip 26, 2008 19:52
Lokalizacja: śląskie

Post » Pt mar 12, 2010 20:35 Re: Teraz Gajka. Znikotek, który szukał adwokata...

Teraz Gaja- czyli nastał czas tymczasowania...

Obrazek
Gajka z katowickiego schroniska przebywa u nas na dt i będzie szukać domku stałego

Gdyby ktoś zapytał nas dlaczego właśnie ona, powiedziałybyśmy że nie wiemy. Może to dlatego, że taka podobna do Bagiry- wyjątkowej dla nas trikolorki, choć tak naprawdę znanej nam tylko ze zdjęć. Może to dzięki Joszkowi, naszemu pierwszemu z katowickiego schroniska tymczasikowi postanowiłyśmy ją wziąć, ją- duchową koleżankę Josiowego, a może po prostu tak miało być. Gaja. Na imię jej Gaja. Tylko tyle widziałyśmy o niej, kiedy zobaczyłyśmy ją na zdjęciach. Przerażona, o tak przerażona- tylko tyle wywnioskowałyśmy, widząc jak przemyka po kociarni i unika kontaktu z ludźmi. Bura, była bura i miała duże, złote oczy- tylko tyle zdążyłyśmy zauważyć, zanim uciekła gdzieś w kącik w schronisku, spłoszona obecnością dwunożnych przybyszy. Mała, malutka, nieufna, niewidzialna, bo zawsze gdzieś w dali, gdzieś ukryta, przestraszona. Nie była jednak zwykła- już dawno temu doszłyśmy do wniosku, że takie koty nie istnieją, że nie ma kotów zwykłych. Nie była również jakaś bardzo niezwykła- drobne ciałko, odrapany nosek, takie brzydkie kaczątko, któremu do bycie pięknym łabędzie trochę brakowało. Wśród innych kotów ginęła w tłumie, ludzie nie zwracali na nią uwagi, co tu dużo mówić- nawet Falco długo czekał na tego kogoś, kto powiedziałby, że to on jest tym jego na zawsze. Gaja była kotem pomiędzy, pomiędzy zwykłym a niezwykłym. Mimo to, szczęście się do niej nie uśmiechało, przez długi czas. Bo nie pukała do niczyich drzwi, drzwi prowadzących do ludzkiego serca, nie potrafiła, nie chciała, nie mogła. Tkwiła w schronisku, a czas mijał i wesolutkie, rozbrykane kociątko rosło, swoje dzieciństwo spędzając wśród tych niekochanych. Nie znała innego życia, niż dwa transporterki, kilka półek, wyższych i niższych, wiklinowy koszyk, niż zamknięty koci pokój, pokój dla niechcianych. Nie widziała, jak to jest być kochaną przez kogoś. Ludzi poznała, jako przeganiających i rzucających kamieniami, wyganiających z piwniczki, w której przyszła na świat. Bała się ich, nie ufała, uciekała przed nimi, potem trafiła do schroniska, w którym przyszło jej spędzić kilka długich miesięcy. Kiedy wreszcie pojawiła się szansa w postaci człowieka, który zaprosił do domu- Gaja nie wykorzystała jej, wróciła tam skąd przyszła. Wróciła do swojego domu- Domu dla Niechcianych, do miejsca gdzie się wychowała, gdzie spędziła swoje dzieciństwo, wydawać by się mogło że już na zawsze, lub na bardzo długo…

Obrazek

Koniec historii Gajki, jako kota niekochanego i bezdomnego dopisał los. I wciąż dopisuje i chyba nie trudno zgadnąć- dopisywać będzie nadal. Może zaskoczy nas i prędzej niż się spodziewamy- stanie się taka, jaką mogłaby być zanim skrzywdził ją psychicznie człowiek. Odmieni się, pokocha i zaufa, nie na nowo- bo jeszcze tak naprawdę nigdy nie ufała. Może zostanie z niej nieśmiałka, kierowana przez strach, o nastroszonych futerku, wiecznie przestraszonych oczach. Bo obecnie taka właśnie jest. Przestraszona, w momencie dotykania- spanikowana, sprawia wrażenie kruchej, delikatnej. Pierwsze wrażenia, kiedy ją zobaczyłyśmy: laleczka z saskiej porcelany. Drugie: dzi-kotek, trzecie: nie, ona nie jest dzika, taki z niej zni-kotek, który choć teraz ma ochotę zniknąć, zapowiada, że chce zacząć żyć od nowa... I zaczyna...

Jeszcze nie teraz, jeszcze nie teraz, ale już niebawem
Szukając domu, zapuka do Drzwi Twojego serca...

* * *
23 marca- Gajka na łóżku

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Ostatnio edytowano Wto mar 23, 2010 21:50 przez Korciaczki, łącznie edytowano 2 razy
Gaja - ['] -09.06.2010 | Miya - ['] -05.05.2012 | Krzywy - ['] - 30.09.2012 | Niania - ['] - 19.01.2013 | Thaja - ['] - 04.02.2013 | Gaspar - ['] - 18.07.2013 | Kora - ['] - 21.06.2014
Obrazek Obrazek

Korciaczki

 
Posty: 15413
Od: Sob lip 26, 2008 19:52
Lokalizacja: śląskie

Post » Pt mar 12, 2010 20:36 Re: Teraz Gajka. Znikotek, który szukał adwokata...

Djuś już szuka domku

* * *
Djuna Wędrowniczka- "kotka jednej pańci" szuka domu

Djuna, na imię jej Djuna. Duża, można powiedzieć, że nawet bardzo; buro-biała, choć wnikliwe oko na jej futerku dojrzy również odcień szarości, ciut koloru srebrnego i brązowego; równiutkie, śnieżne skarpetki i biały, elegancki żabocik; mądre spojrzenie, takie przenikliwe i dogłębne- to właśnie ona, Djuna Kocia Wędrowniczka. Historia, jej historia? Umrzeć, tego się nie robi kotu – tak banalne słowa, a tyle w nich realności. Umrzeć, tego się nie robi kotu – coraz częściej one padają, przewracając czyjś świat do góry nogami. Oto umiera człowiek, którego Dju kochała. Nic więcej nie trzeba pisać, bo wszystko staje się jasne. Oddać do schroniska, tego też się nie robi kotu. Ale oddać – powiedzieli bliscy jej pani. – Oddać. I oddali. Jak niepotrzebny bagaż. Djuna, przywiązana do swojego domu, ucieka jednak z azylu, przemierzając piętnaście kilometrów, po to by usiąść na wycieraczce przed mieszkaniem i spojrzeć prawdzie w oczy: „to już nie jest mój dom…”. Wkrótce potem Djuna trafia do domu tymczasowego i rozpoczyna nowe życie.

Obrazek

Djuna. Jedno słowo, a może dla Ciebie tyle znaczyć, jeśli tylko pokochasz. Djuna. Bura kotka, jakich wiele, dla Ciebie może stać się tą jedyną i ukochaną, jeśli zaprosisz ją do swojego serca. Ona zapuka, Ty otworzysz i powiesz „zapraszam do mojego serca” i będzie szczęśliwa. Idealny świat widziany jej oczami nie jest ani trochę skomplikowany. Kanapa, najlepiej taka duża, z kolorowymi i miękkimi poduchami; piłeczki fajnie toczące się po podłodze, które można oglądać i życzyć im miłego toczenia sie, ewentualnie czasem, w drodze wyjątku, pobiec za nimi, jeśli akurat przyjdzie ochota i pójdzie sobie pan Leń; parapet na którym można usiąść i poobserwować co dzieje się tam, po drugiej stronie szyby; biurko będące podestem do wylegiwania się dla kociego majestatu i oczywiście Człowiek. Człowiek, który będzie kochał, doceniał kocią niezależność, zdawał sobie sprawę, że Djuna to prawdziwie koci kot, chadzający swoimi ścieżkami, mający własne zdanie, który nie będzie oczekiwał mruczenia z każdym pogłaskaniem ręką po grzbiecie, który pozwoli jej być sobą. Djuna, słodko-kwaśny Djuś, to panna lekko humorzasta, idealnie odzwierciedlająca powiedzenie „kotka jednej pańci”, która lubi głaskanie, ale tylko wtedy kiedy ma na to ochotę. Wówczas, w chwili zetknięcia się ręki z futerkiem, wydaje charakterystyczny sobie dźwięk w stylu: mhryy, gryy. Często jednak przy podnoszeniu, czy braniu na kolana towarzyszy buczenie, niekiedy złapie ząbkami, bo Dju musi sama przyjść, nie odwrotnie. Dlatego Djuś szuka takiego domku, który zaakceptuje jej charakter. Bywa, że Djunka ma gorszy dzień- wtedy zaszywa się gdzieś na szafie i nie jest zbyt towarzyska, innym razem potrafi kleić się i rozsiadać na kolanach, ale zawsze ona wyznacza czas bycia przychylna człowiekowi. Bo Dju zmienną jest. Jak na prawdziwą damę przystało. Charakter Djusi w kilku słowach? Humorzasta, niezależna, ale kochana, charakterna, ale zarazem łagodna, bo rzadko kiedy wyciąga pazurki, kocia indywidualistka, która idealnie odnajdzie się w domu bez dzieci, bez psów i raczej bez kotów. Djunka ma dwa wielkie marzenia. Zamieszkać w jak najwspanialszym, cierpliwym domku i z pewnością ucieszyłby ją balkon, odpowiednio zabezpieczony, na który mogłaby wychodzić- uwielbia obserwować świat, jest ciekawym kotem, który będzie przeszczęśliwy mogąc po wylegiwać się w promieniach słońca.

Obrazek

Jeśli jesteś tym, który chciałby dać Djunie- kociej bohaterce, kociej wędrowniczce nowy dom, to słodko-kwaśny Djuś gotowy jest przeprowadzić się do Ciebie w każdej chwili. Na pewno nie będziesz żałował tej decyzji, Djuna- ta piękna, dorosła już (od 5-8 lat), zdrowa, zaszczepiona i wysterylizowana panna Mruu i Buuu zarazem to wspaniały, jedyny w swoim rodzaju kot. Djunka przebywa w domu tymczasowym w Tychach, jednak istnieje możliwość transportu.
„Szukam domu stałego, ponieważ jestem w domu tymczasowym a nie stałych.
Szukam domu, bo tu gdzie jestem – nie mogę zostać.
Szukam, bo wierzę, że jest ktoś taki, kto szuka takiego jak ja”- Djuna.
Skontaktuj się z nami, jeśli rozważasz przygarnięcie Djuny

Tel.: 606 789 274
e-mail: basiatwince@wp.pl
Filmik z Djuną: http://www.youtube.com/watch?v=JIcKcBPrae4

Obrazek
Djuś, wypatrujący domku...

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Korciaczki pisze:Kilka zdjęć z serii "gdzie się podział ten plasterek szynki?" :mrgreen:

Obrazek
Djuś, widziałaś go może?

Obrazek
A co Ty się tak na mnie gapisz, że niby mnie podejrzewasz?

Obrazek
A czy ja wyglądam...

Obrazek
...na kogoś, kto zjadł Ci tę szynkę?

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Zdjęcia trochę poruszone, bo ciemno. Z ustęsnieniem czekamy, aż z Warszawy wróci do nas lampa z aparatu z naprawy

I Djuś zamyślony
Obrazek

...Iiii... Djuś-który-wcale-a-wcale-nie-ukradł-szynki
Obrazek


Korciaczki pisze:Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

I... :D


Korciaczki pisze:Wszystkie Djuny na kanapę! :lol:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Ostatnio edytowano Śro cze 16, 2010 14:02 przez Korciaczki, łącznie edytowano 5 razy

Korciaczki

 
Posty: 15413
Od: Sob lip 26, 2008 19:52
Lokalizacja: śląskie

Post » Pt mar 12, 2010 20:47 Re: Teraz Gajka. Znikotek, który szukał adwokata...

A więc ja się melduję. ;)

Ronnie

 
Posty: 563
Od: Sob lis 28, 2009 14:36

Post » Pt mar 12, 2010 20:48 Re: Teraz Gajka. Znikotek, który szukał adwokata...

Się melduję :lol: :lol: :lol:
Obrazek**Obrazek**"Zdobyć przyjaźń kota nie jest rzeczą łatwą. Nie lokuje on swych uczuć nierozważnie: może zostać Waszym przyjacielem, jeśli jesteście tego godni, ale nigdy waszym niewolnikiem."Théophile Gautier

Petka

 
Posty: 14372
Od: Nie cze 22, 2008 23:31
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt mar 12, 2010 20:51 Re: Teraz Gajka. Znikotek, który szukał adwokata...

Piękna i wyjątkowa krucha laleczka.
Będzie dobrze.
Trzymam kciuki i potowarzyszę w wątku.
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt mar 12, 2010 20:54 Re: Teraz Gajka. Znikotek, który szukał adwokata...

Dane było nam(no,nie królowam,tylko z Małą :) ) ją zawozić do nietrafionego DS,więc się melduję!
"dzieci to skarb (choć nie do końca, bo zakopywać ich nie wypada)"

mamaja4

Avatar użytkownika
 
Posty: 5884
Od: Sob sie 23, 2008 7:59
Lokalizacja: Czeladź/Będzin

Post » Pt mar 12, 2010 20:55 Re: Teraz Gajka. Znikotek, który szukał adwokata...

melduję się u Gajeczki
Moje koty
Zdjęcia krakowskich schroniskowców
Jest tylko jeden sukces- być w stanie spędzić życie na swój własny sposób - Christopher Morley
Haters gonna hate

BarbAnn

 
Posty: 14179
Od: Wto sie 01, 2006 8:35
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt mar 12, 2010 20:59 Re: Teraz Gajka. Znikotek, który szukał adwokata...

Dziewczyny jesteście niezwykłe! Piszecie i fotografujecie tak, że z każdego kota piękno wychodzi. Kciuki za domek stały dla Gaji :ok:

Kasia od Behemotha

 
Posty: 1654
Od: Śro wrz 09, 2009 21:04
Lokalizacja: Leszno/Wrocław

Post » Pt mar 12, 2010 21:23 Re: Teraz Gajka. Znikotek, który szukał adwokata...

Jaka ona podobna do mojej Kredeczki :1luvu: :1luvu: i do Pyzy... i Kami... Ech, dużo "mam" burasek do adopcji...

Trzymam kciuki, a "moje" schroniskowce pazurki, za śliczną Gaję!!!!
Obrazek

vega29

 
Posty: 6509
Od: Pt lip 31, 2009 13:39
Lokalizacja: Ostróda

Post » Pt mar 12, 2010 21:44 Re: Teraz Gajka. Znikotek, który szukał adwokata...

ja też jestem nieśmiała
bardzo
ale już się nauczyłam mruczeć i bawić zabawkami
i już nie jestem zni-kotkiem
tylko czasami jeszcze się mi zdarza.
pozdrawiam Cię Gajko. Fajny DT Ci się trafił :ok:

Pampelka
Dla moich adoptusiów za TM [']

Gór mi mało i trzeba mi więcej....

berni

 
Posty: 10317
Od: Pon sty 10, 2005 15:12
Lokalizacja: Katowice, Bielsko, LAS :)

Post » Pt mar 12, 2010 21:49 Re: Teraz Gajka. Znikotek, który szukał adwokata...

Melduje się na nowym wątku :1luvu:

nika28

 
Posty: 6108
Od: Pt mar 21, 2008 21:15
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt mar 12, 2010 21:56 Re: Teraz Gajka. Znikotek, który szukał adwokata...

Gaja-szczęsciaro
jednak masz swój wątek
:ok:

Mała1

 
Posty: 19740
Od: Wto wrz 12, 2006 8:56
Lokalizacja: Katowice

Post » Pt mar 12, 2010 22:09 Re: Teraz Gajka. Znikotek, który szukał adwokata...

My się też meldujemy z :ok: :ok: :ok:
Tu jesteśmy http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=152188
Człowiek szczęśliwy to nie ten, który wszystko ma, ale ten, który cieszy się wszystkim, co ma.
Gabi 14.07.2016 (*), Duffy 06.04.2009 - 02.11.2020 (*)

bozena640

 
Posty: 28669
Od: Nie sty 11, 2009 17:23

Post » Pt mar 12, 2010 22:18 Re: Teraz Gajka. Znikotek, który szukał adwokata...

Jak miło... :) Jesteście wielkie!!!

i dbacie o moje uzależnienie... znowu będę miała pokarm dla oczu i duszy...
Obrazek

Mała Dzikuska

 
Posty: 3376
Od: Czw lut 04, 2010 14:22

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: puszatek i 67 gości