- 15 kwietnia dołaczyła do nas jeszcze jedna kotka na dt.
- Kod: Zaznacz cały
[url=http://tiny.pl/hg9cf][img]http://img359.imageshack.us/img359/3730/gaja.png[/img][/url]
Gajka ma koleżankę, rozmrauczaną i rozmruczaną.
Koleżanka, nazwana została Djuna (Dju, Djuś, Djunka).
To prawdziwa bohaterka, która przeszła 15 kilometrów, by wrócić do swojego domu.
Tam już niestety nie było dla niej miejsca...
Od strony 8 toczą się ich wspólne losy
9 czerwca 2010 roku odeszła od nas Gaja, zabrał ją FIP.
viewtopic.php?f=1&t=108886&start=1020 <--- kilknij
Korciaczki pisze:Gai.
Kiedy tylko weźmiemy w ręce książeczkę zdrowia Gajki, w rubryce właściciel wpiszemy nasze nazwisko. Gajeczka, choć zniknęła, i choć nie będzie towarzyszyła przy wpisywaniu tego szeregu liter, nie usłyszy oficjalnych słów „Nasza Gajeczka” - Ona, mamy taką nadzieję i wierzymy w to - wie, że nie odeszła niczyja. Nawet jeśli tytuł Ukochanego Kota otrzymała już Po Tym Wszystkim, wie o tym, nie ważne jakim sposobem się o tym dowiedziała, ale wie. Być może słyszy to, czyta, czuje, widzi. Wie i już. Jeszcze jedno wie – że była kotem wyjątkowym. Tak naprawdę jeszcze nim stało się To Wszystko, w ostatnich kilku dniach, było jasne, że jest Nasza i Nasz Dom jest Jej Domem.
Gajuś, wiemy, że przeszłaś już przez Tęczowy Most, wiemy to, ponieważ przez drogę tę przechodzą Dobre Koty i Psy, a Ty takim kotem byłaś, wiesz o tym.
Gajuś, jeśli tylko trafisz już Tam, kiedy przejdziesz ufnie Tę Drogę, postaraj się zaprzyjaźnić z jakimś innym Dobrym Kotem. Samotnej będzie Ci źle, pamiętaj o tym. Nie zasługujesz na samotność.
Gajuś, jeśli już trafisz Tam, powiedz nam, jak tam jest - czy to naprawdę Wielka Łąka?
Gajuś, wiemy też jeszcze to, że spoglądasz z Góry, tutaj - na Dół, i wiesz, że brakuje Cię nam wszystkim. Bardzo brakuje.
Powiedz, dlaczego To zrobiłaś?
W Tym musiał być jakiś cel, nie odeszłabyś Stąd bez powodu - za bardzo kochałaś ludzi i cały ten świat, by odchodzić tak po prostu i już. Jaki więc miałaś cel?
Czy naprawdę chciałaś opuścić Ten Świat, by powędrować Tęczowym Mostem do Tamtego Świata, tylko dlatego, że przez chwilę pomyślałaś, że Tam jest lepiej?
Nieprawdą jest to, że Tamten Świat jest lepszy, piękniejszy, nawet jeśli widzisz, że w Tym obrazku zamknięta jest magia i czar i nawet jeśli wydaje Ci się, że emanuje z niego szczęście i bezpieczeństwo. Może dla innych kotów, dla tych których życie od zawsze ustane było nie różami, a kamieniami szybującymi w powietrzu, jest lepszy, ale nie dla Ciebie. Dla Ciebie Tutaj jest lepiej, ponieważ tutaj żyją ludzie, których Ty kochasz, którym Ty ufasz i którzy obiecali, że będzie dobrze, zapewniali, że życie jest piękne. Tutaj powinno być twoje miejsce, ponieważ Ty masz wielką wiarę w ludzi i cały Ten świat. Tamten Świat jest wielka niewiadomą, nie wiemy jaki on jest i czy prawdą jest, że istnieje, być może jest tylko fikcją. Być może ta Wielka Łąka wcale nie istnieje, być może jest inna, sprzeczna z wyobrażeniami ludzi, którzy nie mogąc pogodzić się z bolesną stratą przyjaciela, tworzą w wyobraźni Piękny Świat, by lepiej poradzić sobie z utratą, wmawiając sobie, że Tam jest bezpieczniej, że tylko tam nie ma bólu i cierpienia. I tej trzyliterowej choroby, która Ciebie- znikotku i Inne Dobre Koty zabrała Ziemi. Ten świat, nasz świat, z którego uciekłaś jest prawdą i choć czasem przez tę prawdę przemawia Zło, dla Ciebie pisane było Dobro. Wiedziałaś o tym, wiemy to.
Dlaczego więc postanowiłaś odejść?
Co takiego się stało, że przestał Ci się podobać Ten Świat?
Zniknęłaś, pozostawiając po sobie pustkę. Zniknęłaś tak szybko, tak jak szybko podbiłaś serca tylu ludzi, urzekając swoim wdziękiem i delikatnością laleczki z porcelany. Zniknęłaś, choć nie tak miało być, znikotko. Obiecałaś przestać czarować. Miałaś zwyczaj - nim się oswoiłaś - czarować, wypowiadając w myślach zaklęcie: chcę zniknąć. Używałaś magii, by stać się niewidzialną. Potem się to zmieniło. Dotrzymałaś obietnicy - zaufałaś, pokochałaś, przestałaś znikać, przestałaś czarować. I było pięknie.
Do czasu.
Aż zniknęłaś bezpowrotnie, łamiąc obietnicę.
Uciekłaś, choć myślałyśmy, że skończyła się era dzikotki i uciekotki.
Uciekłaś daleko stąd, uciekłaś od nas, wszystkich ludzi.
Pobiegłaś poznać Tamten Świat, być może zapominając, że stamtąd nie ma drogi powrotu.
Tak. Mówisz, że to tylko tak - pisanie, bo wtedy łatwiej.
Może i tak. By zapomnieć, że chorowałaś.
By zapomnieć tamten obraz, kiedy upadłaś na podłogę, rzucana atakiem padaczkowym, potem przez dłuższą chwilę twoje łapki były bezwładne, jak u niepełnosprawnego kota.
By zapomnieć tamten obraz w lecznicy, kiedy Ty - niegdyś wesoły i rozbrykany kot, nie miałaś siły stać.
I że odeszłaś, mając dwa lata. Tylko dwa lata.
Ile to dni? Zwykłych - wiele, choć za mało jak na całe życie. Krótkie je miałaś.
Ile to wspólnych dni? - niewiele. Tak niewiele.
Pożegnanie. Pożegnanie może być tylko jedne, na zakończenie czegoś ważnego, czegoś radosnego, czegoś przykrego- wszystko zależy od wielu czynników. Gaja była kotem wyjątkowym, zasługuje na wiele pożegnań, na wiele słów, wiele słów. Nie będzie to ostatni list do Gai, w trudnych chwilach będziemy "odwiedzać" Gaję. Pisać do niewidzialnego znikotka.
Gaja, znikotka która szukała adwokata...
czyli wątek o naszym nowym tymczasiku-
Gai z katowickiego schroniska u nas na dt
***

Było, minęło- za czasów schroniskowych...
Szukam człowieka-adwokata, który powie "nie" słowom:
bo ty nigdy stąd nie wyjdziesz.
Nigdy nie powiedzieli mi wprost
Ty tu zostaniesz na zawsze, ty nigdy stąd nie wyjdziesz
Tylko raz ktoś zażartował, że potrzebuję dobrego adwokata,
który wybroni moich praw
Do szansy, domu, czasu, cierpliwości.
Ale nigdy nikt, o wolontariuszach mówię – nie powiedział
mi za pomocą wyartykułowanych dźwięków,
tak bezpośrednio - że nie mam szans na wyjście ze schroniska
Ale czasem nie trzeba słów, by zrozumieć
Czasem słowa nie są potrzebne, są zbędne
Bo wiem, że - by kot opuścił schronisko musi przekonać Odwiedzającego,
że tak – to mnie szukasz, to ja jestem tym dla ciebie
Ja tak nie robię. Nie potrafię. Boję się.
I choć wolontariusze mówią, że przyjdzie
i na mnie kiedyś czas, ja wiem swoje.
Patrzę, rozumiem, przytakuję, oswajam się z myślą,
że schronisko być może niedługo oficjalnie stanie się moim domem.
Bo kto pokocha takiego kota?
Bo kto da szansę. Kto da tyle czasu ile będę potrzebować?
Patrzę na ludzi odwiedzających schronisko, a widzę ich często -
i choć nie wypowiadają słów, gestami czy mimiką jasno mówią
Nie czaruj się – i tak tu zostaniesz
Albo w ogólne mnie nie widzą, bowiem ja skutecznie
wciągam na siebie niewidzialną pelerynę, znikam.
Chowam się w kąt na najwyżej półce obserwuję, znikam.
Znikam, bo boję się.
Mówię otwarcie: nie wierzę w szansę dla siebie.
***
Jeśli ktoś zapytałby się mnie, czy wydaje mi się, że jestem gotowa otworzyć się na ludzi
Powiedziałabym, że nie wiem
Jeśli ktoś zapytałby się mnie, czy kiedyś będę przytulaśnym i rozmruczanym kotem
Też powiedziałabym, że nie wiem
Jeśli jednak ktoś zapytałby się, czy chcę
spróbować otworzyć się, przełamać i zamruczeć
Powiedziałabym, że tak. Owszem, chcę spróbować.
Chcę spróbować, ale potrzebuję szansy.
I czasu. Od człowieka.
Który powie „nie” słowom: zostaniesz tutaj na zawsze.
Potrzebuję domu. By opanować sztukę mruczenia.
***
Drogi i Odpowiedzialny Człowieku:
Ależ nie, nie błądź wzrokiem po półkach. I tak mnie nie dostrzeżesz, ponieważ wcisnęłam się w kąt.
Teraz przemykam, kiedy ty spoglądasz w górę. Cały czas nie widzialna.
Ależ nie, najlepiej i tak nawet nie próbuj, bo i tak wiem, że mnie nie wybierzesz.
Ależ nie, nie mów, że ci przykro – bo chciałbyś, ale się boisz.
Że nie wiesz czy dasz radę z nieufnym i bojaźliwym kotem.
Ależ nie, nie przyjmuj się mną. Rozumiem, że wolisz innego kota, tego,
który właśnie wskoczył ci na ręce i mruczy. Naprawdę rozumiem.
On też czeka tak jak ja.
Nie, nie – ja jeszcze nie próbowałam mruczeć. Może kiedyś spróbuję.
Tylko jak mam uczyć się sztuki mruczenia?
Boję się, więc muszę uciekać. Nie wiem, czy na pewno ludzie są dobrzy,
więc muszę fukać i prychać czasem.
Nie mam czasu na mruczenie, nie mam komu mruczeć.
Tak, tak – wróć do domu z innym kotem. Ja poczekam. Jeszcze.
Tak długo jak trzeba będzie. Nawet jeśli czekanie będzie długie.
Ja poczekam.
Idź…
…albo poczekaj, proszę – wróć
proszę, poczekaj, nie odchodź.
nie zostawiaj mnie, wróć, jestem tutaj
nie znikaj, nie odchodź
***
-Nie, nie podchodź na razie do mnie tak blisko. Oswój mnie najpierw. Chciałabym być twoim przyjacielem, ale musisz mnie oswoić, stworzyć więzy. Pokazać, że mnie lubisz, że nie zrobisz mi nic złego. Potem postaram ci się zaufać. Wiem, że takie koty jak ja – nieufne i bojaźliwie, jeśli zaufają to tylko mocno i na zawsze. Wiem też, że koty, które przełamały się, otworzyły, porzuciły nieufność, zaufały – ufają najmocniej na świecie. Nie jestem ufnym kotem. Nie jestem przytulaśnym. Ale nie jestem też dzikim. Tylko wystraszonym. I takim, który jeszcze jest przekonany, czy warto ufać. Żyć z ludźmi, a nie obok. Na razie jestem elementem schroniska, z kartką przyklejoną na boku: nieufna, wystraszona, niechciana. Ta z Niechcianych. Ta mała tygrysia.
***
Obiecuję, że pokocham i zaufam na tyle ile będę w stanie, ile będę umiała.
Obiecuję postarać się nie zmarnować swojej szansy.
Tylko potrzebny jest czas. I chęci. I zrozumienie. I cierpliwość.
I te przytulne domowe cztery ściany, które dodadzą pewności siebie.
Czekam na człowieka, który powie "nie" słowom:
bo ty nigdy stąd nie wyjdziesz.
I powie: "Nie mów nie, i tak spróbuję. Dam Ci czas, szansę, dom."
Czekam na adwokata, który powie: opuszczasz schronisko
I jednocześnie powie, że jestem jego.
Szukam przyjaciela. Szukam ocalenia. Szukam szansy.
Szukam ucieczki do lepszego świata.


***
Szukałam- znalazłam. Trafiłam do domku tymczasowego.
Zaczynam nowe życie. ♥