Wąt tworzymy, żeby był do niego link w ostatnim wątku ekmitków z Wilczaka. No bo jak nie będzie linka, to się towarzystwo pogubi

A tu link do ostatniej części poprzedniej historii:
viewtopic.php?f=1&t=106118&start=0
Części było 5. Jak ktoś ma ochotę, można zrobić sobie kawę i przebijać kolejno.
Zacząć należy od gospodarza:

Łasik przyszedł do mnie jesienią 2007. Miał wtedy jakieś 1,5-2 lata. Aktu urodzenia ze sobą nie przyniósł. Po prostu czekał na mnie pod blokiem. Zagadywał i szybko wlazł mi na kolana, jak przykucnęłam. Skóra, kości, zapalenie oskrzeli plus życie wewnętrzne i zewnętrzne. Chyba nie trzeba tłumaczyć. Leczyliśmy wszystko po kolei, ale ciągle Łasik kaszlał. Okazało się, że jest chory na astmę. Na szczęście na razie w dość słabej postaci. Łasik dostał takie imię, bo wszystkich kocha i do wszystkich się łasi.
Łasik na początku miał tylko jednego kolegę, z którym czasami składali sobie wizyty, mojego pierworodnego kocurka Garfiego:

Garfi ma 8 lat. Złapałam go jako 7 tygodniowe kociątko, bo siedział na ruchliwej ulicy i piszczał tak, że się wszystkie okoliczne koty schodziły. Garfi, razem ze swoim kolegą Bączkiem, którego nie za bardzo lubi, mieszkają u moich rodziców.

Bączka znalazła moja mama. Chyba go potrącił samochód, bo był dość mocno połamany. Obecnie jego problemem jest wyłącznie zbyt kulista postać, przez co weci chcą go głodzić.
Ponieważ Łasik siedział samotnie w domu, postanowiłam zaprosić więcej kotów do nas i stworzyć u nas dom tymczasowy. Tak trafiła do nas pierwsza eksmitka - Gryzelda:

Gryzia była bardzo chora. Spędziła u nas tylko kilka tygodni i odeszła za TM.
Dwa miesiące mieszkała u nas mała Mamrotka

Wypatrywała swojego domku, aż go znalazła.
W grudniu ubiegłego roku zamieszkał z nami Ptyś eksmitek. To jego pierwsze zdjęcie u nas:

Teraz z niego już niezły akrobata.

Nawet opanował, co to kuweta. Uwielbia być miziany. Potrafi usiąść obok i zacząć mruczeć wpatrując się we mnie. Kocha spać wtulony w Łasika. To mały domowy wariat, który przelatuje przez mieszkanie przeganiając trzy zabawki jednocześnie. Bardzo boi się tylko obcych. Chyba mu po raz pierwszy w życiu dobrze i bardzo nie chce tego stracić. Dlatego Ptyś nie będzie szukać innego domku.
W styczniu dotarła po długich oczekiwaniach Balbinka eksmitka. Balbi przez pierwszy miesiąc mieszkała pod moim łóżkiem. Nadal się wszystkich boi i nie wolno jej dotykać, bo ucieka. Coraz śmielej jednak wychodzi i przemieszcza się po mieszkaniu. Uwielbia się bawić, ale sama i w takim miejscu, gdzie nikt jej nie będzie przeszkadzać. Balbinka chciałaby mieć swój domek, ale taki, w którym przede wszystkim będzie miała spokój i nikt od niej niczego nie będzie chciał, ani człowiek, ani inny zwierz.

To jeszcze fota Pana Kota Pracowego, dziczka nad dziczki, przez którego wszyscy w firmie wiedzą, że mam coś wspólnego z kotami:

Pana Kota Pracowego nikt nie widział od wiosny.
10 lipca wpadły do nas Kukułki:


Komu Kukułki? Kukułka i Nietopyrek szukają domu.
Kukuła poszła na swoje w lutym 2011, a Gacek w sierpniu 2011.
Kilka tygodni pomieszkiwała z nami Mizia:


Wyrzucono ją z domu na ulicę w centrum Poznani, bo urodziło się dziecko. 1 września 2011 rozpoczęła nowe życie w nowym domu.
Wszystkich, którzy chcieliby się podzielić jakimiś wiadomościami o ex-exmitkach, które mieszkają we własnych domkach, serdecznie zapraszamy.
Dla tych, co doszli tak daleko w czytaniu wstępniaka, jeszcze jedna informacja:
W tym wątku udostępniamy miejsce Zabers, by mogła obwieszczać światu, że idzie spać (bo o bazarach to ona i tak bez pytanie wszędzie napisze).
edit: Zabers ma już swój wąt do takich spraw.