Pewnego pięknego weekendu (coś koło końcówki sierpnia/początku września) współkociarz (niestety, wrócił już do Korei) złapał dziką kicię i trzy maluch (kilka tygodni miały). Wyciągnął je spod stróżówki w naszym data center - tam trzymamy serwery. (No bo razem z kolegami z firmy dom wynajmujemy - wszędzie informatycy)
Kicia była bardzo dzika i się stresowała przy ludziach. Zagnieździła się w łazience.
https://scontent-b-cdg.xx.fbcdn.net/hphotos-xpf1/t31.0-8/10548777_10152660743589076_2486207919695982878_o.jpgI ją totalnie rozwaliła. No to poczekaliśmy, aż przestanie karmić i myk - na sterylizację! Parę dni po sterylizacji puścili ją wolno, pod strózówkę. Czasem jej jakieś żarcie podrzucimy. Radzi sobie.
No i zostały nam 3 małe kitki. Odrobaczyło się toto, w miarę oswoiło i szukaliśmy domów. Mój Zbyszek był oburzony i spędzał większość czasu na zewnątrz. Nie lubi młodzieży. Zdjęcia mam z różnych faz rozwoju kiciów.
Pierwszą kicię wziął znajomy. Mieszka 10 minut spacerkiem od nas.
https://fbcdn-sphotos-h-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xap1/v/t1.0-9/10635889_10204788686936521_3559060413050128172_n.jpg?oh=29c90889ff4a9b25b99154c97d8a2637&oe=54AB70D1&__gda__=1420520580_5944a580c351e16603a8b89267b5fa92Kicia jest płochliwa troszeczkę. I lubi się bawić. Głównie ludzkimi kończynami. Dostała na imię Ashe po postacii z LOLa.
Druga kicia miała problemy natury zdrowotnej. Lis ją nadgryzł. W oczko. Kropiliśmy antybiotyk, 3 razy dziennie. Pomogło. Dopiero po tygodniu się połapaliśmy, że kicia ma jedną nóżkę bardziej - prawa przednia łapka była znacznie dłuższa od innych. Nie żeby się tym przejmowała. Kicia dostała roboczo na imię Arrr. Nasz prokurent oddał ją jakiejś pannie z którejś z kocich organizacji.
https://fbcdn-sphotos-d-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xpf1/v/t1.0-9/p180x540/996156_940446149303881_3814769617337135249_n.jpg?oh=17fa6f546e663a04302c6d32b09f918b&oe=54F16F3E&__gda__=1423763814_9a002bc2de63a21286f74fcb90d882c3No i kocurka wziął nasz prokurent właśnie. Nazwał go Iggy Pop. Przechrzciliśmy go na Ignac - bardziej pasuje do pana Zbyszka Matysiaka taki Ignac Popowicz.
No ale wyjechał, mówi że kota do domu wziąć nie może. To ja go karmię, wożę do weta, płacę rachunki i wynoszę jego kupki. Ze mną śpi. Do mnie przyłazi spać. No to chyba należę do niego.
[img]https://fbcdn-sphotos-g-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xfp1/v/t1.0-9/p180x540/10325572_971027922912370_1218670741162936957_n.jpg?oh=21b021262b51283c3aa3fc704732ff14&oe=54ED993F&__gda__=1423955471_412a689c206f1236420207958629a9fe[/img
Dzisiejsze zdjęcie.
Ignac krok w krok za Zbyszkiem łazi. Idolizuje go. Czci. Niamal cały wibruje uwielbieniem, prawie słychać, jak mówi: panie Zbyszku, pan jest taki wspaniały! Jak dorosnę chcę być taki jak pan!
No i uczy się jak być porządnym kotem.
Młody jest tulaśny. Jak się z książką kładę, to materializuje się na książce/twarzy. Troszeczkę gada (Zbyszek na przykład, jak się do niego podejdzie to patrzy prosto na człowieka i zagaduje: prrrru, co w wolnym przekładzie znaczy: wyskakuj z szynki, dziwko.), ale jakoś tak cicho i bardzo piskliwie - jakby drzwi skrzypiały. Mnóstwo radzości z Ignasiem tu mamy. Rośnie jak porąbany.