Plazmocytarne zapalenie opuszek, ratunku !!!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro sty 13, 2010 20:09 Plazmocytarne zapalenie opuszek, ratunku !!!

Dotykają nas co raz to gorsze przypadki. Byłam dziś z moim Bazyliszkiem u weta i mnie powalił tą diagnozą :cry:
Nigdzie nic nie potrafię na ten temat znaleźć. Był podobny temat na miau, ale skończył się tak samo szybko jak się zaczął i nie wiadomo jaki był koniec tej choroby.
U Bazyliszka zauważyłam wczesną wiosną ub roku opuchniętą opuszkę na przedniej łapie. Wyglądało to okropnie, więc pojechałam zaraz do weta. Ten mnie uspokoił, powiedział, że nie wygląda to groźnie. Prawdopodobnie albo sobie coś w tą opuszkę wbił, albo się opatrzył. Miałam mu robić okłady z rivanolu, smarować jakimś mazidłem i powinno to się zmniejszyć, albo jak coś jest wbite może zacząć ropieć i powinno się przebić i wyjść. Z początku stosowałam się do zaleceń, ale nie było efektu. Kot był coraz to bardziej niecierpliwy przy zabiegach i dałam spokój. Nie sprawiała mu ta opuszka bólu, funkcjonował normalnie. Od pewnego czasu zauważyłam, że często trzyma łapkę uniesioną i niekiedy jak ja źle postawi zamiauczy. Pojechałam do innego weta, no i mam tą okropną diagnozę. Najgorsze jest to, że wet powiedział, że trzy przypadki jakie miał w swojej karierze skończyły się śmiercią kota. Opuszka pękła, robiły się ropnie, potem bakteryjne zakażenia. Choroba nie reagowała na żadne leki, a próbował wszystkiego co w tym przypadku jest zalecane . Pokazał mi nawet mądrą weterynaryjną książkę, gdzie pisało, co podawać, a na końcu , że przynosi efekty w indywidualnych przypadkach :evil: W jego przypadkach nie przynosiło. Jest też mozliwość, że cofnie się to samoistnie i ponieważ u Bazyla trwa to już długo /jego koci pacjenci kończyli żywota po ok. 3 miesiącach/ to stwierdził, że powinnam zaczekać. Może to właśnie ten przypadek co się sam cofnie, skoro tak długo organizm z tym wytrzymał.
Wbrew temu co zadecydował to jet naprawdę dobry wet i jak do tej pory nigdy się w swoich diagnozach przy "moich" przypadkach nie pomylił. Niemniej nie potrafię tak siedzieć i czekać, szczególnie, że on sam nie wie jak to się może zakończyć.
Może ktoś miał do czynienia z tym cholerstwem i mi coś podpowie :( Potrzebowała bym opinii innych wetów, ale u mnie na moich dwóch najlepszych jak widać każdy gada co innego. Nie za bardzo mam już do kogo tu iść.

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Śro sty 13, 2010 20:26 Re: Plazmocytarne zapalenie opuszek, ratunku !!!

Przede wszystkim bardzo wazna sprawa - tego typu zapalenia (aczkolwiek ich charakter mozna dokladnie ocenic dopiero po zbadaniu wycinka - bo na oko to wiadomo, chlop w szpitalu umarl - tak wygladajaca zmiana moze byc wszystkim, nawet nowotworem :roll: ) czesto sa przypadloscia towarzyszaca chorobom przebiegajacym z uposledzeniem odpornosci.
Glownie FIV i FeLV.
I wlasnie dlatego ten typ zapalenia moze sie fatalnie skonczyc - jesli wet leczy tylko miejscowo czy chocby antybiotykami nawet - ale nie wie ze kot cierpi na powazne obnizenie odpornosci i nic z tym nie robi.
Dlatego warto kotu zrobic badania krwi (zreszta - trzeba sprawdzic tez inne rzeczy - koniecznie poziom cukru, OB, enzymy watrobowe, kreatynine, mocznik) i machac mu testy gdyby cos na wirusowke nieladna wygladalo.
To trzeba sprawdzic przede wszystkim.

Nie bardzo rozumiem tez dlaczemu Twojemu wetowi wszystkie trzy przypadki skonczyly sie smiercia bo opuszka zaczynala ropiec i nie dawalo sie tego opanowac (robil posiew? bral wycinek?).
Na zdrowy rozum - mozna bylo lape amputowac.
Oczywiscie - po wykluczeniu wlasnie np. FIV.
Wet robil tym kotom wogole badania krwi?

Moze tez byc tak ze cos w lapie faktycznie siedzi.
I to takiego ze organizm nie potrafi sie tego pozbyc.
A moze (ktora to opuszka?) lapa (kosc srodrecza) jest zlamana i jakas kosc sie nie zrosla, i jatrzy?


Mowienie ze kot umrze bo ma upuchnieta opuszke - to naprawde, troszke eee... dziwne.

Przede wszystkim - badania.

Blue

 
Posty: 23917
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Śro sty 13, 2010 21:38 Re: Plazmocytarne zapalenie opuszek, ratunku !!!

Bazyl miał robione badania w ub roku i były ok. Robiłam je, bo jako nieliczny z moich kotów dużo pije. Jednak ona tak ma od zawsze i chyba taka jego uroda. Testy miał robione jak do mnie trafił. Były ujemne. Pewnie, że mogę mu zrobić kolejne badanie krwi, niemniej taka choroba jaką określił wet istnieje i ...... nie mogę nic w necie na jej temat znaleźć :evil: Dlatego też spytałam o nią największe grono kociarzy :wink: Przypuszczam też, że jak by badania krwi mogły pomóc w ustaleniu przyczyny, bądź też leczenia akurat ten wet by je zrobił.
Wycinak pobierać nie mam zamiaru . Jest duże prawdopodobieństwo, że ruszenie tego opuszka może spowodować nieodwracalne zmiany jakie miały tamte koty. Poza tym jak kot ma plazmocytarne zapalenie dziąseł wycinka się nie pobiera - to po co pobierać z opuszki ? Mam tez kota, który ma plazmocytarne zapalenie jelit. Jest na encortonie i na razie jest spokój. Jednak są to choroby częściej spotykane niż problem z opuszką.
Wetowi nie udało się opanować poprzednich przypadków, gdyż nie reagowały na antybiotyki i sterydy. Dochodziło do coraz większego zakażenia.
Mam już odpowiedź na vetopedi i w sumie potwierdza to co powiedział mój wet z tym, że jemu to właśnie leczenie nie przyniosło rezultatu :(
http://www.vetopedia.pl/odpowiedz7057-P ... _kota.html

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Śro sty 13, 2010 22:49 Re: Plazmocytarne zapalenie opuszek, ratunku !!!

Barbara Horz pisze:Mam już odpowiedź na vetopedi i w sumie potwierdza to co powiedział mój wet z tym, że jemu to właśnie leczenie nie przyniosło rezultatu :(


Bo moze to nie bylo TYLKO plazmocytarne zapalenie opuszek?
A moze to wogole bylo cos innego?

Jest to choroba z autoagresji i naprawde, nie widze powodu by u trzech po kolei kotow, jedynych u tego weta pacjentow z ta przypadloscia - doszlo smierci kota z powodu odczynu zapalnego na opuszce.

Jest to bardzo podobny mechanizm jak w przypadku plazmocytarnego zapalenia dziasel.
Przy nim jakos koty nie mra masowo.
Choc zwykle zmiany sa rozleglejsze, o niebo bardziej draznione i ciagle mokre, w bakteriach, krwawiace, trudniejsze w dostepie.

Za to widze bardzo wazny zwiazek - choroby te bardzo chetnie towarzysza FIVowi i FeLVowi.
Stadardowe leczenie takich zapalen to sterydoterapia.
Jesli sa jedynie objawem a sie o tym nie wie - to leczenie kota zabije.
Proste.
Zabije go przez rozbujanie sie zakazen.
Dokladnie tak jak umarly tamte koty.

:(

Blue

 
Posty: 23917
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Śro sty 13, 2010 23:15 Re: Plazmocytarne zapalenie opuszek, ratunku !!!

Tak z ciekawosci - spytalabym sie Twojego weta czy wogole wiaze ta przypadlosc z FIV i FeLV.
Moze po prostu nie wie ze taki (czesty) zwiazek istnieje.

Nie mowie ze Twoj kocurek na ktoras z wirusowek cierpi, pewnie nie.
I mu sie tylko takie paskudztwo przyplatalo.
Ale tak na przyszlosc - dla dobra innych kotow ktore z takim objawem do Twojego weta trafia.
Zeby wiedzial jesli nie wie.
Bo moze wie i to wyklucza.
Oby.

Tak samo z chorobami dziasel.
Przy podejrzeniu plazmocytarnego zapalenia dziasel pierwszym co sie robi powinno byc zrobienie badan krwi i testow.
A czasem i wycinki trzeba wziac - bo mozna pomylic zapalenie z nowotworem.

Niestety - to dosyc trudne przypadlosci :(

Blue

 
Posty: 23917
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Czw sty 14, 2010 13:12 Re: Plazmocytarne zapalenie opuszek, ratunku !!!

Nie wiem jak było u tamtych kotów, wiem tylko, że właściciel jednego z nich oświadczył, że kasa nie gra roli i wet nie miał powodów żeby oszczędzać na testach. Piszę o tym, bo niekiedy ludzi chcą kota leczyć, ale tanio - jak słyszą ile kosztują testy to rezygnują. Niestety to często ogranicza wetów. Ten u którego byłam korzysta z możliwości poparcia swojej wiedzy i diagnozy robiąc badania krwi. Nie jest to typ weta jasnowidza :wink:
Niemniej jednak zaniepokoiłaś mnie powiązaniem tych wirusówek z jego chorobą, bo zaczynam się zastanawiać czy testy były miarodajne - nie powtarzałam ich. Natomiast teraz jak by się okazało, że ma FIV czy FeLV to moje działania musiały by być bardzo drastyczne i obawiam się,że nie tylko w jego przypadku. Mam w domu dużo więcej kotów. Tak właściwie to wolę sobie tego nawet nie wyobrażać :(

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Czw sty 14, 2010 13:51 Re: Plazmocytarne zapalenie opuszek, ratunku !!!

Basiu, spróbuj zrobić okłady z dziurawca. jeszcze lepiej - zaparzyć dziurawiec i pomoczyc parę minut łapkę w letnim wywarze.On goi trudne rany i owrzodzenia. Dla ludzi jest świetna kozieradka (nasiona). Śmierdzi jak magi, ale skuteczna. Tylko nie wiem czy nie trująca dla kotów.

Jeszcze inna opcja. W Krakowie jest wet, który leczy niegojące się rany olejem ozonowanym. Może by mu to pomogło. Poszukaj w wyszukiwarce pod hasłem ozon. Może wyświetli się ta lecznica.

Moja Kawusia miała brzydką ranę na karku po leku na pasozyty. Wiem to nie to samo ,ale spróbować trzeba . Smarowałam to 3 miesiace maścią ze sterydem. nazywa się triderm . Jest na receptę.

Zostają jeszcze homeopatyki. Poszukam coś w moich mądrych książkach.

Zakocona

 
Posty: 6992
Od: Czw lut 03, 2005 22:19
Lokalizacja: Gliwice

Post » Czw sty 14, 2010 14:33 Re: Plazmocytarne zapalenie opuszek, ratunku !!!

Duszek ma plazmocytarne zapalenie dziąseł i pewnie kilku innych rzeczy :roll:
miewa paskudne ataki choroby, robią mu sie rany w róznych miejscach.
Na niego działa podanie silnego sterydu i serii 4 zylexisów.

Na rany u mnie najlepiej sprawdza sie rivanol i oliwka z ozonem.
Obrazek

tangerine1

 
Posty: 15466
Od: Nie lis 14, 2004 20:59
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Czw sty 14, 2010 16:08 Re: Plazmocytarne zapalenie opuszek, ratunku !!!

Bazyliszek jeszcze nie ma ran. Opuszka jest opuchnięta, ale mimo tego, że ma to już bardzo długo rana się nie zrobiła. W tym właśnie wet dopatruje się jego szans. Okłady mu już robiłam z szałwii i rivanolu. Efektu nie było, no może jedynie przestało się to na jakiś czas łuszczyć.
Rozmawiałam z wetem, który widział to wcześniej i ...... jakoś zapomniał chyba o takiej chorobie :wink: Chyba chce się zrehabilitować, bo oczywiście uważa, że leczenie trzeba podjąć. Czekam na info od dziewczyny z Krakowa, chcę mieć orientację w dawkach leku jakimi był leczony jej kot, zanim zaczniemy kurację u Bazyla.

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Czw sty 14, 2010 16:54 Re: Plazmocytarne zapalenie opuszek, ratunku !!!

Jeden z moich kotów miał chorobę autoagresywną, spękane i suche opuszki, doszły purchle na uszach. Podejrzewano nawet pęcherzycę. Dostał kilka razy duża dawkę sterydu (immunosupresyjną), po której się poprawiało. Niestety, przy chorobach autoagresywnych trzeba obniżać odporność kota.

Młodemu przeszło. Uszy ma normalne, opuszki suche, ale już nie takie straszne. Sterydu nie dostaje od długiego czasu.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Czw sty 14, 2010 17:02 Re: Plazmocytarne zapalenie opuszek, ratunku !!!

Zakocona pisze:Moja Kawusia miała brzydką ranę na karku po leku na pasozyty. Wiem to nie to samo ,ale spróbować trzeba . Smarowałam to 3 miesiace maścią ze sterydem. nazywa się triderm . Jest na receptę.


Cooo ? Po którym? Po Advocate??????
Obrazek

Miss

 
Posty: 2752
Od: Wto gru 01, 2009 13:59
Lokalizacja: Belgia

Post » Czw sty 14, 2010 19:18 Re: Plazmocytarne zapalenie opuszek, ratunku !!!

Naprawde uwazam ze testy nalezy powtorzyc - ale akurat u Twojego kocurka raczej czysto dla swietego spokoju skoro objaw trwa juz tyle czasu i nie ma nic nowego a on czuje sie poza tym dobrze.

Jednak te testy powinny byc standardem przy kazdej przypadlosci tego typu.

Czesto lekarze weterynarii nie wiedza wiele o chorobach autoagresywnych.
Nawet ludzcy lekarze czesto sie na tej tematyce wykladaja - ot, podstawowe informacje im kolacza po glowie.
A to bardzo specyficzne przypadlosci i wymagaja czesto doswiadczenia zeby je wlasciwie zdiagnozowac i leczyc - szczegolnie jesli maja nietypowy przebieg czy reakcje na leki.
A bardzo czesto tak jest :(

Dziwi mnie przebieg choroby u Twojego kocurka - ze od roku jest to tylko opuchnieta opuszka i nic ponad to.
Osobiscie uwazam ze lepiej na razie - obserwacyjnie - odpuscic sobie wszelkie namaczania, oklady. Skoro i tak nie dzialaja - za to moga prowokowac kota do lizania, rozmaczaja takze wyschnieta skore i paradoksalnie moga powodowac latwiejsze rozjatrzenie i silniejsze wysychanie.
Za to kilka razy dziennie smarowalabym ta opuszke wazelina kosmetyczna (a jeszcze lepiej Oznonella). Zeby ja natluscic.
Zaraz po smarowaniu - zajelabym czyms kota zeby zapomnial ze cos na niej ma.

Blue

 
Posty: 23917
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Czw sty 14, 2010 21:43 Re: Plazmocytarne zapalenie opuszek, ratunku !!!

Jana pisze:Jeden z moich kotów miał chorobę autoagresywną, spękane i suche opuszki, doszły purchle na uszach. Podejrzewano nawet pęcherzycę. Dostał kilka razy duża dawkę sterydu (immunosupresyjną), po której się poprawiało. Niestety, przy chorobach autoagresywnych trzeba obniżać odporność kota. Młodemu przeszło. Uszy ma normalne, opuszki suche, ale już nie takie straszne. Sterydu nie dostaje od długiego czasu.


no własnie
jak to jest z tym obnizaniem odporności ?
Duszek przy ataku choroby dostaje steryd na obnizenie i zylexis na podniesienie odpornosci
i ten zestaw działa :roll:
Obrazek

tangerine1

 
Posty: 15466
Od: Nie lis 14, 2004 20:59
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Czw sty 14, 2010 21:52 Re: Plazmocytarne zapalenie opuszek, ratunku !!!

tangerine1 pisze:
Jana pisze:Jeden z moich kotów miał chorobę autoagresywną, spękane i suche opuszki, doszły purchle na uszach. Podejrzewano nawet pęcherzycę. Dostał kilka razy duża dawkę sterydu (immunosupresyjną), po której się poprawiało. Niestety, przy chorobach autoagresywnych trzeba obniżać odporność kota. Młodemu przeszło. Uszy ma normalne, opuszki suche, ale już nie takie straszne. Sterydu nie dostaje od długiego czasu.


no własnie
jak to jest z tym obnizaniem odporności ?
Duszek przy ataku choroby dostaje steryd na obnizenie i zylexis na podniesienie odpornosci
i ten zestaw działa :roll:

Bardzo mnie zdziwiło to, co napisałaś, zwróciłam na ten zylexis uwagę.
Czy bez zylexisu, sam steryd nie działa? Czy może zawsze kot dostaje taki sam mix?

Przyszło mi do głowy bardzo przewrotne wytłumaczenie. Otóż ja i kilka wetów, których znam, nie mamy o zylexisie dobrego zdania. Stosowałam kilka razy u kotów, żadnego działania zylexisu nie zauważyłam. Wiec może dlatego u Was ten zestaw "działa"? :wink:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Czw sty 14, 2010 22:00 Re: Plazmocytarne zapalenie opuszek, ratunku !!!

no własnie sam steryd nie działa
dopiero dwa razy zastosowalismy taki zestaw :wink:
za pierwszym razem dopiero po podaniu zylexisu zaczął wracac do zycia, ale dostał tez mase innych leków wiec nie byłam pewna co zadziałało
przy ostatnim ataku było juz tak zle, ze zdecydowałam sie na zylexis z braku innego pomysłu
i znowu zaczeło byc lepiej.
Obrazek

tangerine1

 
Posty: 15466
Od: Nie lis 14, 2004 20:59
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Majestic-12 [Bot], niafallaniaf, puszatek, quantumix i 126 gości