MILA NIE ŻYJE ,ALE BŁAGA O POMOC DLA SWOJEGO RODZEŃSTWA...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon lut 01, 2010 8:28 Re: MILA NIE ŻYJE ,ALE BŁAGA O POMOC DLA SWOJEGO RODZEŃSTWA...

:ok: :ok: :ok:
Pięknie napisane, :cry:
:ok: :ok: :ok: za powodzenie akcji !!!

jasdor

Avatar użytkownika
 
Posty: 16341
Od: Sob wrz 19, 2009 11:51
Lokalizacja: Krosno

Post » Pon lut 01, 2010 8:45 Re: MILA NIE ŻYJE ,ALE BŁAGA O POMOC DLA SWOJEGO RODZEŃSTWA...

Bardzo ładny tekst, oby tylko przyniósł jakiś skutek :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Mój ukochany Biesik 3.04. - 16.12.09 za TM
Obrazek[url=http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=110295&start=0]

IKA 6

 
Posty: 6469
Od: Pon mar 30, 2009 18:31
Lokalizacja: Ruda Sląska

Post » Pon lut 01, 2010 10:50 Re: MILA NIE ŻYJE ,ALE BŁAGA O POMOC DLA SWOJEGO RODZEŃSTWA...

:ok: :ok: :ok: działamy....
Klara i Filip. Obrazek

Hanulka

Avatar użytkownika
 
Posty: 30310
Od: Pon lip 06, 2009 14:17
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon lut 01, 2010 13:20 Re: MILA NIE ŻYJE ,ALE BŁAGA O POMOC DLA SWOJEGO RODZEŃSTWA...

Milko[*] pamiętamy...... :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu:
Klara i Filip. Obrazek

Hanulka

Avatar użytkownika
 
Posty: 30310
Od: Pon lip 06, 2009 14:17
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon lut 01, 2010 15:00 Re: MILA NIE ŻYJE ,ALE BŁAGA O POMOC DLA SWOJEGO RODZEŃSTWA...

IKA 6 pisze:Bardzo ładny tekst, oby tylko przyniósł jakiś skutek :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:


Ika, to czy przyniesie skutek zalezy wylacznie o 'chcenia' i dobrej woli osob do ktorych to trafi.

Na moim koncu swiata (przypominam, mieszkam w ameryce poludniowej, dla niektorych to trzeci swiat), gdyby ukazal sie taki artykul i ktokolwiek powiadomil o takim zdarzeniu policje czy ktorakolwiek z organizacji prozwierzakowych, to:
- odpowiednie sluzby przetrzasnelyby cale schronisko od strychu po piwnice (adoptujacy oglada kociaki przez okienko w piwnicy, w ktorej zyja koty!) czy aby zwierzeta maja dobre warunki
-sprawdzono by kazdy najmniejszy papierek w dokumentacji, wszak schronisko dostaje pieniadze podatnikow!
-alcalde (ktos w rodzaju burmistrza/prezydenta miasta-dzielnicy) zdrowo by sie musial napocic tak przed mediami jak i urzedami nad nim nadrzednymi
-znalazl by sie szybko prawnik (darmowy!), poszukal kruczkow, w kilka dni bylby czek ze zwrotem kosztow leczenia

No ale ja mieszkam w tym trzecim swiecie a nie w cywilizowanej europie XXI wieku. Jak kiedys wyniuchali tutaj walki kogutow na jakiejs wsi to im antyterrorysci wpadli i aresztowali naraz chyba ze 40 osob.

Kilka innych historii tez moge Wam opowiedziec ku pokrzepieniu.

kociamysza

 
Posty: 3978
Od: Czw wrz 24, 2009 17:08
Lokalizacja: Santiago de Chile

Post » Pon lut 01, 2010 15:11 Re: MILA NIE ŻYJE ,ALE BŁAGA O POMOC DLA SWOJEGO RODZEŃSTWA...

No i tak samo powinno być u nas; ludzie od razu by się nauczyli pewnych rzeczy.

ewik1976

 
Posty: 696
Od: Pt cze 12, 2009 12:59
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pon lut 01, 2010 17:34 Re: MILA NIE ŻYJE ,ALE BŁAGA O POMOC DLA SWOJEGO RODZEŃSTWA...

Tylko to sie nie ma nik\jak do naszej rzeczywistosci. Uwierz nawet ameryka południowa nie ma nic do rzeczywistosci w Polsce. Co powiat to sobiepan. :evil: :evil: :evil: :evil: :evil:
Mój ukochany Biesik 3.04. - 16.12.09 za TM
Obrazek[url=http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=110295&start=0]

IKA 6

 
Posty: 6469
Od: Pon mar 30, 2009 18:31
Lokalizacja: Ruda Sląska

Post » Pon lut 01, 2010 19:17 Re: MILA NIE ŻYJE ,ALE BŁAGA O POMOC DLA SWOJEGO RODZEŃSTWA...

Nie zgadzam sie z Waszą opinią na temat warunków czy " znieczulicy"? ,która ma podobno panować w schronisku , w kociarni w Radomsku.Byłam tam kilkakrotnie,podobnie zresztą jak w innych schroniskach w województwie.Schronisko Wasze warunki dla kotów ma dobre, jest czysto ,zawsze duże ilości karmy, ciepło, wybieg. Oglądałam dokładnie zaplecze, warunki bytowania koteczków jak i same kotki tam przebywające.Są schroniska o gorszym standarcie kociarni niz w Radomsku,wystarczy pojeździć. Wiadomo jednak,iz żadne nawet najlepsze schronisko nie zastapi domu, nawet tego tymczasowego.Wracając do biednej kici:(Wycierpiała się strasznie ,czasem tak jest że kot z martwicą łapki (próbowac na początek chitopan w sprayu) będzie żył dłużej niż po tak cięzkiej operacji niosącej ze soba ogromne ryzyko.Poza tym tak naprawdę nie wiadomo czemu koteńka umarła,wtedy u Pani Andżeliki panowała panleukopenia, i może ta straszna choroba była przyczyną smierci kici. Oczywiście miasto mogłoby Towarzystwu znaleźc jakies lokum dla żwierząt z interwencji, ale wszędzie tak jest niestety, że przetrzymujemy je we własnych domach.Tam gdzie funkcjonuje schronisko miejskie,gmina uwaza, iż się wywiązuje ze swych zadań narzuconych przez Ustawę o Ochronie zwierząt w zakresie bezdomności zwierzat na swym terenie. Wszędzie jest podobny problem. Sama mam już dzis 31 kotów z interwencji..Szukamy im domków po wyleczeniu, ale miasto tez nam nie oferuje żadnego lokum , aby na ten okres leczenia i poszukiwania domków mozna było kicie gdzies trzymać. I jeszcze jedno, nawet po najbardziej profesjonalnej dezynfekcji , do lokalu po panleukopenii, choć przez okres 6 mcy nie wolno wprowadzic koteczki bez szczepień.Pozdrawiam
Obrazek

Ewa Nawalny

 
Posty: 13
Od: Czw gru 07, 2006 11:35

Post » Pon lut 01, 2010 20:27 Re: MILA NIE ŻYJE ,ALE BŁAGA O POMOC DLA SWOJEGO RODZEŃSTWA...

Ewa Nawalny pisze:Nie zgadzam sie z Waszą opinią na temat warunków czy " znieczulicy"? ,która ma podobno panować w schronisku , w kociarni w Radomsku.Byłam tam kilkakrotnie,podobnie zresztą jak w innych schroniskach w województwie.Schronisko Wasze warunki dla kotów ma dobre, jest czysto ,zawsze duże ilości karmy, ciepło, wybieg. Oglądałam dokładnie zaplecze, warunki bytowania koteczków jak i same kotki tam przebywające.Są schroniska o gorszym standarcie kociarni niz w Radomsku,wystarczy pojeździć. Wiadomo jednak,iz żadne nawet najlepsze schronisko nie zastapi domu, nawet tego tymczasowego.Wracając do biednej kici:(Wycierpiała się strasznie ,czasem tak jest że kot z martwicą łapki (próbowac na początek chitopan w sprayu) będzie żył dłużej niż po tak cięzkiej operacji niosącej ze soba ogromne ryzyko.Poza tym tak naprawdę nie wiadomo czemu koteńka umarła,wtedy u Pani Andżeliki panowała panleukopenia, i może ta straszna choroba była przyczyną smierci kici. Oczywiście miasto mogłoby Towarzystwu znaleźc jakies lokum dla żwierząt z interwencji, ale wszędzie tak jest niestety, że przetrzymujemy je we własnych domach.Tam gdzie funkcjonuje schronisko miejskie,gmina uwaza, iż się wywiązuje ze swych zadań narzuconych przez Ustawę o Ochronie zwierząt w zakresie bezdomności zwierzat na swym terenie. Wszędzie jest podobny problem. Sama mam już dzis 31 kotów z interwencji..Szukamy im domków po wyleczeniu, ale miasto tez nam nie oferuje żadnego lokum , aby na ten okres leczenia i poszukiwania domków mozna było kicie gdzies trzymać. I jeszcze jedno, nawet po najbardziej profesjonalnej dezynfekcji , do lokalu po panleukopenii, choć przez okres 6 mcy nie wolno wprowadzic koteczki bez szczepień.Pozdrawiam



Każdy ma prawo do własnych sądów, na szczęście. Zatem pozwolę sobie napisać, co mnie sprowadziło na forum miau. Nie wiem, co pani widziała w radomszczańskim schronisku, ale wiem, co widziałam ja. A raczej czego nie widziałam. Będąc zdecydowaną na przygarnięcie kociaka, pojechałam do rzeczonego schroniska, nie mając jeszcze pojęcia o działalności p. Andżeliki. Koty dorosłe były owszem na wybiegu, ale chciałam obejrzeć kocięta i WYBRAĆ to, które poruszy moje serce. Zostałam zaprowadzona pod pomieszczenie, w którym przebywały maluchy. Było je widać przez szybę, pracownik otworzył drzwi, kotki zbiegły się do niego, sięgnął stojącego najbliżej, pomachał nim przed moimi oczami i pyta czy biorę? Byle szybko, bo on śpieszy się właśnie do domu. Na uwagę, że kota chcę sobie osobiście wybrać, mam preferencje, co do płci, wieku, odparł, że NIE MA CO WYBIERAĆ, BO ONE WSZYSTKIE SĄ PODOBNE i albo biorę tego, który wpadł mu w rękę albo on przeprasza, ale muszę wyjść, bo jak mówił, idzie teraz do domu.
Nie chcąc dłużej przeszkadzać, wyszłam, obiecując sobie, że moja noga więcej tam nie stanie, a po kota pojadę choćby na drugi koniec kraju, byle nie mieć z tym miejscem nic wspólnego.
Po kilku miesiącach trafiłam do kociarni RTOZ i ku zaskoczeniu odkryłam, że tam każdy kot ma imię, nawet ten z depresją, nie wychodzący spod pieca, każdy ma swoje zwyczaje, ulubione przysmaki, żaden nie był anonimowy, ba, nie było tam zbitej masy podobnych do siebie kociąt, tylko koteczki, które można było po kolei brać na ręce, pobawić się z nimi, utulić.

Dodam, że jestem osobą pełnoletnią, w schronisku towarzyszył mi jeszcze jeden członek rodziny, pracownikowi nadmieniliśmy, że jakiś czas temu, odszedł po 15 latach nasz ukochany kot. Nie sądzę, abyśmy wyglądali na osoby niepoważne. Ale cóż, skoro nie było czasu, na obejrzenie kotów przeznaczonych do adopcji.
FORZA!
ITALIA

bianco nero

 
Posty: 1894
Od: Czw gru 11, 2008 2:12

Post » Pon lut 01, 2010 20:45 Re: MILA NIE ŻYJE ,ALE BŁAGA O POMOC DLA SWOJEGO RODZEŃSTWA...

Miluniu Słoneczko[*]tyle się wycierpiałaś, nie tak miało się to skończyć :!: Dziewczyny w imię tej małej bohaterki, proszę nie pozwólcie aby ta sprawa się "rozmyła" :!:
Obrazek

"Kotom bez trudu udaje się to, co nie jest dane człowiekowi: iść przez życie nie czyniąc hałasu."
Ernest Hemingway

ewan

Avatar użytkownika
 
Posty: 5825
Od: Nie cze 21, 2009 19:19
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon lut 01, 2010 21:49 Re: MILA NIE ŻYJE ,ALE BŁAGA O POMOC DLA SWOJEGO RODZEŃSTWA...

ewan pisze:Miluniu Słoneczko[*]tyle się wycierpiałaś, nie tak miało się to skończyć :!: Dziewczyny w imię tej małej bohaterki, proszę nie pozwólcie aby ta sprawa się "rozmyła" :!:


Wierz mi ewan... nie pozwolimy na pewno...na pewno :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!:

No chwila, a jest jakaś "Wasza opinia" ??? no to mnie uświadomcie... bo ja myślę, ża każdy ma swoją i prawo do tego... jakieś to uogólnienie, ale po co?? Ewo???

Ewo Nawalny, a Ty w jakiej sprawie tutaj się wypowiadasz? Po co? Czego bronisz? I co robiłaś do tej pory, tak konkretnie w sprawie KAN i tych kotów... czy choćby Milki... telefon nie został wykonany z prośbą? no wiesz, ja takich nie potrzebuję.. wiem, bo czytam, i jak Twój post niepierwszy tu dowodzi Ty też, ja działam..., rozumiesz? po prostu po ludzku.... a nie jestem organizacją z celami pomagania zwierzętom.. te rady post faktum, czemu mają słuźyć?? czy Ty sądzisz, że tu są jacyś idioci interpersonali i nie czują intencji Twoich wypowiedzi? no może ja idiotka :mrgreen:

Możesz się zgadzać lub nie .. każdy ma własne odczucia i z nimi chcesz dyskutować?? z opiniami? z opiniami z klucza nie da się dyskutować... bo są opiniami... powiem szczerze.. przemilczałam Twoje pierwsze wpisy... ale teraz nie nie mogę.... jaki Ty masz cel?? prawdziwy, po raz kolejny zapytam...

no szkoda tylko, że w tym "schronisku" wydają do adopcji koteczki z otwartym złamaniem i to kilkutygodniowym... no (sic!)pewnie pomyłka.. bo.. gdyby widzeli złamamie, pewnie by nie wydali... nie mielibyśmy pojęcia o tym, że kochana Mileczka w ogóle intniała...

Ewa, jaki Ty masz cel, zabierając głos tutaj.. prawdziwy oczywiście....(oczywiście którego nie ujawnisz...., prawda?, ale i tak wielu czytających odebrało, w moim odczuciu, Twoje intencje..., chcialabyć, żeby tak zostalo???).. jest Ci przykro? współczujesz? komu? mogłaś zrobić coś więcej? wcześniej? no oby... bo ja jako zwykly człek oczekiwałabym właśnie czegoś więcej od Ciebie... jako reprezentacji organizacji...pomagającej zwierzętom i mam nadzieję ludziom opiekującym się nimi....

Mileczko* nie zapomnimy o Tobie, kochanie....śpij spokojnie, moja słodka, ciocia myśli o Tobie ...... :1luvu: :1luvu: i nie tylko ciocia....
Klara i Filip. Obrazek

Hanulka

Avatar użytkownika
 
Posty: 30310
Od: Pon lip 06, 2009 14:17
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon lut 01, 2010 22:45 Re: MILA NIE ŻYJE ,ALE BŁAGA O POMOC DLA SWOJEGO RODZEŃSTWA...

POPIERAM JAK MOŻNA BYŁO DO TEGO DOPUŚCIĆ, ŻEBY KICIA Z OTWARTYM ZŁAMANIEM MĘCZYŁA SIĘ KILKA TYGODNI, W TAKICH SCHRONISKACH I ORGANIZACJACH MUSZĄ PRACOWAĆ TYLKO TACY LUDZIE KTÓRZY BEZINTERESOWNIE KOCHAJĄ ZWIERZĘTA, DLA KTÓRYCH KAŻDY PRZYPADEK JEST JEDYNY I WYJĄTKOWY, KTÓRZY POŚWIĘCAJĄ SWÓJ CZAS I PIENIĄDZE, ABY NASI BRACIA MNIEJSI ŻYLI GODNIE, TAK JAK NA TO ZASŁUGUJĄ, LUDZIE KTÓRZY ROBIĄ INTERESY, ALBO SEGREGUJĄ "POTRZEBUJĄCE" ZWIERZAKI SĄ ŻAŁOŚNI I NIEGODNI NAZYWANIA SIĘ LUDŹMI... JAK TAK MOŻNA...
ObrazekObrazek
Obrazek

Kocia Lady

 
Posty: 8089
Od: Wto sie 18, 2009 22:11
Lokalizacja: Białystok

Post » Pon lut 01, 2010 22:59 Re: MILA NIE ŻYJE ,ALE BŁAGA O POMOC DLA SWOJEGO RODZEŃSTWA...

Hanulka, czasem wchodzę, śledzę wątki.Mam swe przemyslenia jak każdy.Uratowałam i mam nadzieje dalej będe ratowała koty bo je uwielbiam. W tej chwili szósty dzień ratuję koteczkę którą mi przyniesli w agonii...I uratowałam ją...Kolejną.. Nie jako organizacja, tylko ja po nocy wstaję, daję kroplówki, lekarstwa - ratuję. Z tego właśnie powodu mam prawo zabrac czasem głos. Ja nie robię zdjęć moim kotkom, które leczę , bo i po co... Sensacji nienanwidze, mogłabym codziennie zamieszczać po kilka zdjęć róznych biednych, chorych porzuconych ,bez łapek, bez oczków ,kotów , które przez podłych ludzi zostały okaleczone, które umierały w piwnicach a teraz juz mają się dobrze, ale ja tego nie czynię. Panie zabrały kotka chorego, który byc może byłby poddany leczeniu, prawda? Nie mamy pewności czy nie otrzymałby pomoc, zrobiono aferę, a kotek nie zyje:(Może należałoby czasem jako wolontariat wejśc do schroniska , patrzec ,wyszukiwac potrzebujących kotków, tych najbiednieszych,zaniedbanych i zając sie nimi. A czemu mają służyc te sensacje w gazetach.Ja musiałabym trzy razy dziennie pisac o straszliwych doznaniach i niezawionionych cierpieniach w mediach. ale mi szkoda na to czasu. Kiedys tu sledziłam wątek, panie biadoliły , ze gdzies tam w Łodzi,koło komórek malutkie koteczki są.Zmawiały się , która i kiedy ma podjechac, która ma zabrac. Ja podjechałam, wyłapałam, wyleczyłam z kociego kataru, z zapalenia płuc, a tu dalej sie panie zmawiały.Więc nie moralizuj Hamulka, tylko czasem sie zastanów, czy ktos inny nie ma racji w ocenie sytuacji.Ktos z duzym doswiadczeniem i tak samo jak Ty kochający koty. :(
Obrazek

Ewa Nawalny

 
Posty: 13
Od: Czw gru 07, 2006 11:35

Post » Pon lut 01, 2010 23:04 Re: MILA NIE ŻYJE ,ALE BŁAGA O POMOC DLA SWOJEGO RODZEŃSTWA...

Wszystkie ciocie pamietaja Mile!!!
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Terra50

 
Posty: 927
Od: Nie sty 31, 2010 18:18
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon lut 01, 2010 23:49 Re: MILA NIE ŻYJE ,ALE BŁAGA O POMOC DLA SWOJEGO RODZEŃSTWA...

IKA 6 pisze:Może należałoby czasem jako wolontariat wejśc do schroniska , patrzec ,wyszukiwac potrzebujących kotków, tych najbiednieszych,zaniedbanych i zając sie nimi. A czemu mają służyc te sensacje w gazetach.Ja musiałabym trzy razy dziennie pisac o straszliwych doznaniach i niezawionionych cierpieniach w mediach. ale mi szkoda na to czasu. Kiedys tu sledziłam wątek, panie biadoliły , ze gdzies tam w Łodzi,koło komórek malutkie koteczki są.Zmawiały się , która i kiedy ma podjechac, która ma zabrac. Ja podjechałam, wyłapałam, wyleczyłam z kociego kataru, z zapalenia płuc, a tu dalej sie panie zmawiały



prawda!!!,

persymona

 
Posty: 205
Od: Wto sty 05, 2010 23:11

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, gjakubowska i 163 gości