Przedstawiam
Orlenka:




Orlenek wpadł w moje ręce w nocy z 27 na 28 grudnia, kilkadziesiąt kilometrów od Warszawy. Pewnie jakieś kocie przeznaczenie kazało mi zatrzymać się na postój na tej a nie innej stacji benzynowej (stąd imię jak łatwo się domyśleć

) Zauważyłem chodzącego pomiędzy dystrybutorami i samochodami kota. Podchodził do ludzi, ale zainteresowania nie wzbudzał. Zakiciałem. Puścił się do mnie galopem a byłem ze 100 metrów od niego. Dobiegł, zaczął wywijać ósemki między nogami, kucnąłem, wpakował się na kolana i przytulił do mnie całym ciałkiem. Miałem ze sobą karmę, otworzyłem saszetkę - prawie że z torebką by zjadł - tak się rzucił na jedzenie

Opędzlował na miejscu trzy saszetki, a wyglądał na takiego co i następne trzy zmieści. Taki kot zupełnie nie pasował do tej stacji. Pytałem jeszcze pracowników czy coś o nim wiedzą, czy się przyznają ale zaprzeczyli. No więc wyciągnąłem transporter, otworzyłem i .... kocio sam bez zapraszania wmeldował się do środka

Drogę do Warszawy przesiedział bardzo grzecznie i cichutko, jaby całe życie jeździł samochodem. Wniosek: totalnie oswojony kot, najprawdopodobniej wyrzucony, lub uciekł (w co nie wierzę). W domu na chwilę go wypuściłem z kontenerka, natychmiast uwalił się na podłodze wywalając brzuchola do pieszczenia. Zapomniałem dodać że kocio posiada funkcję automatycznego traktorka

W poniedziałek rano pojechaliśmy do naszej jokotowej lecznicy, gdzie kocio został pozbawiony jajeczek (całkiem pokaźnych swoją drogą), pobędzie jeszcze kilka dni na obserwacji, zostanie zaszczepiony itp i tym sposobem wzbogacę się o kolejnego tymczasa

Chyba że ktoś już po tym opisie się w nim zakochał i chce go już teraz natychmiast
Zdjęcia były zrobione w lecznicy, więc głównie widać na nich klatkę, ale jak kocio wyląduje w domu, obiecuję porządną sesję fotograficzną
No to hop po domek dla bardzo przytulaśnego kocurka
Z tego wszystkiego zapomniałem się zapytać w lecznicy o wiek (nadrobię to), natomiast ja szacuję go na jakiś rok do półtora. Ale mogę się mylić
