Gibutkowa pisze:Kazia pisze:Gibutkowa pisze:A dla mnie dziwne jest to że sposobem na każdy tego typu problem jest uśpienie, co jest NIELEGALNE W NASZYM KRAJU I JEST TO PRZESTĘPSTWEM!!! Niech oddadzą kota do schronu chociaż skoro go tak kochają. Tam będzie w klatce ale będzie żył i będzie czas na zrobienie czegokolwiek.
Nie zgadzam sie.
Uwazam, ze dla doroslego, a nawet "bardzo doroslego" kota, przeniesienie z cieplego i bezpiecznego domu do schronu to skazanie go na dlugie konanie w cierpieniu. Podlug mnie, uspienie jest bardziej humanitarne.
Ale, swoja droga, zadziwiaja mnie ci ludzie. Wyrzucac meble, spac na podlodze, przez 11 lat, i nic z tym nie zrobic...zdumiewajace.
Odbierasz kotu wtedy szansę. Nikt nie twierdzi że to jest przeniesienie "na zawsze" i na ostateczne rzeczy zawsze będzie czas. Dla mnie to jest tylko i wyłącznie "pozbycie się problemu" (ale to moje prywatne zdanie i odczucie i na ten temat nie ma nawet co dyskutować bo każde zdanie jest inne i każdy ma do niego prawo). Natomiast tak jak pisałam - i to jest poza wszelka dyskusja - jest to niezgodne z prawem i karalne (o ile dobrze pamiętam chyba kara do 2 lat pozbawienia wolności). Polecam lekturę ustawy o ochronie zwierząt - nie jest długa.
Ja się zgadzam z Kazią. Oddawanie do schroniska to najgorsze co można zrobić staremu kotu. To podłość i oszukiwanie się - nie no przecież nie uśpiłam, nie zabiłam, dałam szansę. Jaką? Na co? Można też wydać na wieś, on się tam wyżywi i będzie szczęśliwy. No i żywy, do czasu
Dziwi mnie tylko opisana tutaj sytuacja, że nagle po 11 latach lania sytuacja się zmieniła.
Wyjściem jest zbudowanie kotu wybiegu, doprowadzona do ostateczności przez mojego ukochanego kota zbudowałam mu domek poświęcając część salonu. I jest dobrze, okazało się to świetnym wyjściem. W sumie jedynym możliwym.
Nie wierzę, że ktoś weźmie takiego kota, szczerze napiszę, że ja bym nie wzięła. Nigdy świadomie nie wzięłabym sikającego gdzie popadnie kota, a stoi za mną 17 lat doświadczeń z życia z Draculem. Tylko gdy był małym kotkiem wzięłam go na dobre i na złe. Nie jest rzeczą, która się zepsuła i można ją wyrzucić, żyje i czuje, tylko ma feler.