Rudzia, z tego wątku :
viewtopic.php?t=98717&highlight= dnia 29 sierpnia znalazła nowy domek we Wrocławiu. Przez cały czas nie mogłam się doprosić nowej właścicielki o krótką notatkę co z kicią, parę zdjęć itp. Tydzień temu miałam z nią oto taką smsową rozmowę:
ja: Witam, jak ma się Rudzia?
pani: Bardzo dobrze
ja: Czy mogę dostać jakieś jej zdjęcia?
pani: Nie !
ja:

Dlaczego?...
pani: Bo sika mi po całym domu, a ja nie mam czasu!
ja: co się dzieje?
pani: Sika mi po całym domu. Mogę odesłać pani kotka

Zadzwoniłam do kobiety i spróbowałam z nią porozmawiać. Obiecała mi, że kotka nie znajdzie się na ulicy, ale najprawdopodobniej odda ją na wieś. Zapytałam, czy mam ją zabrać. Ona odpowiedziała, że nie wyrzuci jej, ale wiadomo.
Zdążyłam już zorganizować transport Rudzi do Białegostoku i dzisiaj piszę jej czy będzie mogła dostarczyć kicię na stację. Ona mi odpisuje, że nie ma takiej potrzeby kotka zostaje u niej. Odpowiedziałam, ze trochę ją nie bardzo rozumiem, o co jej chodzi? Pani napisała, że ona nic nie mówiła, że chce ja oddać to ja wymyśliłam

Bardzo martwię się o Rudzię.
Proszę kogoś z Wrocławian, pójdzie i zorientujcie się co tam się dzieje
Przecież moje Słoneczko jest tam zupełnie same..
