Nie miałam jeszcze - popsuty Puchaś..żegnaj, Pusiu

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie gru 06, 2009 14:55 Nie miałam jeszcze - popsuty Puchaś..żegnaj, Pusiu

No to juz mam. :cry:
Tak naprawdę to chciałam go przekazać do DT wolontariuszom z AFN, juz nawet bardzo wstępnie sygnalizowałam Tweety, że będe miała sprawę. Ale kot miał sie samodzielnie załatwiać. Po wizycie u weterynarza ( wtedy po raz pierwszy zobaczyłam Puchacza) wiedziałam już, że z moich planów nic nie będzie :( Okazało się, że prócz powłóczenia nózkami, kot ma problemy z wypróżnianiem (( praktycznie od żołądka do końca jelita był zatkany jedzeniem, miał tak duży brzuszek, że myślałam, że pęknie) i z sikaniem ( odparzenia wskazywały, że kot przecieka) Wziąc go mogła Pieczarka lub ja, okazało się, że Pieczarka bardziej go nie chce niż ja :wink: , więc przedstawiam Puchacza:
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek.
Nie będę komentować jakości opieki, jaką był otoczony w domu, który go znalazł. Dobrze, że go zabrał, szkoda, że zajął się katarem a nie nogami ( ale taka zdaje się była sugestia jakiegoś weta). Być może również ja nie uniknęłabym odparzeń, gdyby z kota się nadal lało-na nieszczęście prawdopodobnie po nivalinie, zupełnie przestało sie lać :mrgreen:
Nie umiem go masować,
Nie umiem go wyciskać ( moje próby kończą się codzienną wizytą u wetów-oni jakoś problemów z odsikiwaniem nie mają).
Nie umiem sobie poradzić emocjonalnie z jego widokiem-sparaliżowany kociak, nieświadomy własnej choroby, bawi się swoim ogonkiem. Podczas dzisiejszego odsikiwania pani weterynarz zapytała mnie, czy jestem pewna, że chcę go zostawić przy życiu, bo przecież wiadomo, że nic się nie poprawi.

Tylne nóżki Puchacza nie są zupełnie bezwładne, ale go całkowicie nie słuchają. Przy odsikiwaniu wierzga, potrafi je zgiąć, postawiony na nich potrafi na chwilę się na nich utrzymać. Czasem próbuje się nimi odpychać. Ale zazwyczaj ciągnie je skrzyżowane za soboą lub pcha wyprostowanie po bokach-jak pluszowy miś...Ponieważ ich nie uzywa, mięśnie prawie całkowicie zanikły.
Puchaczaczowi nie pomoże żadna operacja, bo nie rtg nie widać żadnych urazów lub nieprawidłowości w układzie kostnym.
Mimo to Puchaczowi potrzebne są pieniądze; na zwrot Pieczarce za wizytę w Krakvecie, za konsultację w Theriosie ( kwota jeszcze nieznana), gdzie (w uzgodnieniu z Tweety, któej bardzo dziękuję) podszyłam się chwilowo pod AFN, by odwlec płatność, za wizyty na odsikiwanie, bo nie wszyscy robią to za darmo. Być może na rehabilitację ( ja mu zapewniam tylko amatorskie masaże, zginanie i prostowanie łapek oraz pływanie) i na pewno na szczepienie. Puchacz jest moim szóstym tymczasem :(
Ostatnio edytowano Czw mar 17, 2011 23:47 przez Tosza, łącznie edytowano 7 razy

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie gru 06, 2009 15:30 Re: Nie miałam jeszcze kota z niedowladem-mały Puchacz

Tak przyznam się na forum, że spanikowałam. Opieka nad takim kotem jeszcze mnie przeraża. Najgorsze są dla mnie odległości jakie musze pokonac żeby dostać się do veta i zastrzyki. Tosza masz więcej niż ja doświadczenia i cierpliwości. Umiesz wszystko zrobic tylko tak Ci się wydaje że nie potrafisz. Ja ci pomogę inaczej tak jak potrafię.

Po pierwsze nie ma mowy o zwrocie pieniędzy za Krakvet. Zbiórkę kasy już rozpoczęłam.

Ponieważ Rudolf poszedł z biegu do adopcji zabieram jutro dwa maluchy od Ciebie a potem może Franusia bo powoli klaruje się dla niego dom. Nie mam zupełnie pomysłu na Czarnuszkę z Kryspinowa. Persiczki z odzysku pojadą prawdopodobnie we wtorek do domu. Wydaje mi się, że ludzie się przekonali bo tak naprawde nie mogli sie zdecydować którą chcą. To juz moja druga taka adopcja gdzie małżonkowie wybieraja inne koty i w końcu biorą dwa.

Dziękuję za wszystko.

Pieczarka

 
Posty: 1294
Od: Wto lip 15, 2008 12:23
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie gru 06, 2009 16:20 Re: Nie miałam jeszcze kota z niedowladem-mały Puchacz

Napisałam do estre, coś Puchatkowo podrzuci.. ale pewnie dużo tego nie będzie..
Spróbujemy jeszcze pozbierać..

A w sprawie kicia koniecznie pw do Slonko_Łódź.. Ona ma ogromne doświadczenie w opiece nad kotami z niedowładem łapek..
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Nie gru 06, 2009 16:26 Re: Nie miałam jeszcze kota z niedowladem-mały Puchacz

Tosza, czy Puchacz chociaż odrobinę kontroluje sprawy kuwetkowe?
Jeśli tak, to znaczy, że nie jest całkiem przerwany rdzeń kręgowy a to już daje nadzieję na poprawę..
Zresztą dobrą wiadomo9ścią jest to, że kicio rusza łapkami..
I tak jak pisałam - koniecznie pisz do Slonko_ Łódź.. na forum dawno jej nie widziałam ale na pw odpisuje zawsze..
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Nie gru 06, 2009 16:26 Re: Nie miałam jeszcze kota z niedowladem-mały Puchacz

Hmmmm...

[Jakby co to zaznaczyłam wątek. :wink: ]
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Nie gru 06, 2009 16:27 Re: Nie miałam jeszcze kota z niedowladem-mały Puchacz

może Agn cos by pomogła?

edit : już widze Agn znalazła wątek, ma wielka wiedze o różnych przypadkach,
Obrazek

czarno-czarni

Avatar użytkownika
 
Posty: 42096
Od: Pon lip 21, 2008 12:35
Lokalizacja: Hradec Králové

Post » Nie gru 06, 2009 16:31 Re: Nie miałam jeszcze kota z niedowladem-mały Puchacz

Tosza pisze:Tylne nóżki Puchacza nie są zupełnie bezwładne, ale go całkowicie nie słuchają. Przy odsikiwaniu wierzga, potrafi je zgiąć, postawiony na nich potrafi na chwilę się na nich utrzymać. Czasem próbuje się nimi odpychać. Ale zazwyczaj ciągnie je skrzyżowane za soboą lub pcha wyprostowanie po bokach-jak pluszowy miś...Ponieważ ich nie uzywa, mięśnie prawie całkowicie zanikły.


Jakbym widziała swojego Nikusia zaraz po przyjeździe z łódzkiego schroniska..
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Nie gru 06, 2009 16:33 Re: Nie miałam jeszcze kota z niedowladem-mały Puchacz

dagmara-olga pisze:może Agn cos by pomogła?


Agn jest w stałym kontakcie telefonicznym z Toszą. 8) Tosza robi za budzik. I Tosza całkiem dobrze sobie radzi z wymasowywaniem kupy z Puchacza. Z sikaniem faktycznie jest problem...

Ale niech Tosza nie narzeka tak na samą siebie - świetnie jej idzie. :D
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Nie gru 06, 2009 16:36 Re: Nie miałam jeszcze kota z niedowladem-mały Puchacz

Małgosia a coś wiadomo, dlaczego on nie chodzi?

Wózek będzie dobry za pół roku jak dobrze pójdzie:(
Ale nic to, moze za pół roku nie będzie potrzebował.
Stacjonarna rehabilitacja jest w Olsztynie, trochę daleko. U nas jest dochodząca.
Nie przejmuj sie tym, że ciągnie Łapki. Milutek też ciągnał a jak czasem siadał to odczyn spastyczny powodował, że miał łapki jak narty wystawione do przodu. Fakt sikał i robił kupę samodzielnie. Nie musiałam mu pomagac. Ale za to był sporo większy i przez to trochę miałąm stracha robiąc coś koło niego. Z małym łatwiej.
Jeśli chcesz zadzwonię do p. Halinki do której jeździłam z Milutkiem na rehabilitacje.
I nie słuchaj wetów bez doświadczenia. Cynamonkowi z wątku Dorci chcieli ucinac łapkę. Narazie ma i p dr od rehabilitacji uważa, że nie będzie takiej potrzeby.
A może u was też ktoś robi rehabilitację? Potrzeba pole magnetyczne, laser, ultrdźwieki, nagrzewanie i masaż. Tak miał Milutek. Masaż to mocne szczypanie łapki i poduszeczek w łapkach. Jeśli rozcapirza paluszki to jest fajnie.
Slonko zaglądał do naszego wątku i powiedziała, że to co jest robione wystarczy

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Nie gru 06, 2009 16:38 Re: Nie miałam jeszcze kota z niedowladem-mały Puchacz

Agn pisze:
dagmara-olga pisze:może Agn cos by pomogła?


Agn jest w stałym kontakcie telefonicznym z Toszą. 8) Tosza robi za budzik. I Tosza całkiem dobrze sobie radzi z wymasowywaniem kupy z Puchacza. Z sikaniem faktycznie jest problem...

Ale niech Tosza nie narzeka tak na samą siebie - świetnie jej idzie. :D


Też tak uważam.

Pieczarka

 
Posty: 1294
Od: Wto lip 15, 2008 12:23
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie gru 06, 2009 16:52 Re: Nie miałam jeszcze kota z niedowladem-mały Puchacz

Udało się go trochę wysikać metodą poznaną dzisiaj, bo wczorajsza okazała się do bani, albo dobra tylko dla wetów z doktoratem :? I troche sam popuścił szorując brzuchem przy chodzeniu. Bo on sika, jak się drażni siusiaka 8O .To znaczy czasami-wczoraj go puściłam na podłogę w cienkich majteczkach, żeby się sam wysikał i nic, dopiero u weta zasikał cały gabinet.
Kupę na 100% robi sam, ale z pewnością za mało, skoro ciagle w nim tego tyle siedzi. Po jedzeniu wystarczy kilka ruchów ręką po brzuszku, żeby zrobił kupę. Nasze dzienne minimum to 4, mam nadzieje, że w końcu przestanie sie składać z samej kupy.

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie gru 06, 2009 16:54 Re: Nie miałam jeszcze kota z niedowladem-mały Puchacz

Pieczarka pisze:
Agn pisze:
dagmara-olga pisze:może Agn cos by pomogła?


Agn jest w stałym kontakcie telefonicznym z Toszą. 8) Tosza robi za budzik. I Tosza całkiem dobrze sobie radzi z wymasowywaniem kupy z Puchacza. Z sikaniem faktycznie jest problem...

Ale niech Tosza nie narzeka tak na samą siebie - świetnie jej idzie. :D


Też tak uważam.

Asia, Twoje pochwały są niestosowne :wink: (manipulatorka jedna :) )

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie gru 06, 2009 16:58 Re: Nie miałam jeszcze kota z niedowladem-mały Puchacz

Tosza pisze:Udało się go trochę wysikać metodą poznaną dzisiaj, bo wczorajsza okazała się do bani, albo dobra tylko dla wetów z doktoratem :? I troche sam popuścił szorując brzuchem przy chodzeniu. Bo on sika, jak się drażni siusiaka 8O .To znaczy czasami-wczoraj go puściłam na podłogę w cienkich majteczkach, żeby się sam wysikał i nic, dopiero u weta zasikał cały gabinet.
Kupę na 100% robi sam, ale z pewnością za mało, skoro ciagle w nim tego tyle siedzi. Po jedzeniu wystarczy kilka ruchów ręką po brzuszku, żeby zrobił kupę. Nasze dzienne minimum to 4, mam nadzieje, że w końcu przestanie sie składać z samej kupy.

Małgosiu - to jeszcze maluch; jeszcze przez jakiś czas będzie robił więcej niż jedną kupę dziennie. I może on z tym sikaniem ma jak malutkie kociątko właśnie - rozluźnienie zwieraczy następuje tylko przy stymulacji.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Nie gru 06, 2009 17:17 Re: Nie miałam jeszcze kota z niedowladem-mały Puchacz

Agn pisze:
Tosza pisze:Udało się go trochę wysikać metodą poznaną dzisiaj, bo wczorajsza okazała się do bani, albo dobra tylko dla wetów z doktoratem :? I troche sam popuścił szorując brzuchem przy chodzeniu. Bo on sika, jak się drażni siusiaka 8O .To znaczy czasami-wczoraj go puściłam na podłogę w cienkich majteczkach, żeby się sam wysikał i nic, dopiero u weta zasikał cały gabinet.
Kupę na 100% robi sam, ale z pewnością za mało, skoro ciagle w nim tego tyle siedzi. Po jedzeniu wystarczy kilka ruchów ręką po brzuszku, żeby zrobił kupę. Nasze dzienne minimum to 4, mam nadzieje, że w końcu przestanie sie składać z samej kupy.

Małgosiu - to jeszcze maluch; jeszcze przez jakiś czas będzie robił więcej niż jedną kupę dziennie. I może on z tym sikaniem ma jak malutkie kociątko właśnie - rozluźnienie zwieraczy następuje tylko przy stymulacji.

Wiem, że małe kociaki częściej się wypróżniają, ale jestem pewna, że sam by tych czterech kup nie zrobił. W końcu z jakiegos powodu się tak czymś zapełnił. Na tym łysym zmaltretowanym brzuszku można dokładnie wyczuć tuz pod skórą pełne jelita-niesamowite wrażenie

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie gru 06, 2009 17:23 Re: Nie miałam jeszcze kota z niedowladem-mały Puchacz

Lidka pisze:Małgosia a coś wiadomo, dlaczego on nie chodzi?

Wózek będzie dobry za pół roku jak dobrze pójdzie:(
Ale nic to, moze za pół roku nie będzie potrzebował.
Stacjonarna rehabilitacja jest w Olsztynie, trochę daleko. U nas jest dochodząca.
Nie przejmuj sie tym, że ciągnie Łapki. Milutek też ciągnał a jak czasem siadał to odczyn spastyczny powodował, że miał łapki jak narty wystawione do przodu. Fakt sikał i robił kupę samodzielnie. Nie musiałam mu pomagac. Ale za to był sporo większy i przez to trochę miałąm stracha robiąc coś koło niego. Z małym łatwiej.
Jeśli chcesz zadzwonię do p. Halinki do której jeździłam z Milutkiem na rehabilitacje.
I nie słuchaj wetów bez doświadczenia. Cynamonkowi z wątku Dorci chcieli ucinac łapkę. Narazie ma i p dr od rehabilitacji uważa, że nie będzie takiej potrzeby.
A może u was też ktoś robi rehabilitację? Potrzeba pole magnetyczne, laser, ultrdźwieki, nagrzewanie i masaż. Tak miał Milutek. Masaż to mocne szczypanie łapki i poduszeczek w łapkach. Jeśli rozcapirza paluszki to jest fajnie.
Slonko zaglądał do naszego wątku i powiedziała, że to co jest robione wystarczy

Lidko, bardzo dziękuję za przesyłkę.Z wózeczka się uśmiałam, bo mówiłaś, że dla Milusia za mały, to spodziewałam się czegoś malutkiego. Puchacz waży jakieś 60 dkg, nie uciągnąlby wózeczka. Kupie mu pieluchy, też dobrze sie ślizgają i po parkiecie i po dywanie. Na razie od kilku dni uzywa jednej-na szczęście nie używa jej zgodnie z przeznaczeniem :wink:

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Russeldon i 102 gości