Cytuję z naszego, katowickiego wątku:
Mała1 pisze:przewracaja sie non stop, nie sa w stanie utrzymac równowagi.Maja koło roku.Po zmarłej osobie.
nie ma najmniejszych szans,ze dadza sobie rade na kociarni, spadna z połki i połamia kręgosłupy.
Albo znajda szybko domy, albo czeka je eutanazja, ktora bedzie na bank bardziej humanitarna niz pobyt ich na kociarni
ratunku
Mała1 pisze: nie wiem co wiecej napisac
no te koty nie umieja normalnie chodzic
przewracaja im sie ciagle doopki w kazda strone, nawet czasem laduja na plecach.
Myslimy,ze to uszkodzenia mózczku po przebytej pp, albo przez nie, albno przez mame jak była w ciazy
Tam gdize mieszkały podobno wychodziły na dwór, wiec jakos tam musza sobie choc minimalnie radzic, ale np wskoczenia na połke, stołek jest chyba niemozliwe, powierzchnie muszą byc płaskie
to tyle z obserwacjii
Mała1 pisze:Tylko -u nich stres moze potegowac wszystko
na razie sa skostniale ze strachu
siedzą w posłanku, wlazły pod koc i zero ruchu.
Standardowo nie jedza i nie piją![]()
One absolutnie nie dadzą sobie rady na kociarni. Wygląda na to, że nie mają szans. Płakac mi się chce po prostu, nie dość, że los tak je skrzywdził, to jeszcze straciły dom. Do tego domów nie potrafią znaleźć koty zdrowe, a co dopiero 2 koteczki specjalnej troski....
Wątek jest dramatycznym wołaniem o cud

Oto one :




