2,5 tygodnia temu moja Mama znalazła na środku (dosłownie!) ruchliwego skrzyżowania małego kotka. weterynarz ocenił małą na 4, maksymalnie pięć tygodni
postanowiliśmy otoczyć ją opieką i w tym momencie wychowujemy ją z moim TZ. mała cudnie się rozwija, rośnie, jak na drożdżach, jest piekielnie sprawna i inteligentna i wchodzi wręcz z biologcznym zegarkiem w łapie

w gwałtowny sposób przeszła z etapu śpiąco-ssącego kociątka do rozrabiaki. rozrabiaka, to niby nic złego...ale mała wchodzi w etap polowania (a trzeba przyznać, że jest w tym już tak dobra, że dobrze, iż będzie kotem niewychodzącym, bo nie na żarty martwiłabym się o okoliczne zwierzątka małych rozmiarów... ) i kształtowania zachowań socjalnych
kicia jest towarzyska, większość czasu spędza w tych pomieszczeniach, w których jesteśmy my. staramy się sporo z nią bawić, przemawiac do niej etc. niestety, od kilku dni ciągle nas atakuje...jest nakręcona, jakby miała ADHD. gryzie i atakuje wszystko, od zabawek, przez nogi od mebli po nasze ręce i nogi. celuje coraz wyżej ;0...dziś zarobiłam w łydkę...boleśnie...

może nie byłoby to takie ciężkie do przeżycia, gdyby nie to, że gryzie coraz mocniej i za nic nie możemy jej tego oduczyć. kompletnie się nie kontroluje. jeszcze tydzie temu pięknie reagowała na upomnienia, teraz jest istnym szatanem i jest coraz gorzej . dzis wręcz trzeba ją było usadzić i wetknąć do dziuba by zjadła, bo cały dzień biega i poluje..coraz częściej na nas. coraz intensywnie również próbuje protestować-np. przy braniu jej na ręce (np. w celu przeniesienia w inne miejsce, nie namolnego głaskania

co do wychodzenia z domu-jest u nas 2,5 tygodnia. u Rodziców była tydzień, była w tym czasie zostawiana sama (zza drzwi mogła co najwyżej wyczuć psa i kota). tutaj również była z kims niemal cały czas. nie wiem czy aż taki efekt mogło to dać, ale w ostatnich dniach zdarzały się wyjścia dłuższe, na 3-4 godziny (to dłuższe może raz, naprawdę była potrzeba), a tak-cały czas była z kimś. zwłaszcza, ze jest problem z jedzeniem. tzn. np. dziś przez pół dnia nic nie jadła, tylko biega po domu i zaciekle na wszystko polowała. dopiero, gdy mój TZ zaczął jej nieomal wpychać chrupki, nagle jakby "przełączył się jej trybik" i zaczeła wsuwać, jak odkurzacz (choć jej jedzenie cały czas wygląda, jak ssanie-tzn. jaky chciała wyssac chrupki z palców

Kochani, wiem, jak wygladają fazy rozwoju kociaka... niestety, to nie nasz błąd, że wzięliśmy kociaka za wcześnie, tylko przypadek losowy-gdybyśmy jej nie zabrali, juz dawno byłaby plamą na asfalcie. chcemy zapewnić jej wszystko, co najlepsze, ale jej zachowanie coraz bardziej nas martwi. mam spore doświadczenie w wychowywaniu psów, nie kotów, ale zdaję sobię sprawę, że u obydwu gatunków są pewne fazy rozwoju, które rządzą się swoimi prawami...że ciężej zsocjalizować za wcześnie osierocone jedynaki...a co najgorsze-że błędów okresu rozwoju czesto naprawić się już nie da, bądź jest to bardzo trudne
znając Waszą wiedze i chęć pomocy, czekam na odpowiedzi, bo problem potęguje się w tempie lawinowym

z góry OGROMNIE DZIEKUJEMY
Devi(-l
