Kociaki nie miały do mnie trafić, nie planowałam, że je wezmę. Po tym jak w pewien listopadowy zimny piątek trafiła do mnie dzika i połamana Basia postanowiłam, że przez długi czas, albo i wcale, nie wezmę żadnego kolejnego kota. Cztery koty to i tak optymalna ilość, jeśli nie powiedzieć, że za duża. Kiedyś dwie sztuki były optymalne.
Od dwóch tygodni mam dodatkowe dwa czarne, czteromiesięczne gratisy. Znalazły się u mnie po tym jak do forumowej reddie zadzwoniła pewna pani z Torunia prosząc ją o pomoc w kwestii powiększającej się gromadki kotów mieszkających przy budynku jej firmy. Trzy kotki udało się w jeden dzień zawieźć na sterylki, 2 małe trafiły do mnie, a czwarta kotka z czterema kociętami pojechała do Bydgoszczy do Mirki. Ale dość już tego przydługiego wstępu i do rzeczy.
Oto Witek:
Wituś ma zaburzenia neurologiczne nie wiadomo dlaczego. Nie możemy go na razie zdiagnozować, bo mój wet jest na urlopie, a wet, do którego byliśmy zmuszeni iść nie ma żadnego pomysłu. Leki jakie Witek dostał nie podziałały. Wituś cały się trzęsie, chodzi jak pijany, nogi mu się rozjeżdżają. Ma problemy nawet ze wskakiwaniem na kanapę. Główka ciągle się rusza, jedzenie przypomina dziobanie
Oprócz tego nie widzi na jedno oko, co jeszcze bardziej utrudnia mu poruszanie się. Ale ogólnie jest normalnym, radosnym i pełnym energii kociakiem. Ma duży apetyt i uwielbia szalone zabawy.
A to jego siostra Paulina
Paulinka jest zdrowa. Ma tylko lekko zmętnione jedno oko, ale nadal to leczymy i może uda się to trochę jeszcze zlikwidować.
Podobają się komuś moje kolorowe tymczasy?