amyszka pisze:To strasznie smutne

Jeszcze głuchy na dodatek
Iwetko a jaka przyczyna ,co wet mówił ? Robiłaś mu jakieś badania ?
Może to zmiany na tle jakiejś choroby ? Wiem że przy cukrzycy siada wzrok bardzo ...
Może warto żeby zobaczył go okulista ?

Niestety nie wiem jaka jest przyczyna, Bogdan od zawsze miał kłopoty z patrzeniem ,tak jakby widział tylko pod jakims kątem . Myslałam, ze powodem jest to, ze prawdopodobnie gdy był malutki albo ktos go pobił albo potrącił go samochód. Gdy go znalazłam był głuchy i miał taką wade, że nie obejmował wzrokiem od razu przedmiotu tylko musiał go jakos namierzyc. No nie umie tego wytłumaczyc. Porusza sie tez troche inaczej niż reszta kotów. W ogóle jest mniej sprawny, np nie potrafił nigdy wskoczyc na szafke, tylko musiał najpierw wejść na stołek potem na stół i na szafke.
Nigdy nie sadziłam, ze moze mu sie pogorszyć, nie miałam takich symptomów, po prostu myslałam, że "taka jego uroda" . Dopiero w ostatnim miesiącu te wylewy mnie zaniepokoiły a teraz..... płakac mi sie chce jak patrze na niego. Pocieszam sie, że dopiero od wczoraj bierze leki, ze na pewno mu sie polepszy

Jest bardzo bezradny i właściwie cały czas stara się za bardzo nie ruszać.
Znalazłam go jakies dwa lata temu gdy wracałam samochodem do domu, Bodzio próbował wejśc na droge, wchodził i cofał sie , znowu wchodził i cofał. Zatrzymałam samochód i tym samym musiały zatrzymac się inne samochody. Z na przeciwka tez jechał samochód a Bodzio właśnie z tamtej strony chciał przejść na moją, ale jak kierowca zobaczył z daleka, że sie ztrzymałam się i chce przejść żeby wziąć kota też sie zatrzymał. Zabrałam go do domu, jeszcze w tym samym dniu zauważyłam ,że kot nie słyszy. Znalazłam go w mojej miejscowości i najpierw pytałam czy ktoś nie wie, czyj to kot, ale gdy stwierdziłam, że kot jest głuchy postanowiłam go nie oddawać, tym bardziej, że okazało sie, że ma "dom" przy samej drodze i jest kotem wychodzącym. Potem nawet przyszła do mnie jakaś babcia bo dowiedziała sie ,że kot jest u mnie ale powiedziałam ,że juz go nie mam . Opowiedziała mi wtedy, ze jak go znalazła to ledwo powłóczył nogami i myślała, że nic z niego nie będzie, ale przeżył a łowny jest i wnuki go lubia więc chciałaby go spowrotem bo poprzedniego przejechał samochód
Nie robiłam mu żadnych badań, nie było takiej potrzeby, zawsze był wesoły, fajnie sie bawił, jadł, gonił reszte towarzystwa, nawet ostatnio stwierdziłam, że złośliwiec jest jak goni inne koty. Nie wiem co mam robić, poczekam kilka dni żeby zobaczyc czy będzie jakas poprawa. Mój wet powiedział mi, ze jak będzie taka potrzeba i będę chciała to On załatwi mi wejście do dr Kiełbowicza z Wrocławia, ponoć świetny okulista.
Jestem zdruzgotana tym faktem, nie spodziewałam sie czegos takiego, to straszne.
realka pisze:Biedak

może muszą mu się te wylewy wchłonąć żeby wzrok się trochę poprawił?
On jest zupełnie głuchy?
Jest zupełnie głuchy, wczoraj robiąc mu prześwietlenie, poprosiłam, żeby sprawdził od razu uszy, na zdjęciu nie ma w ogóle kanałów słuchowych jakby były zarośniete
