Kotami mogę zajmować się tylko wcześnie rano i wieczorem, a w ciągu dnia wszystko jest w rękach Tż.
Wczoraj był z Tysią i Mobilkiem na kontroli.
Wyniki krwi są ok, więc od dzisiaj odstawiliśmy u obojga antybiotyki.
Trochę się boimy czy nic się nie wydarzy....
Bajeczka przestała jeść, więc wczoraj dostała 3dniowy antybiotyk i dzisiaj jest na szczęście poprawa, niewielka ale jest!
I tak musimy zrobić kontrolne usg u Marcińskiego, bo lekarze obawiają się nawet chłoniaka.
Jutro zadzwonię i spróbuję nas jak najszybciej umówić.
Napek na razie wciąż siusia, kroplówkujemy się i obowiązuje ścisła dieta.
Marunia bez zmian, czyli jednego dnia je, drugiego już nie i wtedy gimnastykujemy się, żeby znaleźć coś co w kota wejdzie.
Kilkoro znów mocniej kicha, ale na tym się szczęśliwie kończy.
Niebieska smerfetka jest już mega pro-ludziowa, tuli się, mruczy i ugniata

Jej siostra Szwaja też coraz mocniej rozmruczana, choć sama jeszcze rzadko do nas przychodzi na przytulanki.
Sand w klatce jest trochę mniej sycząca, ale uszka jeszcze kładzie po sobie jak tylko otwieram klatkę.
Niestety Iron wciąż woli uciekać, niż pozwolić się pogłaskać.
Za to Pingłin wreszcie postanowił zostać radosnym przytulakiem, więc bawi się z maluchami, szaleje na drapakach, a nam daje się głaskać i miziać bez oporu (i bez ucieczki na widok wyciągniętej ręki)

Felviczki całkiem nieźle, Tysia jeszcze na antybiotyku, ale objawy choroby zniknęły już dawno
