Miałam kiedyś kota o imieniu Mietek - pręgowanego dachowca. Gruby był okrutnie i od urodzenia miał różowy brzuszek pokryty jedynie meszkiem. Złośliwiec był i agresor nie z tej ziemi, nie lubili się z moim ojcem, więc ten ciągle miał obsikiwane buty, torby z narzędziami itd.
Dla mnie był pięknością

Szkoda że wtedy nie było aparatów cyfrowych, nieliczne zdjęcia z nim mam i w zasadzie tylko z nich go już pamiętam.
Pozdrowienia dla wszystkich Futrzaków!!