Niewidomy to on jest na pewno, nie wiem tylko, czy ma gałki oczne, no i nie wiem, co się robi w takich przypadkach. Rzeczywiście zrobię okłady z herbaty, tylko przyłożę, nie będę mu tam już gmerać, nawet nie wiem, czy go to nie boli.
Ciężko będzie wyadoptować takiego niewidomego, mąż, który cały czas siedzi i obserwuje stadko, już się zaczął zastanawiać, kiedy możemy małego zabrać od matki do domu.
Do tej pory kilka razy trafiały mi się małe bidy, ale nigdy matka ze stadem. Zwyczajowo zaczają się pod naszym samochodem - a parking pełny
Matkę się ciachnie, dzika, to pójdzie na koszt miasta. Potem spróbuję znaleźć jej dom, chyba, że wybierze życie na wolności. Jest ładna, czarna (jak większość okolicznych kotów). Jeszcze jej nie miałam jak obejrzeć z bliska, ale wygląda na mocną i zdrową. Z drugiej strony podciągnęła do nas maluchy

A może je po prostu przenosiła i napatoczyła się na mnie? Nie wiem, nie uciekała...
Karmi małe, siedzą w dużym pudle. Ojej...