ja swoje kociny "męczę" zabawą w ciągu dnia, więc potem ślicznie śpią

niestety, nie zawsze mi sie to udaje
byłam wczoraj w schronisku i BRUNO MA JUŻ ZUPEŁNIE OFICJALNIE SWÓJ ADRES
przejrzałam jego kartę zdrowia i okazuje sie, że moje słonko jest w schronie nie od pięciu, a SIEDMIU LAT

nie ma ogólnie żadnych poważniejszych schorzeń, jedynie martwica na lewym udzie (która notabene ładnie chyba zarosła futerkiem). Brunka przyniósł do schroniska jakiś facet dokładnie 14 września 2003. nie wiadomo w jakim był wtedy wieku, bo nie zostało to wpisane do karty, można sie tylko domyślać, że był mały, skoro sterylkę miał dopiero w maju nastepnego roku. jak sobie pomyślę, że ta sierotka siedziała tyle lat w garażu, to naprawdę jest to prawie cud, że na niego trafiłam
wet w trakcie rozmowy też stwierdził, że Brunio ma naprawdę dużo szczęścia, bo wogóle nie był do adopcji

po za tym bardzo sie ucieszył (wet oczywiście), jak dowiedział się, że Kaira też adoptowałam

na marginesie zapytał, czy skoro wzięłam dwa prawie tej samej maści i w tym samym wieku kocurki, to czy nie wzięłabym jeszcze jednego podobnego, ale uświadomiłam go, że rodzina mogłaby mnie wyeksmitować z piątym kotem
ogólnie myślę, że teraz przed nami świetlana przyszłość

i nie moze być inaczej
