Rozmiar kociego nieszczęścia jest przerażający.
Od początku lipca miałam rozpaczliwe telefony i maile o przygarnięcie na tymczas ok. 25 kotów.
Nie mogę

mieszkam na działce, nie mam gdzie stawiać klatek,
a pod gołym niebem nie będę trzymać kotów.
Wśród tych wszystkich apeli jeden jest szczególnie dramatyczny.
Od 3-ch tygodni w klatce w lecznicy mieszkają 3 kociaki. Podobno 2 z nich maja po jednym oczku, trzeci jest całkiem ślepy. Lecznica jest zapchana po dach i od tygodnia monitują o zabranie dzieciaków. A nie ma dokąd
Są już zdrowe, nie licząc oczu. Myślę, że tu można byłoby jeszcze podziałać, powalczyć.
Dzieciaki są bardzo ze sobą zżyte. Wiadomo. Od zawsze razem.
Założę im wątek. Może jakiś cud....
