ciotka59 pisze:iza71koty, myślałam właśnie o Was. W Łodzi jest piękna, słoneczna pogoda choć mroźno. Ale u Was sytuacja jest dramatyczna.
Woda nie zejdzie dopóki mróz trochę nie odpuści. Musimy czekać ale póki co możemy szykować pomoc.
Czego potrzebujesz cioteczko?
Mam nadzieję, że nie odmroziłaś stóp ani dłoni.
Dziękuje.Że myślisz.


Straciłam koce na działce.Chodniki.Mam tam zimną podłoge panelowa.Teraz zanim to osuszę nie bede miała co położyć.
Kilka budek mam zalanych wiec polary.
Sucha i mokra karma to cały czas potrzebne.Teraz moze wiecej bo trzeba zostawiać zapasy w miejscach gdzie być moze koty dotra jak woda opadnie.
Jest żle.Palce rąk mi drętwieją.Wyciagałam wczoraj z lodowatej wody plyty chodnikowe.Musiałam ich wyciągnąć 6 sztuk żeby ułożyć w altance i postawić na nich piecyk.
Jestem przemarznięta cholernie.W nocy ciężko spałam bo palce nóg bolały.Koło w rowerze mi sie zblokowało w nocy bo prowadziłam rower po woddzie a potem to zamarzło.Musiałam odkuć lód przy klockach hamulzowych.Odmrozić kłódke i to wszystko w kaloszach co przemakają.Nie mam swoich takich dłuższych.Musiałam wczoraj pożyczyć no i przemokły ale nic dziwnego jak chodziłam w nich tyle czasu po wodzie.
Powodem wszystkiego była cofka.Najważniejsze zeby wiatr sie odwrócił.Woda lekko opada ale jest lód.Pęka bo pod spodem jest mniej wody.To też niebezpieczne dla kotów.