Wczoraj niestety nie byłam w stanie.
Sytuacja ma się następująco: mam w domu dwa obozy - duży pokój okupowany jest przez Wojciecha - małą, przeraźliwie chudą, czarną, kilkunastoletnią kotkę. Wojciech na widok któregokolwiek z rezydentów włącza syrenę strażacką na zmianę z dawno zarżniętym silnikiem diesla, ubarwiając swoją wypowiedź wszelkim możliwym warkotem, syczeniem i prychaniem. Mały pokój - sypialnia okupowana jest przez trzy opasłe kocury o wadze min. 5kg max sporo powyżej 6kg. Jeśli w sypialni jesteśmy my, Chłopaki okupują nas. Strefa neutralna, a przynajmniej taką być powinna - przedpokój i łazienka z kuwetami oraz kuchnia z żarciem jest niechętnie odwiedzana przez oba obozy ze strachu. Chłopaki więc nie dojadają, do kuwet chodzą tylko wtedy gdy naprawdę muszą. Wojciech trzyma się dużego pokoju i mimo braku drzwi nie często z niego wychodzi. Wojtusi zaniosłam już miski do dużego pokoju oraz wstawiłam tam awaryjną kuwetę. Duży problem jest z fontanną, stoi w dużym pokoju i jest bardzo kochana przez Chłopaków, niestety Wojciech skutecznie uniemożliwia picie im z fontanny

Za to ona siedzi przy niej bardzo, bardzo często. Od 8.00 rano są sami. Nikogo nie zamykałam, nikogo nie izolowałam. Mam nadzieję, że się nie pozabijają. Póki co Wojciech odstrasza samymi dźwiękami dość skutecznie, Chłopaki starają się nie wchodzić jej w drogę. Ale nie wiem co będzie podczas naszej nieobecności.
Wojciech większość czasu spędza tak jak na zdjęciu powyżej. Zaanektowała Gąbkowy, różowy kocyk w łapki i na nim się wyleguje i sypia. Dużo sypia. Trochę drepta i zwiedza póki nie trafi na "przeciwnika". Gąbek, jako kot pełen miłości bardzo chce się zaprzyjaźnić i to właśnie on najczęściej podejmuje próby poskromienia złośnicy. Niestety, póki co, bezskutecznie

Jeśli chodzi o zdrowie to nie jest dobrze. Wyniki badań krwi sprzed paru tygodni niczego nie wyjaśniają. Wojtusia mimo super apetytu nie tyje ani grama. Je tylko mokre w dużych ilościach, nie tyka suchego. Wygląda żałośnie. Od wczoraj, od 23.00 do dziś rana przed 8.00 zrobiła mniej więcej 7 razy siusiu. Wciąż pije i sika, pije i sika. Ostatnia krew w moczu była 10 maja. Od 4 maja dostaje cefalexin. No i chyba dziś pójdziemy się zbadać jeszcze raz. Bo ja nie wiem co z nią robić
