Ostatnio dużo sie dzieje i to nie zawsze dobrego

Zaraz po Nowym Roku rozchorował się Timon. Zaczęło się od wymiotów. Myślałam żę może zakłaczony.... ale nie chciał jeść. Na drugi dzień rano pojechaliśmy do weta. Został zbadany i dostał kroplówkę nawadniającą. Następnego dnia bez zmian. Znowu kroplówka, środek przeciwwymiotny, RTG, badanie krwi... Na zdjęciu nic nie było widać

Wymioty się skończyły ale nadal nie było apetytu i nie było kupki

Kolejny dzień bez zmian. Parafina, lewatywa i nic

Na drugi dzień była kupka ale niewielka a kot smutny , osowiały i nieszczęśliwy. Kolejne RTG i USG i decyzja o operacji... okazało się, że Timek zjadł nici, którymi były owijane rolady

i miał je porządnie zapętlone. Operacja się udała, ale trzeba było usunąć ok. 10cm jelita i pocerowac te fragmenty które zostały poprzecinane przez nici

i naciąć żołądek w poszukiwaniu miejsca zapętlenia. Okazało się, że pętla była u nasady języka i nie było tego widać mimo badania pyszczka. Timek jest teraz na długiej drodze do zdrowia. Rokowania po tak rozległej operacji były bardzo ostrożne, ale pomału idzie do przodu. Dzisiaj pierwszy raz dostał namiastkę jedzenia. Co 2 godziny łyżeczkę zawiesinki leczniczej. Na razie nie wymiotuje i nic złego się nie dzieje, co daje nadzieję, że będzie dobrze. Trzymajcie kciuki za Timka i bardzo dokładnie wyrzucajcie nici z rolad
Za chwilę, jak zrzucę z komórki i aparatu, to wkleję kilka zdjęć małego rekonwalescenta
