Mój pierwszy kocur zasikiwał wszystko co się dało... i jak nie jestem za tym że kot leje "złośliwie" to on chyba był wyjątkiem

Jak nakrzyczałam na niego za to że nasrał do kwiatka to stanął na dywanie tuż przy moich stopach i patrząc mi w oczy zaczynał sikać. Praktycznie codziennie coś prałam/czyściłam - dywany, meble, buty, ubrania, wygrzebywałam kupy zakopane w kwiatkach. Nigdy, przenigdy bym go nie oddała z tego powodu...

nawet mi to do głowy nie przyszło, choć moi rodzice (wtedy z nimi mieszkałam, byłam w szkole średniej) byli mega wściekli. Kocur zamiast drapaka używał grubszej wodoodpornej tapety w kuchni - ściany były poszatkowane. W nocy potrafił się kilka godzin drzeć albo łupać w drzwi. Nie rozumiem... naprawdę nie rozumiem... ja się chyba urodziłam w nie swojej epoce
