Radlin i koty Pani I. bez zmian ... WATEK DO ZAMKNIĘCIA

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob paź 16, 2010 21:58 Re: Radlin/Rybnik: potrzebne osoby do łapania 2kotów na kastracj

pewne fakty są faktami i nie powiem że jestem z siebie dumna...ale sytuacja z Miziutką mnie powaliła... watek był ... jesne zaproponowano pomoc, ja sie wypowiedziałam na tym watku i na willy'ego jak sie sprawa ma ... i nikt sie do tego nie ustosunkował...mało tego słyszac ze pani irena pyta czy ja o tym wiem...skłamano.. i takie zachowanie jest ok? w imie czego ? wysterylizwowania wszystkich kotów? cel uświeca środki ?
kolejna sprawa.... szczególiki.... przekrecanie moich słów (nie było mowy o tym że kotka jest moja własnościa... czy gdyby była zrobiłabym jej wątek? nie... ) by wszystko było bardziej wyraziste... tak jak sprawa radlińskich kotów...



teraz ja przeklejam swoje ustosunkowanie do wypowiedzi bluerat , a potem moja refleksja , która narodziłą sie po dośc krótkim pobycie na forum tym i neitylko

" do jednego sie przyznaje.... zamieszanie, cały ten zamęt spowodowany jest moją cholerna niekonsekwencją... od maja kiedy cąłkiem przypadkiem trafiłam do mieszkania pani Ireny wiedziałąm że nie stac mnie na praktyczne zajmowanie sie zwierzakami.... i dlatego właśnie zrobiłam wątek (nie wiedziałąm że szukając pomocy doraźnej nie wolno mi zakładać watków) - chyba nieracjonalnie podeszłam do sprawy.... myślałąm załatwi sie pani kuwety i lepsze jedzenie i na jakis czas, dopytam jak sprawa ma sie formalnie z tymi pieniedzmi jej itp. - teraz da rade a potem kiedy bede mogła naprawde pomóc wróce pod jej drzwi.... naprawde nie wiedziałam że założenie wątku wiąze się z jego długofalowym prowadzeniem (do tego wyszła sprawa eksmisji która wszystko przedłużyła a czego zupełnie nie spoedziewałam sie zakładajac watek) .... tak wiec kiedy juz w akcje zaangazowała sie bluerat i zerduszko , to mimo teog co mówiłam coagle cos próbowałam robic, bo miałąm wyrzuty ze sa zostawione same sobei.... i tak w kółko.... odpuszczałam (bo naprawde mam młyn w życiu i problemy z którymi średnio sobie radze) i znowu poddawałam sie tegmu ze mam obowiazek pomóc przy radlinskich kotach ...bluerat, zerduszko i irenie która co drugi dzien do mnei dzwoniła..

"nie powiedziałam ze kot jest moją własnością, tylko że nie jest własnością pani L - co do szantażu nazywaj to jak chcesz... powiedziałam p. irenie ze jeżeli ma zamiar najpierw ode mnie brac pieniadze na kota a potem wydawac go na powazny zabieg bez mojej zgody to jej sprawa ale faktycznie niech juz do mnie nie dzwoni...tyle" - rozwijajac...

po sprawie z jej kotami poprosiłam ja żeby juz do mnie nie dzwoniła w sprawie kolejnych znajd.... ale zadzwoniła.. mówiac o wycienczonej kotce (Miziutka) to była sobota juz po 14ej... pyatm ją "co mam pani poradzic o tej godzinie w sobote, czemu pani nie poszła z nia do weterynarza" (w okolicy wszedzie pracuja do góra 13ej.... zadzwoniłam wiec do znajomej z przychodni, ona do weta - wet przyjechał po godzinach pracy i zaczeliśmy ją ratowoac... kolejny dzien ja jechałam podac kroplówke , a potem jeszcze mnóstwo razy pania irena musiała z kotem w przeniosce przyjechac do rybnika i niesc to pudło km do lecznicy (tez ma swoje lata kobieta) ... wtedy fundusze miałąm bardzo ograniczone , p.irena wcale... leczyłąm wiec kotke i załatwiałam pani irenie wartościowe jedzonko dla kotki zeby szybciej dosżła do siebie... obie starałysmy sie ...
założyłam wątek... i chyba wynika z niego ze jest to kotka bezpańska (niebezdomna) ale bedaca pod opieka dwóch wolontariuszek.... i zupełnie nie rozumeim czemu kiedy ja pisze na wątku że kotka narazie nie bedzie sterylizowana , ale jest to w planie .... dwie inne wolontariuszki zanbierają tego kota mówiac przy tym pani irenie że ja o tym wiem... wkurzyłam sie bo potraktowałyście nas "z góry", a kotkę jako towar, który trzeba "ciachnac" ....
Grosziwo, niczyja pod blokiem, 'niczyja' z ulicy, to nie to samo co 'niczyja' pod opieka wolontariuszy....
wiedzac przy tym że po radlinie lataja kotki niezabezpieczone... czemu ich nie złapałyscie a zajełyscie sie kotem który był w zamknieciu (tak uciekła dwa razy na szczescie irena złapała ja od razu.... była szansa ze moze uciec na troche dłuzej i zajśc w ciaze dlatego zaczełam myślec o szybkim umówieniu zabiegu).... kasa? to fakt nadwyzek niemam... dla tej kotki chciałam zrobic bazarek ale przez ostatni okres nie miałąm czasu a i fanty chciałam pozyskac bo za bardzo nie mam juz co sprzedawac

sprawa z telefonem...nawaliłam... odbierałąm tak długo jak był starter aktywny...jak padł powinnam była zadzwonic do kogos skoro sama sie zupełnie nie znam ... przyznam to było nieodpowiedzialne z mojej strony a przyznam też że coraz bardziej znikały checi do współpracy z ludźmi którzy na forum sa ws do mnie agresywni, za zywca unikaja moje wzroku jak bym była bazyliszkiem... ... niestey sprawa dotkneła mnie emocjonalnie na tyle ze zapewne w pewien sposób zniweczyło to wysiłki prowadzone przez reszte wolontariuszy... podsumowując nie powinnam była im "pomagac"

rozumeim ze sprawa radlinskich kotów chyba juz ok 60 kotów sprawiła że osoby , które zajmowały sie tym niejako 'na miejscu' czuły sie bezradne i zirytowane podejściem innym niż reprezentują one same.... atmosfera nieciekawa była od samego poczatku ... zazgrzytało.... było nas zbyt mało...by akcja mogła odbys sie w miare bezstersowo i by ogarnac to namiejscu (u p. ireny w mieszkaniu a potem pod blokowiskami w radlinie).... gdybym wiedziała z czym sie wiąze takowa akcja i z jakimi emocjami ludzi bede musiałą sie zmagac to bym z miejsca sie nie ruszyła... bo teraz i tak nie czuje ze pomogłam tym kotom ani troche ....że cokolwiek mój trud coś dał"


bluerat, piszac o nieprzyjemnościach miałam na mysli nie mniej ni wiecej kontakt ze mna we własnej osobie...zeby to było jasne ...nie wiem co tam sobie nawyobrażałas , a z p. Langer całkie spokojnie rozmawiałm o tym że ma prawo wybrac tego z którym chce prowdzic te konkretna kotke ...

wiec moja refleksja...skończona bądź nie... ktoś mówi że ja ciągle klikam i nic nie robie.... na tych forach , czego przykład jest na tym wątku ... widze osoby które non stop klikają upewniając sie w tym jak inni sa gorsi od nich samych... tylko pod jakim względem ?
wiem że nie jedna z was wypuściła w świat uratowane kociaki i psy.... no super ratujecie braci mniejszych.... ja oprócz zajmowania sie zwierzakami egzystuje też z ludxmi i to ludziom zawsze chciałam pomagac .... nie siedze na forach 4-6 h dziennie jak niektórzy....ja odnajdywałam sie zawsze w szczerych realnych sytaucjach.... zawsze potrafiłąm przyznac sie do błędu... ale co z tego...tutaj dowaiduje sie na samym poczatku że moje przeprosiny sa nic nie warte... potem niestawiajac sie na spotkaniu (bedac przekonana ze jest to dzien póxniej i dostaje kolejne baty od wszechwiedzacej zerduszko (ona zawsze wie jakie są moje intencje i zamierzenia) i sugestie że lepiej żebym sie wycofała....
ja wiec psychicznie dawno wypadłam z tej akcji, nawet dobrze w to nie weszłam...
zawsze chciałam i mam nadzieje ze byłam fair wobec ludzi , oczywiście w świetle tego czego byłam świadoma... tu w wirtualu ale i w realu z ta konkretna osoba chyba zupełnie mi nie wysżło....

a że tak streszcze.... łatwiej jest kochac i szanowac zwierzęta...., prawda ?

Betta

 
Posty: 703
Od: Nie lut 21, 2010 21:53

Post » Śro paź 27, 2010 18:28 Re: Radlin/Rybnik: potrzebne osoby do łapania 2kotów na kastracj

Info od kocisków ze stadniny:) Ostatnio były bardzo chude :( Przyjechał vet i je odrobaczył dwukrotnie teraz zaczęły tyć:)Siostrzyczki blizniaczki są bardzo miziaste reszta przychodzi tylko na jedzenie są nieufne...Mam pytanie do bluerat czy te koty były szczepione?
Gosiara
 

Post » Śro paź 27, 2010 21:58 Re: Radlin/Rybnik: potrzebne osoby do łapania 2kotów na kastracj

Z tego co mi wiadomo koty nie były szczepione.
P.Langer nie stać na bieżące leczenie a co dopiero profilaktykę.
WWW Wiejski Wątek Wycinankowy - zajrzyj koniecznie i pomóż! http://forum.miau.pl/viewtopic.php?uid=6671&f=1&t=168251&start=0
Gabinet weterynaryjny EWAWET Rydułtowy http://www.ewawet.pl Klikając na stronę pomagasz mi pozycjonowaniu i promocji mojego gabinetu :) Pomożesz?
Obrazek

bluerat

Avatar użytkownika
 
Posty: 5797
Od: Sob lis 26, 2005 16:34
Lokalizacja: Rydułtowy

Post » Czw paź 28, 2010 20:53 Re: Radlin/Rybnik: potrzebne osoby do łapania 2kotów na kastracj

To czeka nas szczepienie jeszcze :roll:
Gosiara
 

Post » Pt paź 29, 2010 6:46 Re: Radlin/Rybnik: potrzebne osoby do łapania 2kotów na kastracj

bluerat pisze:Z tego co mi wiadomo koty nie były szczepione.
P.Langer nie stać na bieżące leczenie a co dopiero profilaktykę.


Może, gdyby ją było stać na profilaktykę nie musiałoby ją stać na bieżące leczenie?...
Dziękuję. Trzymam kciuki za wszystkich :)!...

RudyiSrebrnyKot

 
Posty: 4830
Od: Nie paź 25, 2009 12:46
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Pt paź 29, 2010 8:36 Re: Radlin/Rybnik: potrzebne osoby do łapania 2kotów na kastracj

RudyiSrebrnyKot pisze:Może, gdyby ją było stać na profilaktykę nie musiałoby ją stać na bieżące leczenie?...

Może gdyby ona kierowała się rozsądkiem, nie byłoby aż tak dramatycznej sytuacji kilka miesięcy temu.

Ona jest koszmarnie nielogiczną osobą ;) Z jednej strony dzwoni mi, że gdzieś tam kocięta czy szczenięta cierpią z zimna, a matka niedojda i trzeba im pomóc - przekonać właścicieli żeby lepiej dbali, ale absolutnie nie do schroniska, a jej prywatne koty były bardzo zaniedbane - niedożywione, chore i żyły w warunkach porównywalnych do schroniskowych. Tak jakby to była różnica czy kocięta umierają z powodu mrozów czy wykańczają je choroby :roll:

Prawda jest taka, że jej nawet nie stać na utrzymanie samej siebie, a co dopiero na jedzenie dla kotów. O profilaktyce nie ma co śnić. Niestety ona ciągle chce odzyskać te 28 i nie bardzo wiem co z tym dalej.

Pod szopą sytuacja raczej bez zmian. Zlikwidowano krzaki i kilka drzew w okolicy budki na rzecz parkingu. Ciągle nie udaje się złapać tej ostatniej kotki. Ma ktoś pomysł? Jedyne co przychodzi mi na myśl, to wyłapać te ufniejsze do transporterów i próbować tamtą na łapkę/środek usypiający.

Byłyśmy ostatnio z bluerat w UM, ale komentować mi się zbytnio nie chce. Ogólnie jak zrobimy wszystko same, tak jak oni sobie tego życzą, to UM jest w stanie sfinansować kilka zabiegów. To już jest chyba 3 wersja ich "życzeń".

zerduszko

 
Posty: 1048
Od: Nie sie 23, 2009 15:35
Lokalizacja: Rybnik

Post » Pt paź 29, 2010 9:49 Re: Radlin/Rybnik: potrzebne osoby do łapania 2kotów na kastracj

zerduszko pisze:
RudyiSrebrnyKot pisze:Może, gdyby ją było stać na profilaktykę nie musiałoby ją stać na bieżące leczenie?...

Może gdyby ona kierowała się rozsądkiem, nie byłoby aż tak dramatycznej sytuacji kilka miesięcy temu.

Ona jest koszmarnie nielogiczną osobą ;) Z jednej strony dzwoni mi, że gdzieś tam kocięta czy szczenięta cierpią z zimna, a matka niedojda i trzeba im pomóc - przekonać właścicieli żeby lepiej dbali, ale absolutnie nie do schroniska, a jej prywatne koty były bardzo zaniedbane - niedożywione, chore i żyły w warunkach porównywalnych do schroniskowych. Tak jakby to była różnica czy kocięta umierają z powodu mrozów czy wykańczają je choroby :roll:


to fakt, że to dziwny człowiek... nie znam jej, ale dziwię się temu wszystkiemu. jakaś terapia by się jej przydała.

zerduszko pisze:Prawda jest taka, że jej nawet nie stać na utrzymanie samej siebie, a co dopiero na jedzenie dla kotów. O profilaktyce nie ma co śnić. Niestety ona ciągle chce odzyskać te 28 i nie bardzo wiem co z tym dalej.


A kotów to ja bym nie oddała za nic w świecie.

zerduszko pisze:Pod szopą sytuacja raczej bez zmian. Zlikwidowano krzaki i kilka drzew w okolicy budki na rzecz parkingu. Ciągle nie udaje się złapać tej ostatniej kotki. Ma ktoś pomysł? Jedyne co przychodzi mi na myśl, to wyłapać te ufniejsze do transporterów i próbować tamtą na łapkę/środek usypiający.


Może to i dobry pomysł? Ja niestety nie wiem.. NIe mam doświadczenia :(.

zerduszko pisze:Byłyśmy ostatnio z bluerat w UM, ale komentować mi się zbytnio nie chce. Ogólnie jak zrobimy wszystko same, tak jak oni sobie tego życzą, to UM jest w stanie sfinansować kilka zabiegów. To już jest chyba 3 wersja ich "życzeń".


hymm.... bez sensu... :(...
Dziękuję. Trzymam kciuki za wszystkich :)!...

RudyiSrebrnyKot

 
Posty: 4830
Od: Nie paź 25, 2009 12:46
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Pt paź 29, 2010 10:28 Re: Radlin/Rybnik: potrzebne osoby do łapania 2kotów na kastracj

Ja tylko wspomnę że jak koty trafiły do nas do stadniny rzucały się na jedzenie :roll: aż mi się płakać chciało...teraz zjedzą i idą się spokojnie myć itd...jedzenie może leżeć..Wcześniej 2kg na 5 kotów znikało w jeden dzień(suchego)woda pita tak jakby z pustyni wróciły :roll: Kochane są przystosowały się świetnie :1luvu:
Gosiara
 

Post » Pt paź 29, 2010 11:44 Re: Radlin/Rybnik: potrzebne osoby do łapania 2kotów na kastracj

Z tego co przekazali nam obecni na posiedzeniu Komisji d/s społecznych Iza i p.Jarosław - miasto chciało aby powstało jakieś stowarzyszenie czy organizacja , której mogliby przekazywać fundusze na sterylizację i dokarmianie, a stowarzyszenie zajęłoby się stroną techniczna i wykonaniem, a potem rozliczało się przed miastem.

Porozmawiałam z ryśką z Fundacji Pod Jednym Dachem, i F.PJD była wstępnie zainteresowana rozmowami z UM Radlin - miałam wybadać jak do tego nastawiony jest urząd - no ale skoro sami powiedzieli że chcą jakąś organizacje...

Poniżej zacytuje sama siebie - co napisałam ryśce po powrocie z rozmowy w UM.


Co do rozmowy w UM Radlin z panią z wydziału komunalnego odpowiedzialną
za zwierzęta, to była ona żenująca.

"po co mi jakaś fundacja z krakowa, jak oni będą coś robić tu na miejscu?"

"do mnie ciągle przychodzą jakieś osoby które dużo mówią ale nic nie
robią"
- zapytałam że skoro wykastrowaliśmy 11 kotów od czerwca, uratowaliśmy 9
kociąt i opanowaliśmy eksmisję 27 kotów, a oni=UM przez 2 lata
wykastrowali 4 koty, to znaczy że nic nie robimy? nie skomentowała...

zmienia zeznania - raz każe lecznicy pisać ofertę bo oni muszą zrobić
przetarg, teraz do 2tys nie trzeba przetargu

raz każe podpisywać umowę lecznicy z UM, a teraz nagle do 2 tys ona nie
musi mieć umowy - zapytałam czy w takim razie nie musi się rozliczać z
wydawanych publicznych pieniędzy?

to ponoć ja odpuściłam, bo ona "cały czas jest otwarta na
współpracę"...jak widać powyżej

Po raz kolejny to napiszę - mam dość.

Mówi że umowy nie potrzebuje a kseruje mi starą umowę z radlińską
lecznicą żebym pokazała szefowi coś na wzór umowy która z nim by została
podpisana.

Każe opracować ofertę lecznicy/ cennik za kastracje/sterylizacje i że
ona chce podpisać coś takiego : lecznica taka a taka zobowiązuje się do
sterylizacji bezdomnych kotów z terenu radlina, osobą odpowiedzialną za
łapanie, transport i przechowywanie wpisaną w tą umowę imiennie mam być
ja.

Ona chętnie zorganizuje spotkanie z wolontariuszami oczywiście w
godzinach jej pracy bo ona przecież swojego wolnego czasu nie będzie
poświęcać na koty.
Czyli do 14:00 a we wtorki do 17:00, czyli spotkanie najpóźniej o 16:00
we wtorek - ale jak to zrobić skoro większość normalnych ludzi - w tym
ja - pracuje do 17:00?

Wyć mi się chce!
Poprosiłam zerduszko żeby napisała na forum swoimi słowami wrażenia z
tej jakże miłej rozmowy.
W ogóle pani podnosiła głos i mówiła do nas per "wy" jak byśmy jakimiś
gówniarami były.
Parę razy miałam ochotę jej powiedzieć żeby nie podnosiła na nas głosu :/.


Czyli niby UM chce pomóc, ale pani która jest za to niejako odpowiedzialna ciągle wymyśla inne powody/inne rzeczy do spełnienia żeby wyszło, i najczęściej sama zaprzecza swoim wcześniejszym słowom.

Zapytałam o pieniądze na zakup klatki łapki. Usłyszałam że ona już w tym roku wszystko wydała co miała na zakupy.
Zapytałam w takim razie o przesunięcie środków z tych 2tys. na sterylki - no to powiedziała że ostatnie posiedzenie rady miasta już było, a zbliżaja się wybory, to w tym roku już nikt nic z tymi pieniędzmi nie zrobi.
I że mamy na razie (do czasu ewentualnego zakupu za X miesięcy) korzystać z własnych klatek/transporterków.

Ciekawe co się dzieje z tymi 2 tys. niewykorzystanymi na sterylki, bo nie przechodzą na rok kolejny.

Mój szef wraca we wtorek, wtedy pokażę mu ten wzór umowy który dostałam w UM. Nie zdziwię się jeżeli nie będzie chciał czegoś takiego podpisywać,m bo to nie są pieniądze o które warto walczyć. On raczej robił mi uprzejmość, że pozwalał brać wolne na załatwianie radlińskich spraw i przywozić coraz to nowe koty, operować je na kredyt.

Powiem wam, że mi też średnio się uśmiecha figurować imiennie na takiej umowie i potem nie daj Boże odbierać telefony w stylu : "p.Ewo a tam a tam w Radlinie jest kot, niech pani przyjedzie i go złapie, przecież się pani zobowiązała".
WWW Wiejski Wątek Wycinankowy - zajrzyj koniecznie i pomóż! http://forum.miau.pl/viewtopic.php?uid=6671&f=1&t=168251&start=0
Gabinet weterynaryjny EWAWET Rydułtowy http://www.ewawet.pl Klikając na stronę pomagasz mi pozycjonowaniu i promocji mojego gabinetu :) Pomożesz?
Obrazek

bluerat

Avatar użytkownika
 
Posty: 5797
Od: Sob lis 26, 2005 16:34
Lokalizacja: Rydułtowy

Post » Pt paź 29, 2010 12:50 Re: Radlin/Rybnik: potrzebne osoby do łapania 2kotów na kastracj

Ja bym jednak odpyskowała.
Bez przesady....
Tym bardziej, że jak uczy doświadczenie, jeśli pozwolisz aby babsztyl potratował Cię z góry to będzie tego nadużywać.
A na wyborach też można zagrać... Zawsze możesz skłamać, że odpowiednia postawa w sprawie bezdomnych zwierząt będzie miała niewątpliwy wpływ na ilość oddanych głosów... :P.

Ja nie rozumiem tych ludzi. Nie dość, że grosze dają, to jeszcze z łaską i bez trzymania się konkretów.

Może zrobić plakaty? (Mogę przygotować!) Na temat sterylek z dopiskiem MIASTO POMAGA, czy coś w tym stylu, pokazać im tam w Urzędzie? Czy chcą na takim plakacie, który będzie wisiał w wielu miejscach (???) występować? Bo jak nie dadzą konkretnych pieniędzy, to i plakaty pojawią się bez nich...
Dziękuję. Trzymam kciuki za wszystkich :)!...

RudyiSrebrnyKot

 
Posty: 4830
Od: Nie paź 25, 2009 12:46
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Pon lis 01, 2010 13:04 Re: Radlin/Rybnik: potrzebne osoby do łapania 2kotów na kastracj

Obrazek Kizia i Mizia,reszta ucieka na mój widok nie mówiąc o zrobieniu zdjęcia.. :roll:
Gosiara
 

Post » Czw lis 11, 2010 17:49 Re: Radlin/Rybnik: potrzebne osoby do łapania 2kotów na kastracj

Świetnie wyglądają :1luvu:

Byłyśmy dziś w Radlinie na osiedlu, gdzie wg słów Pani z UM są tak dzikie koty, ze nie ma szans złapać na sterylki, a według p. Ireny umierające dzikie kocięta. Tia 8) Kotki z pomocą karmicielki pewnie uda się wyłapać. Widziałam 4 dorosłe, w tym jeden to podobno kocurek, a jedna kotka nastolatka. Kocięta zostały 4 z 6. Dwa udało nam się złapać. Nie jest z nimi aż tak źle, trochę się boją, ale bez dramatu. Irena oczywiście musi swoje porządki wprowadzać i wykłócać się z ludźmi :roll:

Kotka z szopy nie chciała się dać złapać. Reszta kotów wygląda na upasione.

Została złapana na sterylkę kotka z działek, mama 4 kociaków, które "zniknęły". Pod blokiem obok widziałam 3 kocięta, jedną kotkę miałyśmy złapaną, ale Irena dostała histerii, bo ona na sterylkę za młoda, a po co ja zabierać? Tam są jeszcze dwie kotki do sterylizacji i co najmniej jeden kocur.

Mi już brakło cierpliwości i powiedziałam Irenie co o niej myślę. Niestety od chu*ów nikt nas wyzywać nie będzie, a ja uszy kładła po sobie. Ona ma swoją wizję i mamy ją realizować. Znajomo brzmi. Jej wizja jest taka, że MY mamy łapać, wozić, sterylizować, leczyć, sponsorować i odwozić koty na miejsce, bo ona tam mają dobrze, a ona ma zajęcie. Więcej telefonów od niej nie odbieram. Nie dość, że poświęcamy swój wolny dzień, to w zamian usłyszymy tylko wyzwiska.

zerduszko

 
Posty: 1048
Od: Nie sie 23, 2009 15:35
Lokalizacja: Rybnik

Post » Pt lis 12, 2010 21:16 Re: Radlin/Rybnik: potrzebne osoby do łapania 2kotów na kastracj

zerduszko pisze:Świetnie wyglądają :1luvu:

Byłyśmy dziś w Radlinie na osiedlu, gdzie wg słów Pani z UM są tak dzikie koty, ze nie ma szans złapać na sterylki, a według p. Ireny umierające dzikie kocięta. Tia 8) Kotki z pomocą karmicielki pewnie uda się wyłapać. Widziałam 4 dorosłe, w tym jeden to podobno kocurek, a jedna kotka nastolatka. Kocięta zostały 4 z 6. Dwa udało nam się złapać. Nie jest z nimi aż tak źle, trochę się boją, ale bez dramatu. Irena oczywiście musi swoje porządki wprowadzać i wykłócać się z ludźmi :roll:

Kotka z szopy nie chciała się dać złapać. Reszta kotów wygląda na upasione.

Została złapana na sterylkę kotka z działek, mama 4 kociaków, które "zniknęły". Pod blokiem obok widziałam 3 kocięta, jedną kotkę miałyśmy złapaną, ale Irena dostała histerii, bo ona na sterylkę za młoda, a po co ja zabierać? Tam są jeszcze dwie kotki do sterylizacji i co najmniej jeden kocur.


Mi już brakło cierpliwości i powiedziałam Irenie co o niej myślę. Niestety od chu*ów nikt nas wyzywać nie będzie, a ja uszy kładła po sobie. Ona ma swoją wizję i mamy ją realizować. Znajomo brzmi. Jej wizja jest taka, że MY mamy łapać, wozić, sterylizować, leczyć, sponsorować i odwozić koty na miejsce, bo ona tam mają dobrze, a ona ma zajęcie. Więcej telefonów od niej nie odbieram. Nie dość, że poświęcamy swój wolny dzień, to w zamian usłyszymy tylko wyzwiska.

Kocięta - dwie koteczki - czarna Zuzia i bura Fruzia - siedzą w transporterku u mnie w łazience. Są za małe na klatkę - ona ma za szerokie odstępy między prętami i zgagi mi uciekały ostatnio.
Mają katar koci dosyć słabego stopnia, wypadnięte trzecie powieki, wzdęte brzuszki, na pewno są bardzo zarobaczone. Mają pchły.
Zostały spsikane Fiprexem, dostały już 2 dawki Fenbendazol żel, jutro kolejna dawka antybiotyku. Kropię oczka gentamycyną i o dziwo też jest poprawa (dla mnie genta w kropelkach działa jak woda ;) ).
Ludzie w bloku mają mój tel i jak coś złapią to mają dzwonić. Przy najbliższej sposobności zawiozę im tam też moją klatkę łapkę.
Wszyscy mają dość p.Langer. Osoby mające klucze do piwnicy z kotami udawały, że nie ma ich w domu, dobrze że przyszła inna karmicielka, bo inaczej nie udałoby się nawet tych 2 małych złapać ani porozmawiać z nimi.
Sąsiedzi są źli, namawiają ich aby wylali wiadro wody przez balkon na p.Langer jak ta przychodzi i im krzyczy pod balkonem.

Dymna kotka z działek została dzisiaj wysterylizowana i pojechała na przechowanie do zerduszko. Po zdjęciu szwów za 10 dni będzie odwieziona do Radlina.

Pod blokiem gdzie swego czasu zerduszko obsikał kocur łapany na kastrację jest kanał ciepłowniczy. W tym kanale mieszka kilka kotów. Na pewno są tam 2 dorosłe kotki, 2 kastrowane już kocury i przynajmniej jeden niekastrowany, oraz 2 czy 3 kocięta, jak nie więcej.
Jedna biało-czarna koteczka ok 3,5 mies dała się złapać, ale p.Langer nie pozwoliła jej zabrać "bo ona jest za mała na sterylizację".
Jak tłumaczyłam że kotka jest ufna więc łatwiej będzie znaleźć jej dom, to krzyczała że domu dla niej nie mamy, to lepiej niech siedzi w kanale, a nie w klatce w lecznicy. I że możemy sobie ją zabrać dopiero jak znajdziemy jej dom.
Gdybym miała jeszcze jeden wolny transporter to bym ją wzięła mimo wszystko. A tak pojechała dymna na sterylkę.

Do p.Langer nie przemawia to, że ta mała teraz kotka na wiosnę będzie miała kociaki.
Ona by chciała tak jak napisała już zerduszko - zadzwonić do nas - my grzecznie przyjedziemy, złapiemy kotka, wyleczymy jak mały i wysterylizujemy jak większy, a potem grzecznie odwieziemy do piwnicy/kanału ciepłowniczego/na ulicę, żeby ona miała co dokarmiać.

Pani Langer wczoraj na nas strasznie nakrzyczała. Ona w ogóle ciągle podnosi głos.
Że my ją szantażujemy, że chcemy robić wszystko po swojemu.
Uważam że skoro my dajemy pomoc, to dyktujemy warunki - albo po naszej myśli albo w ogóle.
Powiedziałam jej wczoraj, że ja mogę zostawić tą małą kotkę, ale to będzie ostatnia moja wizyta w Radlinie. W Rybniku też jest mnóstwo kotów które potrzebują kastracji i sterylizacji i że wcale nie muszę po nie jeździć aż do Radlina.

Ona ma tylko żądania/oczekiwania co ktoś ma jej dać/oddać (czyli pieniądze za spaloną posesję, skradzione rzeczy, deputat węglowy, jedzenie dla kotów itp), zrobić dla niej lub dla kotów, a ona ze swojej strony nie chce nic "dać" tym pomagającym, tylko jeszcze krzyczy że źle, ma pretensje że robi się za mało, oczekuje że będzie się przyjeżdżało na każdy jej telefon i leczyło za swoje pieniądze.

Jak odwoziłam Miziutkę, to jej powiedziałam że mam swoje życie, którego nie chcę poświęcać na koty. A ona do mnie, że ona przecież swoje poświęciła i ja w domyśle też powinnam.

Mam jej już serdecznie dość.

Tylko kotów mi żal.

Dlatego jeszcze tam jeżdżę.
Ostatnio edytowano Pt lis 12, 2010 23:03 przez bluerat, łącznie edytowano 1 raz
WWW Wiejski Wątek Wycinankowy - zajrzyj koniecznie i pomóż! http://forum.miau.pl/viewtopic.php?uid=6671&f=1&t=168251&start=0
Gabinet weterynaryjny EWAWET Rydułtowy http://www.ewawet.pl Klikając na stronę pomagasz mi pozycjonowaniu i promocji mojego gabinetu :) Pomożesz?
Obrazek

bluerat

Avatar użytkownika
 
Posty: 5797
Od: Sob lis 26, 2005 16:34
Lokalizacja: Rydułtowy

Post » Pt lis 12, 2010 22:44 Re: Radlin/Rybnik: potrzebne osoby do łapania 2kotów na kastracj

Jutro jadę do stadniny może uda mi się więcej fotek porobić :wink:
Gosiara
 

Post » Sob lis 13, 2010 15:28 Re: Radlin/Rybnik: potrzebne osoby do łapania 2kotów na kastracj

Zdjęcia robione komórka a tam ciemno,może dojrzycie?:)
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Czarno biały kocurek przychodzi zawsze wieczorem:)
Jak weszłam do stajni przyleciały siostrzyczki i miau miau prowadziły mnie do góry:)
Teraz oprócz suchego dostają codziennie puszki:)
Gosiara
 

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 86 gości