Akcja – melina przy Piotrkowskiej, 20 kotów, bieda i alkohol, smród i sąsiedzi - podsumowanie 2012.05.26 - Jolabuk5: Uff, muszę się pochwalić. Mam za sobą moją pierwszą interwencję. Było tak: Dorcia wynalazła gdzieś faceta, który ma w mieszkaniu ok. 20 kotów, a teraz pojawiły się kociaki i on chce je oddać. Zadzwoniłam, oczywiście głównie żeby pogadać o sterylkach. Niestety, pan i jego znajoma nie byli zainteresowanie sterylkami ("sami sterylizujemy, mamy talony"), tylko oddaniem kociaków. Sześciu. Od dwóch kotek.
2012.05.27 – Jolabuk5: Ponieważ od wczoraj z panem nie można się było skontaktować, poszłam dziś rano zrobić rozeznanie w terenie, bo pan mieszka blisko mnie. Znałam numer ulicy, miałam ustalić nr mieszkania. Już pierwsza spotkana lokatorka pokazała mi, "gdzie są koty", ale dokładnego numeru nie znała, nie udało jej się też sforsować domofonu. Drugi lokator - młody człowiek "z zarządu wspólnoty", też nie był w stanie pomóc. W końcu jakoś samej udało mi się dodzwonić domofonem do bezpośrednich sąsiadów "pana z kotami". Oczywiście sąsiad był zainteresowany naszym działaniem (od razu przedstawiłam się jako osoba "z fundacji FFA"), bo bliskość 20 niekastrowanych kotów, po których właściciel i jego znajoma często nie sprzątają, nie należy do przyjemnych. Sąsiad obiecał pomóc w interwencji, a ja - zadzwoniłam po annskr
2012.05.27 - Annskr: Jadę po Kasię. Kasia chce z Piotrkiem do Castoramy czy Juli. Ok, jedziemy. Telefon, dzwoni Jolabuk5. Zmieniamy kierunek, Piotrek śmieje się, że kupi mi koguta na samochód. Pod drzwiami pana pertraktacje - sąsiad, sąsiadka, Jolabuk5 i gospodarz, który już się rozmyślił i kociąt oddać nie chce. Do mieszkania nie wpuści, bo ma bałagan. Próbujemy rozmawiać, w końcu
Piotrek i sąsiad zostają jako jedyni godni zaufania „zaproszeni” do mieszkania, w drzwiach pojawia się pani, rozmawiają z nami, co słowo zmieniają zdanie, Piotrek z sąsiadem buszują po mieszkaniu i nie przerywając uprzejmej konwersacji łapią maluszki, jakoś bokiem podając je Kasi do plecaka. W pewnym momencie zamiast malucha Piotrek podaje mi wrzeszczącego podrostka pingwinka sycząc sp…j, co robię, pakuję go w samochodzie do kontenerka (zawierającego białą kotkę zgarniętą chwilę wcześniej z Radogoszcza) przy wtórze dobrych rad pewnej starszej życzliwej pani, wracam do kamienicy, dostaję z podobnym sykiem czarnuszka, pani nadal stoi przy samochodzie i doradza, jak dwoma rękami dopchać trzeciego kota do kontenera z dwoma wyłażącymi…
W samochodzie Kasia przepakowuje mała do kontenerka, nie chcemy podusić ich w plecaku. Potem lecznica, szczepienie dwójki starszych, szóstka zostaje w Centrum – jak zwykle wielkie, wielkie dzięki, potem rozlokowanie trójki w dt…
Małe maluszki mają kk....
Podrostki Mały Pinqui i czarnuszaka zabierają na dt Kasia i Piotrek.
Jolabuk5 pertraktuje z sąsiadami – chcą i mogą pomóc.
2012.05.07 – Jolabuk5: po przebojach z panem od 20 kotów półroczna szylkretka i roczny kocurek trafiają na sterylkę. Próbujemy dalej. Szylkrecia nie wroci do pana, jest w dt u Kasi i Piotrka, pinginek niestery wraca
2012.05.08 - Jolabuk5 wyszarpuje starszawą pingwinkę Madzię z lekkim wodogłowiem - na diagnostyce u Ań jest. Odwodniona, wychudzona, zęby w fatalnym stanie, macica ogromna. Kroplówki, morfologia i biochemia - wyniki w normie. Fatalnie zoi pobyt w lecznicy, chowa się w koszyczku, je i załatwię się tylko w nocy. Prze kolejne dni – do powrotu koteczki (2012.05.17) - pan i sąsiad na zmianę dzwonią pytając o jej stan.

A dzięki CC z dt od Kasi do domu pojechał Mały Pinqui. A wczesniej - czarnuszek.
2012.05.10 – Jolabuk5: kotka, która dziś trafiła na sterylkę, to chyba matka owej szóstki kociaków, zabranych w pierwszym rzucie. Dobrze, bo martwiłam się, czy to będzie ta właściwa kotka. Teraz trzeba jakoś ustalić, czy tam są jeszcze inne koty. Nie mam właściwie pomysłu, jak to zrobić. Rozmowy z panem i panią są mało wiarygodne, oni sami chyba nie wiedzą, ile mają kotów.
Są różne pomysły na to ustalanie, Piotr568 sugeruje „spić ich do nieprzytomności i na spokojnie przetrzepać chałupę”
2012.05.12 – Jolabuk5: Zadzwoniła sąsiadka, zbulwersowana, bo wczoraj na oknie widziała PIĘĆ kotów, w tym dwa mniejsze, jakby kociaki. Ustaliłyśmy, że jutro pani sąsiadka będzie próbowała tam wejść i zabrać co się da w transporterze (powiedziałam, że jak nieduże, to może wsadzić 2 do jednego transportera). Rano w poniedziałek zaniosłaby zdobycz sama do lecznicy.
Pogadałyśmy sobie, pani stwierdziła, że dopiero teraz otwierają jej się oczy. Jest wrażliwa na krzywdę zwierząt, w domu ma adoptowanego ze schroniska psa staruszka, którego wyleczyła. Powiedziała, że koło jej działki jest gospodarstwo, gdzie kotka ciągle rodzi, więc ona tam pójdzie z misją sterylizacyjną (obiecałam pożyczyć transporter). Może uda się tę kotkę ciachnąc?
2012.05.14 – Jolabuk5: Pani Sąsiadka z Piotrkowskiej zdecydowała, że będzie dziś próbować. Pożyczyła drugi transporter i liczy, że je zapełni
I za chwilę telefonogram od Jolibuk5: Kolejne koty z meliny - kocur i kotka - pojechały na sterylkę. Pani Sąsiadka zadziałała.
2012.05.15 – Jolabuk5: Kolejny telefon od Pani Sąsiadki - pan sobie przypomniał o jeszcze jednej kotce, Kasi. ma ją wydać ok.15tej, bo teraz to idzie do sklepu, a Kasia gdzieś śpi, on nie wie, gdzie... No nic, może się uda. Wliczając te 2 maluchy, to już by było 17 kotów..
2012,05 17 – Jolabuk5: do pana wróciły 2 kotki - neurologiczna Magda, która była u Ań i Kasia, sterylizowana w talonowej lecznicy. O Kasi powiedziano, że była w zaawansowanej ciąży i że jest strasznie wychudzona - skóra i kosteczki. Pewnie nie mogła się "dopchać" do miski, a potrzebowała dużo pokarmu, skoro rodziła (zabrane wcześniej czarne podrostki były na pewno od niej, bo pan powiedział, że kociaki są od dwóch kotek). Żal mi tych kotów, które musiały wrócic, ale co robić –
Podsumowanie Jolibuk5: i tak cud, że 9 kotów udało się z tego domu zabrać, 6 maluchów, 2 kocurki i jedna kocica szylkretka. Po sterylce wróciły: Magda, Kasia, szylkretka dorosła (matka kociąt), kotka czarna, kotek czarny (oba wyciągnięte a sterylkę przez sąsiadkę) kocurek pingwinek, w sumie - 6 kotów. Razem z tamtymi 9 to 15 kotów, a pan mówił o 20, więc nadal aktualne jest szukanie reszty kociego stada. Pani sąsiadka obiecuje, że będzie jeszcze działała. Wie, że jeśli nie wyłapiemy wszystkich, za chwilę sytuacja się powtórzy - kociaki od nieciachniętych kotek, smród od nieciachniętych kocurów. Najbardziej niepokoi, że sąsiadka widziała tam w oknie 2 wyraźnie mniejsze koty, a pan się nie chce przyznać do kolejnych maluchów.
W skrócie2 półroczne kocurki - zabrane i wyadoptowane z dt Kasi i Piotra
6 maluszków zabranych i wyadoptowanych - dzięki Aniom wetkom
1 półroczna szylkretka czeka na dom w dt Kasi i Piotra

4 kotki wysterylizowane - wróciły
2 kocurki wysterylizowane - wróciły
Mieszkanie wymyte z lizolem – na korytarzu zdecydowanie mniej „aromatu”.
Prawdopodobnie w mieszkaniu są jeszcze co najmniej dwa kilkumiesięczne kociaki - nie jesteśmy tego w stanie sprawdzić, sąsiadka widziała je na oknie, a pan zaprzecza. Sąsiadka jest mocno zdeterminowana i bardzo chce zmniejszyć i ograniczyć liczbę kotów w tym miejscu, mamy w niej aktywnego sprzymierzeńca. Ma pracować nad panem, w ostateczności jakimś fortelem wyciągnąć stamtąd te podrostki – jeśli są. I czuwać, by nowe koty się tam nie pojawiały.
I to by było na tyle….
Na razie
