Po drugiej stronie siatki - schr. Łódź XVIII

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon sty 14, 2013 22:41 Re: Po drugiej stronie siatki - schr. Łódź XVIII

Mokate :(


Miała taki super domek..... Wiecie może jaka była przyczyna?

P.S. u Mony i Tofika wszystko dobrze, wygląda na to, że po 4 miesiącach walki, grzyb pokonany! Monie brzuszek już ładnie zarasta i wypiękniała, futerko zrobiło się błyszczące i niestety kluseczka się z niej robi.... Toficzek, to jak zawsze niezależny Pan, chodzi na zewnątrz do toalety i biegiem wraca do domu, to chyba mu dobrze! Zdążyli już moje i męża łoże podzielić na pół, po jednej stronie Tofik, po drugiej Kajtek ;-) a.... zapomniałam.... Mona ma na swoim koncie kilka kradzieży smakołyków ze stołu, m.in. łososia, którego uwielbia. Kotki chyba się lubią, bo czasem uskuteczniają dzikie harce po domu.... ;-) i miauczeniem zachęcają się do zabawy w ganianego ;-)
:piwa:

Pozdrawiam cieplutko
Fifi

fifi2005

 
Posty: 335
Od: Nie sie 26, 2012 18:28
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon sty 14, 2013 23:52 Re: Po drugiej stronie siatki - schr. Łódź XVIII

Rozesłane opisy BlackNose 214, Antosia 31 i Florencji BN.

Sis

 
Posty: 15961
Od: Pon paź 08, 2007 13:03
Lokalizacja: poza Łodzią

Post » Wto sty 15, 2013 22:48 Re: Po drugiej stronie siatki - schr. Łódź XVIII

Znalazłam informacje o Mokatce na innym poście..... Taaaak mi przykro...... :-(

fifi2005

 
Posty: 335
Od: Nie sie 26, 2012 18:28
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw sty 17, 2013 18:58 Re: Po drugiej stronie siatki - schr. Łódź XVIII

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob sty 19, 2013 18:47 Re: Po drugiej stronie siatki - schr. Łódź XVIII

Do domu pojechał dziś Yeti - będzie miał towarzyszkę Brytyjkę :wink:
Pojechała też do umówionego domku (baaardzo fajnego)- Haiko :piwa:
i pojechał młody dzikawy czarnuszek :ok:

ach, no i Pampuszek pojechał :ok:

mgska

 
Posty: 13387
Od: Sob sty 12, 2008 18:50
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob sty 19, 2013 19:47 Re: Po drugiej stronie siatki - schr. Łódź XVIII

Haiko na reszcie :piwa: :piwa: :piwa: :piwa: :piwa:
Obrazek
Lara [*] 28.03.2012 Fibi [*] 19.11.2012 Basia [*] 03.02.2013 TRUSIA [*] 24.07.2013 Miłek [*] 01.08.2013 Romisia [*] 24.04.2014 Lidzia [*] 06.05.2015 Gniewko [*] 03.09.2015r. Agat [*] 30.11.2015 Feliks [*] 27.03.2017r. RUDA ['] 07.03.2018r. Kocia ['] 11.07.2019r. LOLA ['] 24.03.2020r. MILKA ['] 03.04.2020r. za dużo Was tu

dilah

Avatar użytkownika
 
Posty: 12558
Od: Wto maja 10, 2011 7:39
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob sty 19, 2013 20:14 Re: Po drugiej stronie siatki - schr. Łódź XVIII

fifi2005 pisze:Wiecie może jaka była przyczyna?

Wiara w to, co mówią weci :evil: FIA ją zabijało, a jak się okazało po czasie - FeLV też. A jak @#^%&Q#%^&Q$^#%Q&$^ zaraz po pierwszym pozytywnym teście pytałam o coś na zwiększanie odporności, to było, że nie ma potrzeby itd.

Pozostaje tylko wyć z rozpaczy do księżyca...
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Nie sty 20, 2013 10:16 Re: Po drugiej stronie siatki - schr. Łódź XVIII

Przykro mi..... ;-(

Ja też mam problem z wetami, i widzę, że jak samemu się nie wyedukujesz i nie podpowiesz to z ich strony inicjatywa jest mała!

Przeczytałam twoją historię i spłakałam się strasznie, bo Mokatkę spotkałam w schronisku jak w sierpniu brałam 2 koty stamtąd i bardzo jej kibicowałam. Cieszę się, że choć troszkę szczęścia zaznała i była traktowana jak księżniczka ;-)

Natomiast twoja historia pokazuje mi, że muszę dokładnie przebadać swoje koty. Do tej pory nikt z wetów nie zaproponował żadnych badać w kierunku chorób zakaźnych, pomimo, że wiedzieli iż pochodzą ze schroniska...... 4 miesiące walczyłam z grzybem, aż wreszcie sama zdecydowałam nie podawać - Ketokonazolu. bo widać było że sierść ładnie odrastała i nie wypadała, a lekarz odpowiedział, że nawet rok można brać i na każdej wizycie kotu przepisywał.......

Mam kilka niepokojących sygnałów i nie wiem co zrobić, bo koty są radosne i mają apetyt, nie wyglądają na chore, np. u pierwszego zauważyłam krew w kale i często też zjada trawę, aby zwymiotować (kilka razy dziennie), u drugiego jakby rosła trzecia powieka (wet oglądał i powiedział, że jakaś chrząstka pękła i dlatego nie trzyma powieki tylko lekko nachodzi na oko... ale czy mu wierzyć?), trzeci - miał największego grzyba i od niej się zaczęło bo zaraziła pozostała... sierść ładnie odrastała na łapkach i brzuszku... a od tygodnia widzę, że brzuszek chyba znów łysieje... od weta wiem tylko, że muszę jej zrobić porządek z zębami, ale czekamy aż nabierze odporności po tym grzybie.....

Czy poradziła byś mi coś jeszcze biorąc pod uwagę swoje doświadczenie?

pozdrawiam
Iza

fifi2005

 
Posty: 335
Od: Nie sie 26, 2012 18:28
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie sty 20, 2013 10:46 Re: Po drugiej stronie siatki - schr. Łódź XVIII

Mokate[*]
Ostatnio edytowano Śro lut 27, 2013 10:16 przez czarnekoty123, łącznie edytowano 2 razy
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Nie sty 20, 2013 13:43 Re: Po drugiej stronie siatki - schr. Łódź XVIII

Dzięki bardzo!

Cenne uwagi! Spróbuję podać siemię, a w przyszłym tygodniu usg u weta. Zrobię też wszystkim jeszcze raz próbę wątrobową. Robiłam dwóm (Monie i Kajtkowi) i było ok, ale temu (Tofikowi) co ma problemy z przewodem pokarmowym nie, bo jako jedyny nie złapał grzyba i u weta był tylko na odrobaczaniu. Tofik jak go wzięłam to bardzo się dusił, nagrałam nawet filmik i pokazałam wetowi, to powiedział, że to astma. Podałam mu tylko raz Teovent, a potem nie, bo stwierdziłam, że nie ma co kota męczyć, niech się lepiej zadomowi i potem rozpoczniemy leczenie. Była to słuszna decyzja, bo chyba był bardzo zakłaczony.... daję mu karmę Royal Canin, bo bardzo lubi suchą karmę, teraz nawet tą sensible dla wrażliwych brzuszków... i przeszło samo ;-) tak jak go obserwuję to pierwszy raz widzę, aby kot codziennie wymiotował kłaczkami.... Mona tego w ogóle nie robi, a Kajtek rzadko..... muszę poczytać czy to normalne.

Co do wetów, to zgadzam się, czego tu się spodziewać jak nawet ludzi leczy się tak jak napisałaś.... sama mam alergię na lekarzy i za nim pójdę do nich to już wyczytam co mi jest.... z kotami będę robić to samo.


Mam jeszcze jeden mały problem, bo Tofik jest niejadkiem, nie chce jeść "lepszej" mokrej karmy - próbowałam lepszą purimę i animondę, gotowanego mięsa też nie chce, czasem da się namówić na rybę, najlepiej wchodzi mu karma z supermarketów.... do której próbowałam mu dokładać mięso... ale kręci nosem.... ja natomiast kręcę nosem na marketowe marki, bo mięsa jest tam 4%, albo i mniej......
Zamówiłam teraz Bozitę.... na razie 2 opakowania zjadł. Ma też suchą karmę Royala Sensible i nawet po troszku je. Nie wiem, czym wcześniej był karmiony, ale ewidentnie kręci nosem, słabo przybiera na wadze..... Może to jest spowodowane problemami z przewodem pokarmowym, a może nie.... nie wiem..... Tak jak pisałam zrobię mu usg.

Czy masz doświadczenie w tej kwestii? Może jakaś mokra karma jest warte polecenia?

JEszcze raz dziękuję za porady!!!! Jestem pewna, że Mokatka jest wdzięczna za serce, które jej okazałaś i wróci pod postacią innego, równie miłego kotka! :1luvu:

fifi2005

 
Posty: 335
Od: Nie sie 26, 2012 18:28
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie sty 20, 2013 14:04 Re: Po drugiej stronie siatki - schr. Łódź XVIII

Mokate[*]
Ostatnio edytowano Śro lut 27, 2013 10:16 przez czarnekoty123, łącznie edytowano 1 raz
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Nie sty 20, 2013 15:23 Re: Po drugiej stronie siatki - schr. Łódź XVIII

Hej, nieśmiało przyłączam się do wątku jako początkująca wolontariuszka.

Jako, że jesteśmy tutaj, bo kochamy koty, to napiszę parę słów o moich.

Pierwszy mój kot znajda Zula, niestety nie było mnie wtedy stać za bardzo na sterylizację, więc wysterylizowałam ją w schronisku, czego do tej pory nie mogę sobie wybaczyć, ponieważ po tej sterylce dostała ropomacicze i niestety podczas operacji już u weterynarza, odeszła, nie obudziła się z narkozy :( to była cudowna kotka, dlatego następna dostała imię po niej.

Zulę II wzięłam ze schroniska jakieś 16 lat temu, warunki wtedy w schronisku były koszmarne, koty były umieszczone w dwóch małych boksach na powietrzu, w jednym kotki i kociaki w drugim kocury, w każdym boksie było ich kilkadziesiąt. Pamiętam, że było bardzo zimno a te biedne koty tuliły się do siebie, żeby się trochę ogrzać. I jak tu teraz wybrać ?
Na szczęście Zula sama się wybrała wybiegając z tego kłębowiska w moim kierunku, miała wtedy może ze 4 tygodnie, długo ją leczyłam, żeby doprowadzić do zdrowia - robaki, grzybica, koci katar i cała reszta, ale się udało.
Dzisiaj Zula jest nadal ze mną i na razie jest w miarę zdrowa, chociaż kilka miesięcy temu dostała ciężkich ataków padaczki, które minęły i mam nadzieję, że nie wrócą.

Trzeci kot znajda Pyma, niestety była ze mną tylko 13 lat, w zeszłym roku w grudniu odeszła na paskudnego raka, który ją wykończył w ciągu 4 miesięcy :(

Czwarty kot - ze schroniska Jacuś (teraz Tygrys), wolontariuszka, która mi pomagała możliwe, że mnie pamięta ale nie wiem czy należy do Kotyliona.
Jacusia długo leczyłam z kociego kataru i grzybicy, udało się, a no i Jacusia dostałam z niespodzianką w postaci 5 śrutów, cztery wyjęte, jeden został, niestety był za blisko oka i było za duże ryzyko, żeby go wyjąć.
Jacuś jest wyjątkowym kotem, takiego jeszcze nie miałam, totalna przylepa, kolana to jego ulubione miejsce, zero agresji i niesamowita cierpliwość :).

A od września mam Lusię, magicmada pewnie ją pamięta :), miała być tylko na dom tymczasowy, została na stałe.
Lusia nie ma jednego oka a drugie ma uszkodzone ale trochę na nie widzi. Początkowo mały dzikus, który się chował, syczał, była totalnie przerażona, teraz przylepa, chociaż zadziorna i potrafi pokazać kto tu rządzi :) poza tym ma niespożytą energię, ciągle biega i się bawi :).

I to takie moje życie z kotami, a że chcę pomóc także innym dlatego znalazłam się tutaj.

gpolomska
bardzo Ci współczuję, ja już też nie mam zaufania do wetów, przechodziłam podobną drogę z moją kotką Pymą, która odeszła na raka. Zauważyłam u niej kilka małych, dosłownie wielkości maku grudek pod skórą, zaraz pobiegłam do weta, który mówi obserwować, bo to może jakaś choroba skóry, no więc obserwowałam a potem już było za późno, bo w ekspresowym tempie, guzy zaczęły rosnąć i się rozsiewać. Nie wiem czy jakby zaraz na początku jej to wycięli, to by coś pomogło i już się nie dowiem.
I potem decyzja o uśpieniu, bardzo trudna, bo kot nie powie czy go boli czy nie, zwłaszcza, że ona do końca ładnie jadła i przychodziła na pieszczoty, ale były momenty, że widziałam, że cierpi i wtedy decyzja o uśpieniu, ale jak ją chciałam włożyć do koszyka, to wtedy przeraźliwie zaczynała miauczeć, jakby rozumiała, że chcę ją uśpić, więc rezygnowałam i tak trzy razy próbowałam, aż w końcu za czwartym ją uśpiłam. Nikomu nie życzę takich przeżyć.

Po jakiś 2 miesiącach od uśpienia Pymy wymacałam u mojej starszej kotki guza, biegiem do weta, a wet do mnie obserwować, ja mówię jak obserwować, przecież wszędzie piszą, radzą, że jak się zauważy guza , to od razu trzeba wyciąć a ja to drugi raz słyszę obserwować, mówię nie, żadnego obserwowania, od razu wycinamy i na szczęście od roku nic się nie dzieje.
Jeszcze długo mogłabym na temat wetów pisać, chociaż mam dwóch do których mam względne zaufanie ale mimo to zawsze pytam co podają kotu, jak ma mu to pomóc i jak dostaje jakieś leki do domu, to zawsze sprawdzam co to jest i jakie ma skutki uboczne, no i dodatkowo internet i doświadczenia innych w podobnych chorobach.
Niestety uczymy się na błędach i niestety za te błędy płacą nasze koty.
Obrazek

pyma

Avatar użytkownika
 
Posty: 5928
Od: Pt wrz 21, 2012 10:37

Post » Nie sty 20, 2013 16:08 Re: Po drugiej stronie siatki - schr. Łódź XVIII

Mokate[*]
Ostatnio edytowano Śro lut 27, 2013 10:17 przez czarnekoty123, łącznie edytowano 1 raz
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Nie sty 20, 2013 17:29 Re: Po drugiej stronie siatki - schr. Łódź XVIII

Kciuki dla koteczków :ok:
Ostatnio edytowano Śro lut 27, 2013 10:18 przez czarnekoty123, łącznie edytowano 1 raz
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Nie sty 20, 2013 17:55 Re: Po drugiej stronie siatki - schr. Łódź XVIII

Wymioty to często też sygnał podwyższonego mocznika.

Obecne procedury wet nie zalecają masowych szczepień przeciw białaczce. Na szczęście. Mój Fil odszedł na mięsaka poszczepiennego, nie życzę nikomu, by jego kot tak cierpiał.
Istnieją bezpieczne szczepionki bez adjuwantów, ale są drogie. Nie na budżet schroniska. Nie tłumaczę schronu. Ubolewam, ale znam realia.

Na początek, może zmieniono by zasady przetargów na karmę, nie że ma być najtańsza.
Koty mają takie sraczki, że zatyka. Sorki, mam dziś dzień bezsilności.

Sis

 
Posty: 15961
Od: Pon paź 08, 2007 13:03
Lokalizacja: poza Łodzią

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Evilus, Google [Bot] i 200 gości