W samochodzie Pusia zachowywała się anielsko. Ułozyła się w transporterze tak, żeby na mnie patrzeć. Cichuteńko i spokojnie leżała, odzywała się dopiero jak ją zagadywałam.
W domu wstawiłam ją najpierw do sypialni (do towarzystwa mojej zołzy jedynaczki

), niech nie pogubi się "na pokojach"

. Pusieńka zwiedziła pokój, po czym schowała się pod łóżko. Ale jak przyszłam wieczorem, to wskoczyła do mnie (i do zołzy

) do łóżka, chociaż rozsądnie ułożyła się z drugiej strony.
Przytula się, nadstawia do głaskania, chociaż głaskanie jest utrudnione z powodu rany na grzbiecie. Cudowna kicia.
